two

39 8 3
                                    

Pierwszy dzień rodzice pozwolili mi spędzić w samotności w moim tymczasowym pokoju. W sumie, to zasnąłem podczas wymyślania pomysłu, jak pozbyć się Hoseoka, a moja matka nie miała serca mnie budzić. Przespałem szesnaście godzin, ale jak na mnie to było mało. Nie miałem innego zajęcia, więc spałem. Lubiłem śnić. W snach nie wstydziłem się rozmawiać z ludźmi. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo widziałem je z perspektywy osoby trzeciej, więc nie wiem sam, co czuję, ale podczas kontaktów międzyludzkich wyglądam na rozluźnionego. Poza tym, spanie jest trochę, jak bycie martwym. Chciałbym taki być, ale jednak nie chcę. Sam siebie nie rozumiem.

-Śniadanie!- Krzyknęła matka z dołu, żeby wszyscy przyszli na dół, zjeść posiłek.

No i po co ona tak krzyczy? Obudziła mnie ze snu, a znowu śniła mi się rozmowa z kimś. We snach wszyscy byli mili, więc bez różnicy z kim rozmawiałem, zawsze było fajnie, ale śnił mi się Hoseok.

Był całkiem.. uroczy. Miło się z nim rozmawiało. Gdybym tylko nie bał się ludzi, mógłbym się z nim zaprzyjaźnić.. Wróć. Żadne przyjaźnie, z żadnym człowiekiem. Już na pewno nie z Hoseokiem.

Schodząc po schodach, modliłem się, żeby na śniadaniu byli tylko moi rodzice. Zawiodłem się jednak. Przy stole siedzieli moi rodzice, rodzice Junga i sam Jung. Przed wyjściem z pokoju, założyłem szybko za dużą, czarną bluzę i czarne dresy z adidasa. Nie starałem ubierać się ładnie, bo chociaż wstydziłem się ludzi i nawet czasami płakałem, kiedy ktoś mnie obrażał i wytykał błędy, to nie przejmowałem się ich opinią. Byłem dziwnym człowiekiem. Sam siebie nie rozumiałem, nie przejmowałem się co o mnie mówią , jednak często płakałem przez ludzi.

Przy drewnianym stole, było sześć drewnianych krzeseł, czyli zostało jedno wolne, oczywiście koło tego nieszczęsnego Hoseoka. Odsunąłem się razem z tym krzesłem jak najdalej, nie chciałem się z nim przypadkiem dotknąć. Wszyscy na mnie patrzyli i wyczekiwali chyba, aż powiem chociaż dzień dobry. Ta, niedoczekanie. Naciągnąłem tylko rękawy bluzy bardziej na dłonie i założyłem kaptur.

-Hobi, przedstaw się koledze i bądź dla niego miły.- Powiedziała matka Junga uśmiechając się do mnie. Wyglądała na miłą kobietę, ale i tak, nie chciałem mieć z nią żadnego kontaktu.

-Już to zrobiłem. Wczoraj.- Odezwał się promiennie brunet, patrząc na mnie z wielkim uśmiechem. Spojrzałem na niego tylko kątem oka. Wyczekiwał chyba, aż też się uśmiechnę. Nie chciałem tego robić, jednak dla świętego spokoju posłałem mu mały uśmiech.

Nałożyłem sobie na talerz tylko małą kromkę swieżego, chrupiącego chleba. Na prośbę matki, żebym sobie ją chociaż posmarował masłem i nałożył ser lub wędlinę, nie reagowałem. Zjadłem połowę tej kromki i wstałem od stołu cicho mówiąc, nawet szepcząc, że nie jestem głodny. Powiedziałem to tak cicho, że chyba tylko moja mama to usłyszała, bo wszyscy, zwłaszcza Hoseok, pytali się co się stało. Ona tylko pokręciła głową, że nic ważnego.

Wróciłem znowu do smutnego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Domyśliłem się, że nie będzie tu internetu i nie będę miał co robić, więc zabrałem ze sobą szkicownik i ołówek. Zawsze chciałem rysować, ale nie mógłem się za to zabrać. Dzisiaj była okazja, co prawda internet był, ale słaby, więc mój ulubiony, na tę chwilę serial, zacinałby się.

Piękne widoki miały mnie zmotywować do narysowania czegoś. No właśnie, miały. Nie myśląc o tym za dużo, zacząłem coś tam bazgrać. Niezgrabne kreski połączyły się w jakąś twarz. Dokładniej twarz Hoseoka. Bardziej on mnie zmotywował, niż nawet ładne
otoczenie.

Jak na pierwszy rysunek, wyszedł mi nawet ładnie, prawdopodobnie dlatego, że moja mama miała do tego wielki talent. Zawsze w szkole wygrywała wszystkie konkusry plastyczne. Chciała nawet iść na studia sztuk pięknych, ale ostatecznie z tego zrezygnowała, stwierdziła, że będzie się tam męczyć, bo to już jej nie sprawia radości. Ostatecznie nie poszła na żadne studia i założyła rodzinę.

Zarysowałem już kilka stron, na każdej była ta sama osoba, ale z innej perspektywy. Kiedy na jednej kartce narysowałem całą jego sylwetkę, obok zacząłem rysować inną. Zacząłem rysować siebie obok chyba znienawidzonego chłopaka. Po chwili na kartce widniały dwie osoby trzymające się za ręce. Hoseok i ja. Chciałem już wyrwać i wyrzucić tę kartkę, ale ktoś wszedł do pokoju.

-Hej, co robisz?- Powiedział jak zwykle wesoło Hoseok. Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem.

-Nic.- Burknąłem cicho.

-Co tam chowasz?- Powiedział młodszy, patrząc na szkicownik. Boże, jaki on jest natrętny.

Tylko głośno westchnąłem, dając młodszemu do zrozumienia, że nie chce z nim rozmawiać i lepiej byłoby, gdyby wyszedł. On jednak nie dawał za wygraną i dalej starał się zobaczyć, co przed nim chowam. Chciał mnie połaskotać, żebym mu pokazał, ale w porę się odezwałem.

-Wyjdź..- Szepnąłem, po chwili dodając jeszcze cichsze proszę. Do tej pory radosny chłopak posmutniał i kierował się w stronę drzwi. W tej chwili zakuło mnie serce i zrozumiałem co to miłość od pierwszego wejrzenia. Po mimo to, nie chciałem nigdy być w związku, ani przyjaźni. Postanowiłem traktować Junga jak powietrze.

-Przepraszam, na razie nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Mam nadzieję, że rozumiesz. Nie zrozum mnie źle.- Zebrałem się na odwagę i powiedziałem szybko, na jednym wdechu, bo Hoseok już zamykał za sobą drzwi.

-Jasne.- Rzucił i wyszedł.

-Idiota, idiota, idiota. Jesteś idiotą Yoongi. Jesteś idiotą, bo sprawiłeś mu przykrość i jesteś idiotą, bo zakochałeś się w kimś kogo nie znasz i nie poznasz, bo się boisz. Idiota.- Szeptałem do siebie pod nosem, po wyjściu Hoseoka.

Nie wiedziałem, że ten stoi pod drzwiami i słyszy mój monolog. Przysłuchiwał się mu z otwartymi ze zdziwienia ustami.

-Aishh, przesłyszało Ci się, debilu.- teraz Hoseok szepnął do siebie.

----------------------------

Hej~~ Jeśli ktokolwiek się tym słabym ficzkiem zainteresował i to teraz czyta, to możecie pisać jakieś uwagi, co poprawić w pisaniu. Nadal się uczę, ale mam nadzieję, że się podobało!! Dzisiaj około 850 słów. Miłego dnia/nocy/popołudnia~

lovesick [yoonseok]Where stories live. Discover now