Trzynastolatek czuł się lepiej po niedawnej rozmowie z Kazuhiro.
Nie lubił ukrywać czegoś przed osobami, które mu zaufały.
- Kiedy się obudzi? - zagadnął mężczyznę.
Tamten wzruszył ramionami - Nie wiem, może się obudzić dopiero jutro. Wszystko zależy ile ma chakry w organizmie. Sokubaku sa reta chikara jest dosyć specyficzną pieczęcią, więc jej efekty i skutki uboczne mogą mieć różne natężenie.
- A jakim cudem skończyłeś ją tak szybko? W dodatku bez bezpośredniego dotyku?
Szatyn uśmiechnął się półgębkiem i udzielił odpowiedzi - Jak byliśmy w motelu to ją oznaczyłem. Potem wystarczyło tylko wykorzystać tamtą pieczęć.
Blondyn rozdziawił buzię - to było naprawdę coś!
Dwudziestokilkulatek natomiast sprawiał wrażenie, jakby to nie było dla niego wyzwanie.
- Patrz, już widać Sunagakure! - Kazuhiro zmienił temat.Faktycznie, wioska ninja, a raczej wejście do niej było już widoczne.
Można było też zauważyć paru ninja pilnujących przejścia.
- Musimy się upewnić, że nikt nas nie rozpozna – mruknął do byłego genina.
Tamten skinął głową.
- Ale czy naprawdę musimy mieć na twarzy ten...makijaż? – jęknął Naruto, wskazując na dosyć fantazyjne wzory na ich twarzach.
Sam Kankuro by się ich nie powstydził. Naprawdę.
Szatyn westchnął – Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Łatwiej nam będzie udawać mieszkańców Daikure. W ich wiosce jest to tradycja.
- Wiem, wiem... - wywrócił oczami.***
Kiedy nadeszła ich kolej na przejście przez bramę, trzynastolatek był mocno poddenerwowany.
Na szczęście nie było większych problemów, dzięki czemu w miarę łatwo dostali się do wioski.
Chłopak był szczerze zdziwiony tym, jak szybko strażnicy kupili ich bajeczkę i wpuścili do wioski.
Skoro oni potrafili się dostać do jednej z Pięciu Wielkich Wiosek, to co z potężniejszymi organizacjami?
- Musimy się gdzieś zatrzymać - szepnął Kazuhiro i westchnął wręcz cierpiętniczo.
Naruto podzielał jego nastawienie. Nie mieli zbyt wiele pieniędzy, a jakoś musieli opłacić jedzenie, czy inne rzeczy. Oboje, kiedy byli w swoich rodzinnych wioskach zgarnęli trochę drobnych i inne, przydatne rzeczy. Te jednak, tak jak wszystko inne się kończyły.
- Tak. Najprawdopodobniej też będziemy musieli się gdzieś zatrudnić - odszepnął, poprawiając ramiona plecaka.
- Wiem, ale to duże ryzyko. Ktoś może nas rozpoznać - szatyn spojrzał na młodszego kompana.
- Kiedy skończą nam się pieniądze nie będziemy mieli za wiele do powiedzenia - mruknął do niego trzynastolatek, a Kazuhiro niechętnie się z nim zgodził.
Zatrzymali się w jednym z licznych zajazdów, które zachęcały klientów różnymi szyldami.
Cóż, a przynajmniej miały zachęcać. Jakość ich chwilowego miejsca zamieszkania, była niewiele niższa niż cena jaką zapłacili.
Ściany koloru wściekłej czerwieni nosiły ślady pleśni, a łóżka były w równie złym stanie.
Cudownie. Ale niestety, na chwilę obecną tylko na to mogli sobie pozwolić.
- Wreszcie będę mógł ją odłożyć - wystękał jounin, delikatnie kładąc na łóżku nieprzytomną dziewczynę. Ta oddychała miarowo, wyglądając przy tym niewinnie.Kiedy została położona na posłanie, zaczęła się wiercić, jakby miała koszmar.
- Niedługo się obudzi - poinformował genina dwudziestokilkulatek - W tym czasie pójdę kupić tą maść. - wyszedł po cichu i zostawił Naruto ze śpiącą nastolatką.
Granatowowłosa nie spała jednak zbyt długo - stało się tak jak mówił szatyn.
Obudziła się, ze zdziwieniem mrugając oczami i nerwowo się rozejrzała.
- Witaj w świecie żywych - powitał ją trzynastolatek.
Oparł się o nogę mebla, na którym wcześniej spała Fumiko i przymknął spokojnie oczy.- Gdzie jesteśmy? - spytała szesnastolatka, nie okazując oznak niepokoju.
Naruto musiał ją pochwalić za opanowanie.On byłby spanikowany, gdyby obudził się w nieznanym mu miejscu.
- W Sunie - odpowiedział - Długo spałaś.
- Czemu mnie nie zabiliście? - zignorowała uwagę niebieskookiego.
- Nie jesteśmy mordercami.
- Ale jesteście shinobi. Nie powinniście oszczędzać kogoś, kto próbował was zabić. Kiedyś zapłacicie za swoją głupotę głową - zauważyła Fumiko.
Młodszy z ich dwójki wzruszył ramionami - Pewnie tak. Prawdopodobnie mądrzej byłoby cię zabić, patrząc na to, że wiesz kim jestem.
- Więc czemu? - dociekała zaciekawiona.Zawahał się chwilę przed odpowiedzią.
- Pracujesz...Pracowałaś dla Orochimaru, prawda? - spytał się, a kiedy dziewczyna potwierdziła, kontynuował - Może to dla tego, że go nie lubię...Raczej nienawidzę...bo podarował mojemu przyjacielowi tą przeklętą pieczęć. Poza tym...Uciekłaś od niego. Odważyłaś się i zechciałaś zmienić coś w swoim życiu. To jest coś godnego podziwu.
Fumiko zaśmiała się gorzko - Odważyłam się? Po prostu nie miałam innego wyboru! Gdybym tego nie zrobiła wąchałabym kwiatki od spodu, bo już mu się znudziłam i znalazł nową ofiarę do swoich chorych zabaw. Jak on miał? - zastanowiła się - A, już wiem. Sasuke...Uchicha Sasuke.
Naruto zamarł.
- Powiedziałaś Sasuke? - upewnił się.
Granatowowłosa skinęła głową.- To mój przyjaciel...Pomógł mi uciec z wioski...- przyznał szeptem.
Głupota. Przecież to nie było nic tajnego.
- A to takie buty - spojrzała w pustkę - Nazwisko "Uchicha" kojarzy mi się z bólem...I toną krwi.
- Przeszczepiony Sharingan? - bardziej stwierdził, niżeli spytał Naruto.
Dziewczyna potwierdziła, po czym ponownie się zamyśliła.- To naprawdę bolało, wiesz?...Kiedy moje oko zostało wyjęte, a zastąpiono je inny - powiedziała, przyciągając do siebie kolana, jakby chciała się skulić - Na początku mój organizm okropnie reagował na przeszczepiony organ. Dziwne - roześmiała się cierpko - Mówię ci to, chociaż nie zbyt dobrze się znamy. Ba, prawie w ogóle się nie znamy!
- Może to nie jest takie dziwne? - zastanawiał się na głos - Przecież nikt nie może trzymać wiecznie wszystkiego w sobie. Jesteśmy ludźmi. Nie wytrzymamy całkowicie sami.
- Mówił ci ktoś, że jesteś całkiem mądrym dzieciakiem?
- Nie, tym będziesz pierwsza - uśmiechnął się.Witajcie, ludu wielki!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
I dam wam pewne info, że kolejny rozdział będzie niedługo.
Ale pamiętajcie - jak coś, to nie wiecie tego ode mnie!
PS. Spokojnie, następny rozdział będzie dłuższy.
CZYTASZ
Nie patrz tak na mnie! [W TRAKCIE REMONTU]
FanficKiedy bezlitosne spojrzenia stają się nie do zniesienia i musisz uciec. Gdzieś. Gdziekolwiek. Kiedykolwiek. Byle tylko skryć się przed ich wzrokiem. "Proszę...Nie patrz tak na mnie!"