Rozterki Kakashi'ego

288 27 22
                                        

Kiedy oni transportowali porwanego w wiosce Liścia do placu treningowego właśnie docierał przygnębiony Kakashi. Czuł, że zawiódł tak jak wtedy. Bardzo by chciał ruszyć na poszukiwania, ale nie dość, że Hokage mu zabronił to jeszcze nie wiedział, w którą stronę miałby się udać i kogo szukać. Wiedział tylko, że Iruka wciąż żyje, ale nie miał kompletnie pojęcia kto go porwał i po co. Znalazł swoją drużynę ćwiczącą taijutsu z drużyną Gai'a.

Oczywiście pod jego okiem i wskazówkami. Przyglądał się chwilę jak oni sobie wszyscy radzą. Naruto klasycznie zbierał bęcki od każdego, ale nie zamierzał się poddawać. Sakura starała się dotrzymać kroku Lee i nie szło jej to źle. Sasuke ze swoją miną jestem od was lepszy odpierał dość silne i bardzo precyzyjne ataki Nieji'ego przy okazji odpierając część ataków Tenten dając Naruto czas, by się pozbierał po kolejnym upadku. niby się nie znosili, ale potrafili współpracować i pomagać sobie nawzajem, choć żaden z nich by się do tego nie przyznał. Pomyślał, że są zupełnie tacy sami jak on i jego drużyna za dzieciaka.

Uśmiechnął się do siebie, choć samo wspomnienie tamtych czasów i tego, co się stało potem spowodowało, że poczuł się jeszcze bardziej przybity. Wtedy też zawiódł. najpierw Obito a potem Rin. nawet jego sensei-Minato zginął. tylko on wciąż trzymał się przy życiu i popełniał te same błędy. Znowu zawiódł. Obiecał chronić, ale...

- O. Kakashi! A już myslałem ,że nie przyjdziesz. co to za wyzwanie na papierze?- krzyknął kiedy tylko go zobaczył rozpraszając mu myśli.

Kakashi uśmiechnął się przepraszająco i podszedł.

- Wybacz mi ten mały podstęp. dzięki, że zająłeś się moją drużyną.- powiedział niby się uśmiechając, ale tym razem jakoś tak smutnie. 

- A co to za smutna mina. i co to za torba? Wybierasz się gdzieś?- Gai zasypał go pytaniami.

- Nie. a bynajmniej jeszcze nie. W razie czego zajmiesz się nimi?- odpowiedział wymijająco.

- Kakashi. co się dzieje? znam cię nie od dziś. To coś poważnego?- Gai nie był taki głupi jakiego zgrywał i od razu się domyślił, że coś jest na rzeczy. 

Białowłosy westchnął ciężko. Rzucił okiem na ćwiczące dzieciaki. Rzucił krótko.

- Nie tutaj.

Gai skinął głową, że rozumie i dał mu znak gestem, by udał się za nim. Oddalili się na taką odległość, by jeszcze widzieć podopiecznych, ale żeby nie słyszeli o czym będą rozmawiać.

- No mówże, co to za tajemnica.

- Obcy ninja przedarli się do wioski i uprowadzili jednego z nauczycieli akademii. To szczególnie bolesne porwanie dla Naruto. Na razie nie wiemy ani kto ani po co ani gdzie. Hokage zabronił mi się w to mieszać, ale mam jego torbę. może jest w niej jakaś wskazówka, czego oni chcieli, czego szukali.- odpowiedział niechętnie.

- Porwali kogoś ważnego dla Naruto? Nauczyciel? Czekaj. Chyba nie mówisz o...- zaczął, ale nie zdążył skończyć.

- Niestety właśnie o nim.- przerwał mu a w głosie można było z łatwością wyczuć załośliwą nutę.

- Nie powinien się dowiedzieć. Możesz na mnie liczyć jakby co. Mimo, że jesteś moim odwiecznym rywalem, ale jesteś też moim przyjacielem. Pomogę ci jak tylko będę potrafił. Zajmę się twoją drużyną, jeśli Hokage wyśle cię na misję ratunkową. Twoje Ninkeny są najlepszymi tropicielami w wiosce.- powiedział pocieszającym tonem i błyskając zębami.

- Dziękuję.- powiedział i niespodziewanie przytulił go.

Gai nigdy by się tego nie spodziewał akurat po nim. Te dzieciaki naprawdę go zmieniały. Bez słowa odwzajemnił to. Czuł się niejako zaszczycony. to było jedno z wydarzeń na milion, które przytrafia się jedynie wybrańcom losu. I Gai takim wybrańcem poczuł się w tej chwili. Chociaż poczuł coś jeszcze. A bynajmniej tak mu się zdawało, że Kakashi trzęsie się w środku. To go zastanowiło. Czyżby mówiąc, że to porwanie jest stratą dla Naruto miał też na myśli, że to był bolesny cios dla niego? Był zaskoczony i zaaferowany co łączyło tego zimnokrwistego ninja z pogodnym i zawsze uśmiechniętym nauczycielem? Jednak wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi na te pytania. Kakashi nigdy tego nie powie. nie zdradzi mu. prawdopodobnie sam tego nie wiedział. Gai powiedział sobie, że wystarczy mu ten zaszczyt, że Kakashi przyszedł właśnie do niego, że jego prosi o pomoc a nie kogoś innego. czuł się taki dowartościowany, że został uznany za godnego zaufania.

- Kakashi. niebezpieczeństwo. Dzieciaki tu idą. Chyba nie chcesz, żeby nas tak zobaczyli.

- C-co? A. Tak. Wybacz. Zamyśliłem się.- powiedział oswobadzając się z gai'owych objęć.

Uśmiechnął się, ale ten widział przebijający się smutek i zmęczenie przez ten uśmiech. 

- To ja dalej ich poćwiczę a ty usiądziesz sobie obok i spokojnie przejrzyj torbę, zgoda?- zapytał kiedy obie drużyny były już całkiem blisko.

- Niech będzie.- zgodził się mówiąc zmęczonym głosem.

Obie drużyny podeszły. zobaczyli, że Kakashi pojawił się i rozmawia z Gai-sensei. Byli ciekawi, o czym rozprawiali, ale nie liczyli, że się dowiedzą. Postanowili jednak zwrócić uwagę obu, że powinni zająć się czymś innym niż pogawędkami.

- Kakashi-sensei wróciłeś. i co powiedział Hokage?- zapytali chórkiem.

- Że odpowiedni ludzie zajmują się tym, co podejrzewałem, więc nie ma powodu do obaw. wracajmy do treningu.

- Dobrze, Kakashi-sensei.- odpowiedzieli zrezygnowani. 

Wszyscy wrócili na poprzednie miejsce. Kakashi usiadł obok Gai'a i zaczął wyciągać z torby książki, zeszyty i luźne kartki. zaczął je z uwaga przeglądając. Gai zarządził kolejne ćwiczenie, tym razem z użyciem konkretnej techniki, by uniemożliwić dzieciakom przeszkadzanie Kakashi'emu w poszukiwaniach. Powoli zaczął zapadać zmierzch. Kakashi właśnie skończył swoją inspekcję i chował starannie wszystko do torby. Wstał.

- Zmywam się. Jutro rano idę do Hokage zdać raport.

- Jasne.- Gai odpowiedział zdawkowo.

- Drużyno. Jutro rano na moście. Odbierze was Gai-sensei. Później dołączę.- zakomunikował sucho siląc się na beznamiętny głos. 

- Dobrze, Kakashi-sensei.- odpowiedzieli razem. 

Kakashi zniknął a jego drużyna po ustaleniu szczegółów z drużyna Gai'a rozeszła się do domów. wszystkich nurtowało, co się takiego stało, że Kakashi jest taki nieswój i nieobecny.

Nawet nie czytał jednej z tych swoich zboczonych książeczek. Jakiś roztargniony dziwnie.

On tymczasem wrócił do siebie z zamiarem zdrzemnięcia się chociaż. Zrobił sobie posiłek. Zjadł i pozmywał. Wziął kąpiel i wyszorował wszystko, co było do wyczyszczenia. Zmęczony zrzucił z siebie dzienne ubranie i przebrał się w coś odpowiedniejszego. Położył się i zasnął niemal od razu. Przespał w miarę spokojnie ponad połowę nocy. nie było źle dopóki znów nie zaczął śnić o tamtych wydarzeniach, które wracały do niego w koszmarach. Tym razem było jeszcze gorzej. postać Rin przenikała się z postacią Iruki. Razem wołali do niego.

- Kakashi... Kakashi... Kakashi!

Obudził się z krzykiem zlany potem. Trząsł się a w oczach miał łzy. Przez chwilę dysząc ciężko patrzył tępo na dłoń, którą zadał jej śmierć. Próbował uspokoić oddech. Automatycznie wstał i podszedł do zlewu. Zaczął szorować dłonie pod strumieniem zimnej wody. Po policzkach płynęły mu łzy. Nie wierzył, żeby Irukę zabito. Nie wierzył ,że on dał się tak łatwo zabić. Czuł, że on jeszcze żyje. Pragnął ruszyć go ratować, ale nie potrafił sprzeciwić się Hokage. Oczywiście mógł to zrobić nawet i w tej chwili, ale to pewnie byłaby ostatnia rzecz jaką zrobi. Już nigdy nie mógłby tu wrócić. musiałby wiecznie uciekać przez zabójcami ścigającymi go jak renegata. Albo skończyłby tak jak ojciec. A tego tez nie chciał.
Zakręcił wodę i wytarł drżące ręce. Wrócił na posłanie, by spróbować się jeszcze zdrzemnąć. Płacz był taki męczący. I wcale mu nie pomagał. Wręcz osłabiał i ciało i ducha. Zasnął znów.

PorwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz