Rozdział 2

570 55 1
                                    

W chwili kiedy szarowłosy opłakiwał swoich zmarłych uczniów, jak najbardziej żywy Naruto przemieszczał się po drzewach. Cały czas uważał, żeby, nie zostawić jakiegoś śladu czy coś, co mogłoby dawać jakąś informację o tym kto tu był. Mimo, że w wiosce brano go za idiotę, w rzeczywistości Uzumaki nie był aż tak głupi. Fakt, faktem że nie przywiązywał aż takiej uwagi do podręcznikowej wiedzy jak Sakura, ale umiał obserwować i planować. W dzieciństwie nie miał żadnych przyjaciół, więc patrzył i zapamiętywał. Wiedział na co ludzie zwracają uwagę, a na co nie. Dosyć ważna umiejętność, jeśli cię prześladują i dręczą. Wiedział również, co powoduje u innych lęk, a co spokój - między innymi właśnie dlatego zachowywał się jak ostatni dureń.
W końcu osoby, które są śmieszne i słabe w walce są najmniej groźne. Właśnie tak to widział Naruto i tak starał się zachowywać. Nie znaczy, to że nie lubił żartować i wiecznie udawał.
Z natury był dość energiczną osobą, więc nawet z pewną dozą przyjemności robił z siebie błazna i wycinał różne żarty. Lubił to, ponieważ wtedy zapominał że nie ma przyjaciół i rodziny, a w Konosze jest cały pęczek osób starających się o jego przedwczesną śmierć.
Nagle Naruto się zatrzymał wyczuwając obcą chakrę. Uznał, że nie była z Konohy, ponieważ nadchodziła z przeciwnego kierunku. Akurat w stronę blondyna. Westchnął z niezadowoleniem i zszedł na ziemię. Nie umiał zbyt dobrze maskować swojej chakry, więc musiał się skryć w jakichś krzakach i liczyć na łut szczęścia. Na Mędrca Sześciu Ścieżek, jak dobrze że zostawił swój ochraniacz na dnie jeziora w Dolinie Końca! Cóż, i tak nie miał gwarancji że obcy nie rozpozna pieczęci widniejącej na jego nadgarstku, w której schował wszystkie potrzebne rzeczy.
Mimo to nie miał zbytniego wyboru. Walki wolał unikać, a skoro nie umiał wyciszać swojej chakry,  jedyną pozostałą opcją było ukrycie się. Obca chakra zbliżała się, aż w końcu blondynowi ukazał się chuderlawy szatyn. Ochraniacz z Iwagakure tylko upewnił Naruto, że nieznajomy to ninja. W zachowaniu mężczyzny było jednak coś dziwnego. Zachowywał się jakby...jakby ktoś go ścigał. Czy to możliwe żeby był nukeninem? Nagle zatrzymał się na jednym z drzew i zmrużył oczy. Nieznajomy skierował wzrok w jego kierunku. Czyżby go wyczuł?
Był to dosyć prawdopodobny scenariusz. W końcu młody Uzumaki miał naprawdę dużo chakry i pewnie łatwo było go wyśledzić. - Wyjdź, kimkolwiek jesteś. - głos szatyna miał dosyć ostre brzmienie. Naruto uznał że lepszym wyborem będzie spełnienie polecenia mężczyzny, skoro tamten i tak wiedział gdzie były genin się znajduje. Wystarczy tylko udawać bezbronnego, wtedy powinien go uznać za dzieciaka nie umiejącego używać technik i nie będącego shinobi. 
Teraz mógł się dokładniej przyjrzeć ninja z Iwagakure. Nieznajomy miał brązowe włosy spięte w kitkę i ciemne oczy. Jak na ninję, był dosyć chudy i słabo zbudowany. Najdziwniejszy jednak był jego ubiór. Miał na sobie szarawą kamizelkę, ale to nie to zdziwiło jinchuriki Lisiego Demona.
Były to jego ręce, prawie całe pokryte bandażami i tylko dłonie nie były pokryte białym materiałem. Naruto spojrzał w oczy nieznajomego, udając niepewność. - Kim jesteś? - spytał niepewnym głosem. Skulił lekko ramiona, żeby pokazać lekkie przerażenie. Przecież był tylko biednym, słabym dzieckiem więc logiczne że się bał...A przynajmniej tak musiał myśleć mężczyzna patrzący na chłopca. Jego spojrzenie nabrało łagodności
i zmienił wyraz twarzy - Jestem Naoki Tokibura, a ty młody? 
- Haruo, Naoki-san. Jesteś ninją? - spytał uśmiechając się do Naokiego. Jednocześnie, próbował po kryjomu zakryć rękę z pieczęcią za sobą. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby jakiś shinobi się nim zainteresował. Szatyn lekko wyszczerzył się i powiedział - Tak, jestem i mam stopień genina. Pochodzę z Iwy - tu wskazał na swój ochraniacz - Ty też jesteś shinobi, prawda? Masz tak dużo chakry,  że nie może być inaczej. Tak w ogóle, to wiesz gdzie jest dobre miejsce na przenocowanie? 
Naruto chwilę się zastanowił nad odpowiedzią. Oczywiście, nie miał zamiaru mówić o byciu ninja Konohy, ale raczej wypadałoby odpowiedzieć coś innego niż "nie, nie jestem".
 - Pomyliłeś się - rzekł po chwili - Nie jestem shinobi. No...parę osób mówiło coś takiego jak ty, ale rodzice nie chcieli o takich rzeczach słyszeć. I odpowiadając na twoje ostatnie pytanie, to zależy czy szukasz wioski czy wystarczy ci jakaś jaskinia. 
Naoki wyglądał przez chwilę na zdziwionego, ale szybko zmieniło się to w ulgę. Tylko czemu?
Cieszył się że blondyn nie jest ninją?
 - Wystarczy mi bezpieczne miejsce, gdzie można rozbić obóz. Niekoniecznie musi to być jakaś gospoda. - odpowiedział. 
Sakryfikant Kyūbiego już miał coś powiedzieć, ale przeszkodził mu w tym kunai lecący wprost w jego stronę. I już wtedy poczuł, że to chyba nie jest jego najlepszy dzień.
 
 

Nie patrz tak na mnie! [W TRAKCIE REMONTU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz