one

60 10 0
                                    

Siedziałem w nowym samochodzie, kupionym miesiąc temu przez rodziców i obserwowałem krople deszczu, które spływały po szybie auta. Opierałem się łokciem o drzwi, miałem założone douszne, białe słuchawki, a w nich ulubioną piosenkę ulubionej artystki. Jechałem razem z rodzicami nad morze. Nienawidziłem morza. Nie ma tam nic ciekawego, tylko słona woda i piasek, ewentualnie jakieś skały.

Zaczął boleć mnie łokieć, więc teraz usiadłem wyprostowany, oparty o oparcie siedzenia. Nic nie widziałem, przez za długą, jasną grzywkę, która była bardzo zniszczona od rozjaśniania, jak zresztą całe włosy. Myślałem o tym, jak najrzadziej wychodzić z domku letniskowego, w końcu na dworze mogło być słońce, a nie chciałem się opalić.

Lubiłem swoją jasną karnację, jak ogólnie swój wygląd, ale nie wierzyłem, kiedy ktoś powiedział jakikolwiek komplement na mój temat. Nie ufałem ludziom. Na pewno mówili to tylko po to, żeby później się ze mnie śmiać, że w to uwierzyłem. Nie wyglądałem najgorzej, ale jednak źle, więc nie wiem dlaczego ludzie mówili tyle miłych słów ma temat mojego wyglądu. Nie wiem, jakim ktoś musiał być bezguściem, żebym mu się spodobał. Ignorowałem wszystkie kierowane do mnie komplementy.

Dojechaliśmy na miejsce. Ujrzałem domek jak z marzeń, zawsze chciałem w takim mieszkać. Był cały z ciemnego drewna, tylko niektóre elementy były z kamienia. Po zachwycaniu się budynkiem, moją uwagę przykuł czarny samochód, którego marki nie znałem. Nie interesowałem się samochodami, ale wyglądał na drogi. Jednak ważniejsze od ceny samochodu było to, co on tu w ogóle robi, przecież to było na podwórku wynajętym przez moich rodziców. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że może to być samochód właściciela. Trochę ta myśl mnie uspokoiła, bo już zaczynałem myśleć, że nie będę tu sam z rodzicami.

Po wyprostowaniu kości po długiej podróży, weszliśmy do środka, razem w walizkami. Byłem już prawie dorosły, ale nadal miałem bardzo dziecinna walizkę w urocze, różowe naklejki. Miałem już dziewiętnaście lat, ale to nie zmienia faktu, że bardzo ją lubiłem. Po wejściu do środka zauważyłem salono-kuchnię, która była w podobnym wystroju jak zewnętrzna część domu. Najbardziej moją uwagę przykuł kamienny kominek, dokładnie taki, jaki chciałem mieć w swoim wymarzonym domu. Rodzice powiedzieli mi, że na górze jest pokój, który zajmę. Pośpiesznie poszedłem drewnianymi schodami na górę. Podczas tego się delikatnie uśmiechnąłem, lecz później ten uśmiech zniknął. Nawet schody skrzypiały tak, jak chciałem mieć w swoim domu. Później uświadomiłem sobie, że mieszkałbym w tym domu sam. Byłem zbyt nieśmiały, żeby kogoś znaleźć. Wróć. Nie chciałem nikogo sobie znaleźć, bo ludzie są głupi i ranią. Nie można być szczęśliwym nawet w pięknym domu, skoro będzie on pusty, nawet, jeśli chcę, żeby taki był.

Z zamyśleń wyrwał mnie jakiś obcy chłopak, na piętrze domu. Po zobaczeniu mnie, od razu do podszedł i uśmiechając się, zaczął się witać.

-Cześć, jestem Jung Hoseok, ale mów mi Hobi.- Powiedział entuzjastycznie chłopak i wystawił rękę w jego stronę w celu przywitania się. Na oko, był rok młodszy ode mnie. Wyglądał na towarzyskiego i wesołego. Dziwny jakiś. Kto tak radośnie wita się z nieznajomą osobą? Był ode mnie wyższy, miał piękne, brązowe włosy, podobne do koloru drewna z którego był dom. Jego ciemne oczy świeciły radością. Patrzyłem w nie przez dłuższą chwilę, poczułem motylki w brzuchu. Mógłbym patrzeć w te oczy codziennie. Czekaj, o czym ja myślę? To człowiek, Yoongi. W dodatku chłopak. Nie możesz się w nim zakochać. Oni ranią, nie możesz. Hoseok zaczynał czuć się trochę nieswojo, bo nie dostał ode mnie żadnej odpowiedzi. Zauważyłem to, więc powoli i niepewnie wystawiłem rękę w stronę wyższego.

-Min Yoongi.- Powiedziałem prawie szeptem, lekko uścisnąłem dłoń chłopaka i chciałem już odejść, ale ten cały Jung mi przeszkodził.

-Rodzice Ci nie powiedzieli, że my też tu będziemy? Wyglądasz na trochę.. zakłopotanego.- Powiedział już trochę niepewnie. Krążyło mi w głowie słowo ,,my". Jakie ,,my''? Ile jeszcze osób tu będzie?

-Nie.- Przerwałem swoje myśli i odpowiedziałem. Szybko, ostatni raz, przelotnie spojrzałem na przystojną twarz nieznajomego i poszedłem zająć wolny pokój. Położyłem walizkę gdzieś w kąt, w sumie nie zwróciłem na to większej uwagi i później jej szukałem, ale mniejsza. Położyłem się na czarnej pościeli, którą było zasłane łóżko i chociaż nie należałem do ludzi wesołych i pełnych życia, wolałem weselsze kolory niż czarny. Nie podobała mi się ta pościel, jak sam jej kolor. Nosiłem same czarne ubrania, tylko dlatego, żeby się nie wyróżniać, bo wcale mi się nie podobały. Myślałem o tym, jak unikać obcego bruneta. Sam raczej nie miał zamiaru się odczepić, bo wyglądał na towarzyskiego i zainteresowanego moją osobą. Nie wiem, ile jeszcze razy to powiem, ale na prawdę był dziwny.

--------------------------------------

Miało być dłużej, ale nie wyszło;( To tyle, mam nadzieję, że ktokolwiek to czyta, buzi.

lovesick [yoonseok]Where stories live. Discover now