Nie lubię kiedy mówisz ''wynocha z mojej głowy''.

290 20 2
                                    

- Yuri, Yuri, Yuri - błagałam w myślach - wybierz Yuri - ciągle powtarzałam w głowie te słowa. Wiedziałam, że gracz może wybrać, albo mnie, albo Yuri. - Yuri - tą odpowiedź wybrał gracz, na moje oraz Sayori szczęście, potem przez to, że w plikach tak było zapisane, zrobiłam kłótnie, że babeczki się robi trudniej itp. Kiedy po spotkaniu klubowym szłam do domu,stwierdziłam, że skoro zostało kilka dni do festiwalu, spróbuje mieć oko na Sayori, tak myśląc zrobiłam pewną rzecz....

  Poszłam za przyjacielem Sayori, choć sama nie widziałam w tym sensu, ale kiedy jest się w grze, to wszystko wygląda jakby było "prawdziwe" choć zapewne, w prawdziwym świecie jest  trudno, trudniej niż tutaj. Znaczy, pod względem nauki i obowiązków, to tak, ale są sprawy w których zgaduję, że mamy trudniej, właśnie dla przykładu świadomość, że jesteśmy w grze, i najprawdopodobniej nigdy nie uciekniemy od komend zapisanych w skrypcie, chyba że stanie się cud. Ale, cóż, ja tu jestem, aby cud się wydarzył. Kiedy postać którą śledziłam weszła do jakiegoś domu, zaczęłam się rozglądać za domem z prostokątnymi oknami, który ma co najmniej dwa piętra  - widokiem który pamiętam z sceny samobójstwa mojej przyjaciółki. Podeszłam do domu naprzeciwko, ponieważ to on, miał okna, które wielkością i kształtem przypominały mi te z tamtego momentu, oraz miał właśnie dwa piętra.  Zadzwoniłam dzwonkiem do domu, mam nadzieję Sayori. Po chwili usłyszałam przekręcanie kluczy, otwieranie drzwi i zobaczyłam niebieskooką. Dziewczyna smutnym krokiem podeszła do furtki, i się przywitała przygnębionym głosem - cześć Natsuki... - po chwili dało się zobaczyć sztuczny uśmiech na jej twarzy, wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. Przez jej sztuczny uśmiech, miałam wrażenie jakby coś, co się stało przed moim przyjściem, było dla niej najgorszymi torturami, najgorszymi myślami, najgorszymi...chyba rozumiecie, po prostu boleśnie. - Cześć Sayori, mam do ciebie  prośbę...czy mogłabym u ciebie jutro nocować? Miałam kłótnie z ojcem i... - nie dokończyłam pytania ponieważ spytała - uszczęśliwiłoby cię to? - pomachałam głową na ''tak'' - to, myślę, że zgadzam się! - i sztuczny uśmiech zamienił się na taki prawdziwy, ale lekki uśmiech. Szczegółów nie muszę mówić, - ale powiedziałam jej jeszcze, że chciałabym robić u niej babeczki, I oczywiście trochę jej dać, no i oczywiście, Sayori się zgodziła. Powiedziałam jej, że dzisiaj pójdę spać u siebie, bo tata kilka dni temu wyjechał i jutro wróci, a wcześniej się pokłóciliśmy. Pomimo tego, że wiem, że to dla jej dobra, czułam wyrzuty sumienia, że ją okłamałam, ale tu chodzi o jej życie więc, myślę, że jest okej i mi wybaczy, jednak o Monice jej nie powiem, a nawet będę ją trzymać jak najdalej od Moniki. Najbardziej zaciekawiło mnie, czemu Sayori nie spytała, skąd wiem gdzie mieszka, ale to nawet lepiej...dla mnie. Tego jak wracałam do domu chyba nie muszę opisywać, ale mogę powiedzieć, że na kolacje zjadłam zupę miso, z poprzedniego dnia. Potem z tych ciekawszych rzeczy, mogę powiedzieć tylko, że patrzyłam kiedy wyjdzie następny tom "Parfait Girls" oraz, że się spakowałam, więc nie ma zbyt wielu ciekawych rzeczy. Następnego dnia, z rana zjadłam śniadanie i się ubrałam, od razu po tym, poszłam do Sayori. Weszłam cicho przez furtkę, i zadzwoniłam do jej domu dzwonkiem. - Idę, Natsuki! - usłyszałam radosny krzyk wydobywający się z domu przed którym stałam. Po chwili stanęła przede mną szczęśliwa Sayori, sama nie wiedziałam jakim faktem bardziej się cieszy, - że dostanie babeczki, czy tym, że ja przyszłam. - Na pewno ci nie przeszkadzam? - spytałam po raz kolejny. - Nie, spokojnie, nie przeszkadzasz. - odpowiedziała mi dziewczyna. Weszłam do środka i zobaczyłam ładnie wyglądającą kuchnie, salon też był piękny, ale bardziej spodobała mi się kuchnia. - No to co, pieczemy babeczki? - spytałam radosnej dziewczyny, na co ta mi odpowiedziała - Dobra, ale potem muszę pomóc Monice, i pamiętaj, że kilka babeczek jest moich! - na te pełne radości słowa, pokiwałam głową na "tak" lekko się śmiejąc z jej troski o babeczki. Po tym, jak wsadziłyśmy babeczki do piekarnika, dziewczyna przypomniała mi o tym, że miała pomóc Monice, i poszła póki ja sprzątnęłam bałagan po robieniu babeczek. W między czasie słyszałam rozmowę gracza i Sayori o jej depresji, wystarczyło tylko być obok jej pokoju bo gracz i tak by mnie nie widział, ale później po dokończeniu babeczek zaczęłam bacznie obserwować niebieskooką. Było słychać, że płakała, że cierpiała, ale nie dziwie jej się - póki poszła na dwór gadać z graczem, ja wykorzystałam okazje, i zobaczyłam jakie rzeczy wysyłała jej Monika, były to raczej wiadomości o ulotkach, ale pośród nich znalazło się trochę tekstów zniżających samoocenę Sayori, ale wiedziałam, że raczej mocniej szkodziła jej plik. Kiedy moja przyjaciółka wróciła, nie ukrywała łez, ale widać było, że próbowała przestać ze względu na mnie. Gadałam z nią, i ją pocieszałam na rożne sposoby, ale raczej czekałam na wieczór. Kiedy w końcu był wieczór, było ciemno, zaczęłam być naprawdę czujna - Natsuki, wiesz jaki wiersz przeczytasz na festiwalu? - spytała nagle dziewczyna siedząca obok mnie, szczerze nie myślałam nad tym, skupiłam się raczej na Sayori. - A ty wiesz jaki? - spytałam z ciekawością, - jeszcze nie... - odpowiedziała - raczej rano jakiś znajdę - . Patrzyłyśmy tak w podłogę kilka minut, ale w pewnym momencie usłyszałam ciche - wynocha z mojej głowy - popatrzyłam na dziewczynę siedzącą obok mnie, była cała zapłakana. Jak mogłam tego nie zauważyć? - wynocha z mojej głowy, wynocha z mojej głowy - szeptała dalej - WYNOCHA Z MOJEJ GŁOWY! - krzyknęła wreszcie. Wstałam, - S-Sayori, spokojnie! - krzyknęłam rozumiejąc w końcu, z czym muszę walczyć, bo wiedziałam, że Monika dopiero się rozkręca, Sayori miała wcześniej śmierć w bólu, samotnie, a ja chciałam to powstrzymać. - WYNOCHA Z MOJEJ GŁOWY! - krzyknęła znów Sayori wstając - wynocha, wynocha, wynocha. - szeptała - wynocha z mojej głowy. - nakazywała wynosić się czemuś, chyba Monice z jej głowy,jeśli tak było, to Monika raczej nakazywała jej popełnić samobójstwo. Choć może chodzi o myśli? Takie natrętne, wmawiające jej coraz to gorsze rzeczy. Po chwili załamana dziewczyna wypchnęła mnie za drzwi i zablokowała je zamkiem. - WYNOCHA! PROSZĘ WYNOŚCIE SIĘ! - krzyknęła załamana dziewczyna. Zaczęłam walić w drzwi krzycząc - SAYORI! OTWÓRZ TE DRZWI! SAYORI! - jednak to nic nie skutkowało, po chwili usłyszałam dźwięk przesuwania krzesła - SAYORI! - krzyczałam dalej. Musiałam się skupić, może ...wybije drzwi! Szybko poszukałam czegoś, czym mogę wybić drzwi...


OD AUTORKI

1090 słów - rozpisałam się, ale chciałam zakończyć ten rozdział czymś...po prostu czymś bardziej powiązanym z prawdziwym celem tej książki, samobójstwami, próbą powstrzymania ich. A raczej jest dużo słów, bo wszystko chciałam zrobić tak, w miarę dobrze. W każdym razie sayonara, nie chcę się rozpisywać. 

Zakazane słowa - DDLCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz