Chapter 35

2.4K 169 35
                                    

Miesiąc minął zaskakująco szybko. A co do życia w pałacu...jest super! Nigdy nie było tak dobrze. Oh a babcia jest tak zauroczona w chłopakach, że postanowiła się tu na dobre wprowadzić.

Niemniej jednak, dziś jest wielki dzień. Tak, dzisiaj jest dzień koronacji.

-Jak się czujesz córcia?-spytał ojciec.

-Myślę, że dobrze.-uśmiechnęłam się.

-Czekałem na ten dzień od momentu twoich narodzin. Jestem z ciebie dumny. To widzimy się za pięć minut na dole.- ojciec ucałował mnie w czoło po czym również się uśmiechnął i opuścił mój pokój.

Postanowiłam przejrzeć się jeszcze w lustrze i dodać ewentualne poprawki jeśli chodzi o mój wyglad. Miałam na sobie długą, elegancką czerwoną suknię ze złotymi dodatkami, buty równiez w złotym kolorze a włosy spięte w eleganckiego koka. Na moich dłoniach widniały pozłacane rękawiczki a przez ramię przerzuconą miałam królewską szarfę, którą następca tronu ma zwyczaj zakładac podczas koronacji.

Myślę, że jestem gotowa.

-Wyglądasz pięknie.-aż podskoczyłam słysząc znajomy głos.

Luke opierał się o framugę drzwi z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Sam ubrany był w garnitur. Podszedł do mnie oplatając mnie w pasie od tyłu.

-Już niedługo nie będziesz moją małą księżniczką.-mruknął opierając brodę na moim ramieniu.

-Ale ty nadal będziesz moim pingwinkiem.-zaśmiałam się głaszcząc chłopaka po policzku.

-Hmmm...nie. Ja będę twoim rycerzem w lśniącej zbroi. Bo książę na białym koniu juz raczej nie będzie pasował.- rzucił powstrzymując śmiech. Ja natomiast zaczęłam chichotać.

-Jakiś ty romantyczny no na prawdę.-rzuciłam żartobliwie.

-Z tobą u boku jestem w stanie przebić nawet Romea.-zaśmiał się a ja do niego dołączyłam.

Zeszliśmy do holu głównego gdzie wszyscy juz czekali.

-Wyglądasz wspaniale Ana.- odezwała się Sam a reszta jej przytaknęła.

Drogę do katedry przebyliśmy limuzyną. Trochę się denerwowałam ale przeciez wszystko pójdzie dobrze.

Gdy staliśmy pod katedrą każdy życzył mi powodzenia po czym wchodził do katedry. Ja stałam za ogromnymi drewnianymi drzwiamy, które zostały zamknięte po wpuszczeniu wszystkich gości. Arcybiskup zaczął mówić swoją kwestię wprowadzającą a kiedy drzwi ponownie się otworzyły, powolnym krokiem podążałam wzdłuż czerwonego dywanu. Każdy obserwował mnie uważnie a ja kroczyłam dumnie prosto przed ołtarz. czułam się niemal jak na ślubie, z tą róznicą ,że przy ołtarzu nie czekał mój narzeczony, tylko tata. Gdy dotarłam już przed oblicze arcybiskupa, ten zaczął odprawiać mszę ceremonialną.

Pod koniec ceremonii pokłoniłam się, a arcybiskup nałożył mi na głowę królewska koronę. Następnie ojciec przekazał mi insygnia władzy, czyli berło i potocznie zwane złote jabłko. Odwróciłam się z powagą w stronę zebranych a arcybiskup wygłosił ostatnie zdanie.

-Deus Bone! Rex regum! Benedic, hodie Anastasia, novus dux Britanniae!* -powiedział doniosłym głosem a wszyscy zaczęli wiwatować, bowiem to zdanie oznaczało iż oficjalnie zostałam królową.

Po ceremonii koronacyjnej odbył się oczywiście bal. Był zorganizowany w zamku a zaproszeni byli nie tylko wysoko postawieni ludzie. Przed pałacem świętował cały Londyn i nie tylko. Oczywiście dla nich również przygotowane było jedzenie w kateringu przed pałacem.

PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz