Niepokój Kakashi'ego

401 31 16
                                    

Kiedy oni uciekali z nieprzytomnym Iruką, gdzieś spory kawałek dalej Kakashi ćwiczył swoją drużynę. Nagle zatrzymał się. Obejrzał w stronę wioski. Zmarszczył brwi i zmrużył oko. Ignorując ich,  wskoczył na jeden z wbitych w ziemię pali. Podniósł opaskę i korzystając ze swojego sharingana próbował dojrzeć, co się tam takiego stało, że wzbudziło w nim taki nagły atak niepokoju. Drużyna widząc, że on korzysta ze swojego specjalnego oka, umilkła i czekała. Kakashi stał tak dłuższą chwilę. Jednak nie udało mu się nic dojrzeć. Zastanawiał się w duchu.

- Wydaje się, że wszystko w porządku, więc skąd ten mdlący niepokój?

Założył ponownie opaskę ukrywając oko. Zeskoczył. Drużyna już na niego czekała i zasypali go pytaniami niemal na niego napierając.

- Kakashi-sensei. co się stało? coś się dzieje w wiosce?

- Nie. chyba mi się zdawało. w wiosce cisza i spokój.- powiedział i uśmiechnął się.

- Co to miało na celu, Kakashi-sensei? to był element treningu?

- Tak, tak. Chciałem sprawdzić waszą czujność. No nic. Koniec treningu na dziś.

- Koniec? ale jeszcze mieliśmy...

- Już późno. jutro z samego rana tuż po śniadaniu na moście.

- Jednak się coś stało?

- Chyba znów jestem spóźniony. ale to już nie wasza sprawa. na razie!

Kakashi zniknął im z oczu zanim ktokolwiek zdążył zareagować. Drużyna stała oniemiała jeszcze przez chwilę. Pierwsza wybuchła gniewem Sakura.

- Co on sobie myśli?! tak nagle przerywać trening! co za beznadziejny nauczyciel?!

- Podobno się z kimś umówił i zapomniał o tym.

- Akurat! to pewnie byle pretekst, by się ulotnić!

- Lepiej wracajmy. ciemno się zaczyna robić. a wtedy robi się tu naprawdę niebezpiecznie. hej, Naruto?

- Co?

- Jak noc zapada to pojawiają się tu wielkie pająki, śliskie przerośnięte robale i wilki wielkości człowieka śliniące się o kłach ostrych jak brzytwy. Boisz się?

- Jjjjjaaaaa? Nie no. Sskąd. Chodźmy już. Jestem taaaaki głodny. Ramen ramen ramen.

Sasuke założył ręce na piersi uśmiechając się wrednie półgębkiem. Sakura spojrzała na nich. Naruto był taki beznadziejny. za to Sasuke? taki nieustraszony. jednak bez opiekuna nie powinni przebywać na placu ćwiczeń o tak późnej porze.

- Dobra. chodźmy. jutro z rana mamy trening, choć pewnie Kakashi-sensei i tak się spóźni. tylko nie da się przewidzieć jak dużo.

- Ty też, Sakura?

- Nie chodzi o to. przecież byś mnie obronił, prawda, Sasuke?

- Masz jakiś plan?- zapytał wymijająco.

- Mmm... na razie wrócić do wioski. a jutro musimy wydusić z sensei'a co go tak zaniepokoiło. może i głupiego udaje i się ciągle spóźnia, ale na pewno coś wyczuł. coś, co się zdarzyło w wiosce. to musiało być coś naprawdę złego.

- Hmm... faktycznie może to zastanawiać, skoro użył Sharingana. zgadzam się.

- Hej! idziecie?!- zawołał Naruto będąc już parę kroków z przodu.

- Tak, tak!- odpowiedzieli i podążyli za nim.

Kakashi w tym czasie wpadł do akademii. najpierw zajrzał do gabinetu, który zajmował Iruka. zastanawiał się czy znowu się zapracowywuje. jednak nie było go tam. wyszedł i zaczął rozpytywać o niego. wszyscy patrzyli na niego zdziwieni. czego mógł chcieć akurat od Iruki?

PorwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz