Część druga

1.7K 171 63
                                    



Zaraz po zejściu ze sceny napisałem do Louisa. Od tego czasu minęło już  kilka dni, przez które dzwoniliśmy do siebie i pisaliśmy praktycznie bez  przerwy, a teraz czekałem na niego, kiedy przyjedzie, bo właśnie  zaczynał się kolejny etap programu.

– Hej – usłyszałem za sobą i od razu rzuciłem się na niego.

– Lou! – zachichotałem, przytulając się do szatyna.

–  Też za tobą tęskniłem. – Zaśmiał się, przyciągając mnie mocno do  siebie. Uśmiechnąłem się na ten gest. Tak bardzo brakowało mi jego  uścisków. A tym bardziej jego. Mojego Lou.

– Wiesz, że mamy razem pokój? – zapytałem. – I jeszcze z innymi osobami, ale nie poznałem ich jeszcze.

– Wiem – zaśmiał się cicho, patrząc na mnie z wielkim uśmiechem. Tak rzadko go widziałem z nim, od kiedy modest zaczął się wtrącać między naszą dwójkę.

– Przyjdę do ciebie, jak będę miał koszmary – oznajmiłem, szczerząc zęby. – A teraz chodźmy, może tamci już są.

Kiedy weszliśmy do pokoju, dwójka chłopaków już w nim siedziała i rozmawiała ze sobą. Liam i Niall... Boże, jacy młodziutcy – pomyślałem, przymykając drzwi od naszego pokoju.

– Cześć – przywitaliśmy się z Louisem.

– Harry i Louis – powiedziałem, podając po kolei rękę chłopakom. Musiałem przecież udawać, że ich nie znam.

– Niall, Liam  – powiedzieli oboje, uśmiechając się do nas szeroko. W tej chwili do  środka wszedł jeszcze inny chłopak, ciągnąc za sobą bagaż.

– Cześć, jestem Zayn.  – Przywitaliśmy się wszyscy z nim. Boże, brakowało mi go. Chyba nawet  nie zdawałem sobie sprawy, jak za nim tęskniłem. W końcu nie widziałem  go najdłużej z całej naszej paczki. Przytuliliśmy się na powitanie, a ja  odetchnąłem z ulgą, patrząc na nich takich szczęśliwych.

– Może pójdziemy coś zjeść i się poznamy? – zapytał Niall, uśmiechając się do wszystkich szeroko.

–  Tak, dobry pomysł – zaśmiałem się, podnosząc się z łóżka. Za chwilę już  wszyscy wychodziliśmy z pokoju, zastanawiając się, gdzie tutaj może być  jakaś fajna kawiarnia. Oczywiście ja dobrze wiedziałem, więc  zaprowadziłem ich jak kiedyś.

– Wow. Niezłe miejsce Harry – powiedział Niall, rozglądając się dookoła. Pokiwałem głową, podchodząc do lady i zacząłem zamawiać to, co zawsze.

– Dobry jesteś – powiedział Niall  zaskoczony, kiedy przyszedłem z kelnerką i zamówieniem dla nas. Pewnie  myślał, że zgadłem, ale dobrze wiedziałem, co każdy z nas lubi.

– Spokojnie, podobno umiem czytać w myślach – zaśmiałem się cicho, patrząc się na nich i przybliżając do Louisa.

– Czyli lepiej nie myśleć przy tobie zbyt wiele. – Uśmiechnął się Zayn,  uważnie przyglądając się naszej dwójce. Wzruszyłem ramionami,  uśmiechając się do nich i poczułem rękę na swoim udzie. Od kiedy  pamiętam, szatyn zawsze mnie wspierał.

– Wy się znacie, jak mniemam? – zapytał Niall wyraźnie zaciekawiony.

– Em... Poznaliśmy się w pierwszym etapie, na przesłuchaniach. – Przygryzłem wargę, jedząc frytki.

– Poważnie? Wyglądacie, jakbyście się znali od małego – powiedział Liam  kompletnie zaskoczony. Zarumieniłem się, patrząc na szatyna. Znam go  jak pięć palców. Zaraz... Ja wiedziałem – pomyślałem, gdy objął mnie.

–  Tak jakoś wyszło – odezwał się Louis, zerkając na mnie i uśmiechając  się czule. Spuściłem wzrok, zajadając się kolejnym ziemniakiem. Boże,  znowu jestem wstydziochem. Louis potarł kciukiem kilka kółek na moich plecach, ale i tak mnie to nie odstresowało. Westchnąłem cicho, opierając głowę o jego ramię.

– Jak dla mnie, to nawet nie zachowujecie się jak przyjaciele – oznajmił Niall,  nawet nie odrywając wzroku od jedzenia. Zarumieniłem się na te słowa,  spuszczając wzrok. My tak naprawdę od naszego początku przyjaźni  zakochaliśmy się w sobie.

– Co masz na myśli Niall?

– Noo... Tak trochę, jak para – powiedział chłopak.

– Wydaje ci się – odparł szatyn, klepiąc mnie po plecach, a ja odsunąłem się od niego na dobrą odległość.

– Harry po prostu jest uroczy. Sami zobaczycie. – Zaśmiał się Tomlinson. Wszyscy zachichotali, jednak przyznali mu rację. No tak, to ja jestem tym najmłodszym.

– Myślicie, że jak teraz będzie to wyglądać? – zapytał Liam. – Ten cały program.

Wzruszyłem ramionami, patrząc się w bok. Dobrze wiem, jak to będzie wyglądać i nie chcę tego.

– Na razie musimy przejść ostatnie eliminacje – odezwał się Louis. – Nie ma się co martwić na zapas.

Spuściłem  wzrok na nogi. Za rok zaczną się ustawki. Nienawidzę tych wspomnień –  pomyślałem, wstając i ruszyłem na taras. Nie zdziwiłem się, kiedy Louis  ruszył za mną.

– Co się dzieje Harry? – Wzruszyłem ramionami,  ale tak bardzo chciałbym mu wszystko powiedzieć. Zazdrościłem mu, że nie  wie. Oparłem się o barierkę, patrząc na niebo. Za kilka lat znowu  będziemy się unikać.

– Harry... Wszystko w porządku? – zapytał, a w jego oczach kryła się troska.

–  Nic mi nie jest... To tylko chwila. – Westchnąłem, przypominając sobie,  że dwa miesiące później właśnie tutaj się pocałowaliśmy.

– Wiesz, że zawsze możesz liczyć, jeśli będziesz chciał pogadać – oznajmił, przytulając mnie.

– To nie takie proste, Boo. – Wypuścilem powietrze, przymykając oczy. Co jest dziwne, dowiedziałem się o jego pseudonimie rok po poznaniu go.

– Boo? – zapytał zaskoczony. – Skąd wiesz...?

–  Twoja mama się wygadała – przygryzłem wargę, patrząc w bok. – Wybacz –  dodałem, odsuwając się i ruszyłem do schodów, które prowadziły do  naszego apartamentu.

– Harry, czekaj. Widzę, że coś się dzieje. Powiedz mi – odezwał się Louis, próbując mnie zatrzymać.

– Lou... Nie zrozumiesz – szepnąłem, patrząc na niego ze smutkiem i próbując się nie rozpłakać.

–  Postaram się zrozumieć. Nie chcę, żebyś się smucił. Proszę, kochanie,  powiedz mi. Podniosłem się na jego słowa głowę. Kochanie? Boże mój  kochany, jak ja dawno tego nie słyszałem!

– Nie, Lou... Wybacz –  wyjąkałem, zbiegając ze schodów. Wpadłem do pokoju i rzuciłem się na  łóżko. Miałem tego dość. Chwilę później usłyszałem, jak drzwi się  otwierają. Wiedziałem, że to szatyn, ale nic nie mówił. Usiadł tylko  obok mnie i głaskał pocieszająco. Przytuliłem się do poduszki,  przymykając oczy. Tak cholernie za nim tęskniłem.

– Wszystko będzie dobrze – usłyszałem kilka minut później, zanim zasnąłem, płacząc w poduszkę.





ɢᴏ ɪɴ ᴛᴏ ᴛʜᴇ ᴘᴀsᴛ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz