Rozdział 8

310 37 1
                                    

Kazuhiro mocno ścisnął szklankę, którą trzymał w dłoniach.
(Tak mocno, że trzynastolatek myślał, że ją zniszczy.)
Zagryzł wargę, żeby się uspokoić.
Poczuł metaliczny smak krwi w ustach, jednak nie zwrócił na to uwagi.
- Mówisz prawdę? - spytał, po paru głębokich wdechach.
Kiedy Fumiko wzruszyła ramionami z rozbawieniem.
- Zgadnij.
Szatyn odwrócił głowę w stronę zdenerwowanego Naruto.
- Czy ona mówi prawdę?
Blondyn przełknął ślinę.
"Że też wydało się w takim momencie." -pomyślał nerwowo.
Wbił wzrok w podłogę i cicho wyszeptał - Tak.
Poczuł na sobie wzrok szatyna, ale nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy.
Bądź, co bądź to on mu pomagał przez ostatni miesiąc i uczył.
Zaufał blondynowi, więc musiał czuć się zawiedziony.
Mimo to Naruto miał nadzieję, że jounin zrozumie, że nie mógł wyjawić takiej informacji.
- Imię, które mi podałeś...Również jest fałszywe? - zadał pytanie.
Zamiast genina, głos zabrała nastolatka.
- Zgadnij. - powtórzyła swoje wcześniejsze słowa.
Kiedy to mówiła, uśmiechała się niewinnie.
Kazuhiro uznał to za niezwykle irytujące.
- Tak, czy nie? - ponowił próbę,  rozdrażniony postawą Fumiko.
Blondyn odpowiedział - Nazywam się Uzumaki Naruto. Jestem jinchuurikim Lisiego Demona, zwanego również Dziewięcioogoniastym.
***
Cała trójka w ciszy maszerowała.
Naruto i Kazuhiro musieli wszystko dokładnie przemyśleć, a Fumiko najwyraźniej  to nie przeszkadzało. Wydawało się, że nawet była z tej ciszy zadowolona.
Trzynastolatek nadal nie wiedział, jaki dokładnie cel miała w podróżowaniu do Suny.
Powiedziała, że chce tam pracować i zamieszkać.
Dla blondyna brzmiało to raczej jakby przed kimś uciekała, ale co będzie kocioł garnkowi przyganiał...
Granatowowłosa była dla niego dziwna, w dodatku podejrzana.
Podczas ich rozmowy w hotelu nie była pewna, jak ma na nazwisko.
Wiedziała, kim był Naruto, ale w Konosze zawitała tylko raz.
Idealnie podczas Egzaminu na chuunina.
Mimo to chłopak mógł ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że nie uczestniczyła w Egzaminie. Miał pamięć do szczegółów, a dziewczyna na tyle się wyróżniała, iż na pewno by ją zapamiętał. 
- Masz jakichś znajomych w Piasku?- zagaił blondyn.
Chciał jakoś przerwać to milczenie.
Nienawidził ciszy, kojarzyła mu się ze złymi rzeczami.

Zdecydowanie bardziej wolał hałas, wtedy przynajmniej wiedział, że nie jest sam.
- Nie - odpowiedziała młoda Hyuga.
- A rodzinę?

- Też nie.
- Aha...
I znowu się do siebie nie odzywali.
Wędrówka ponownie zaczęła być nużąca dla młodego genina.
Nawet widok był ciągle taki sam!

Piasek, piasek i piasek...
- Ani kroku dalej! - krzyknęła Fumiko - Ktoś tu jest.
- Co do cholery?- syknął szatyn sięgając do kabury po specjalne igły - Znowu jakaś niespodzianka?!
"Faktycznie ktoś tu jest. Mogę ich wyczuć. " - zauważył ze zdziwieniem Naruto - Są pod ziemią! - wykrzyczał na głos.
Z piasku wyłoniła się grupa pięciu ludzi.
Wszyscy w identycznych strojach i ochraniaczach ze znakiem wioski Dźwięku.
"Są od Orochimaru?" - zapytał sam siebie blondyn.
- Teraz w końcu zdechniesz i zapłacisz za zdradę Orochimaru-sama! - wykrzyknął czarnowłosy mężczyzna z kataną w dłoni - Katon: honō no bakuhatsu!
W stronę Naruto poleciały małe, czarne kuleczki.
- Uważaj! - krzyknęła granatowowłosa i zepchnęła go na lewo, tym samym zmuszając go do uniku. Czarne punkty wybuchły, a Fumiko oberwała w ramię.
Syknęła z bólu i szybko sprawdziła sytuację - Kazuhiro i blondyn wyszli z tego bez szwanku.
Ich wrogowie nie zamierzali czekać, aż się otrząsną.
Najniższa z ich grona kobieta wyprowadziła celny cios w brzuch szatyna, a jeden z jej towarzyszy wypuścił w jego kierunku strumień wody.
Chłopca i szesnastolatkę potraktowano serią najrozmaitszych katonów.
I Kazuhiro i pozostała dwójka w miarę poradzili sobie z odparciem ataków.

Dwudziestokilkoletniemu mężczyźnie nie do końca udało się obronić przed pięścią nieznajomej mu kobiety, ale zdążył na czas zniszczyć jedną z wielu pieczęci na jego ciele i wypuścić ogromny podmuch wiatru, który go obronił. 
Jego młodszym kompanom poszło nie gorzej - choć trzeba przyznać, że to Fumiko wszystko zrobiła, tworząc wielką ścianę wody i sprawiając, że wszystkie ataki posłane w ich stronę wyparowały z cichym sykiem przy kontakcie z cieczą.
- Coś mówiłeś, Jirou? O tym, że zdechnę? - prychnęła umieszczając pasmo włosów za uchem, tak, że widać było jej drugie oko.
O dziwo drugie oko miało mleczny kolor, tak typowy dla jednego z konoszańskich klanów.
- Byakugan! - szepnęła i na jej twarzy w tamtym momencie wyraźnie było widać żyły, tak jak w przypadku każdego użytkownika tego  dōjutsu. 
To jednak nie była największa niespodzianka, ponieważ zaraz po uruchomieniu byakugana, granatowłosa wyszeptała kolejne, dobrze znane blondynowi słowo - Sharingan!
- Ocho, widzę, że nareszcie zaczynasz walczyć na poważnie! - roześmiała się niebieskowłosa dziewczyna, wyglądająca na rówieśniczkę młodej Hyugi.
Ta w odpowiedzi uśmiechnęła się kpiąco - Na poważnie? Ja po prostu chcę z wami szybciej skończyć - tak powiedziała i z zabójczą prędkością ruszyła na trzech wrogów, którzy znajdowali się najbliżej niej. Naruto pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że była szybsza niż najlepszy przyjaciel Kazuhiro. 
Walka dziewczyny wyglądała jak taniec, jednak ani genin, ani szatyn nie mogli podziwiać tej morderczej zabawy. Wciąż było jeszcze dwóch nieprzyjaciół do pokonania.
Kazuhiro i Naruto spojrzeli na siebie porozumiewawczo, wiedząc co mają zrobić.
Młodszy z ich dwójki wybiegł naprzód i kopnął łysiejącego faceta w najboleśniejsze dla przedstawicieli płci brzydkiej miejsce. 
W błyskawicznym tempie wykonał swoją najulubieńszą technikę, a wtedy pojawiły się trzy dokładne kopie Naruto. 
Kiedy towarzyszka zwijającego się z bólu mężczyzny zraniła jeden z klonów, rozległ się huk.
- I jak się podoba nowa wersja moich klonów? - trzynastolatek uśmiechnął się z satysfakcją, widząc jak ich przeciwniczka została odrzucona przez niewielki wybuch.
Kazuhiro nie czekał, aż ich rywalka się podniesie i w jej stronę posłał ognisty pocisk.
Nie miała szans tego uniknąć.
Kiedy płomienie w nią trafiły krzyknęła z bólu, po chwili mdlejąc.
Ogień po krótkiej chwili wygasł, pozostawiając na ciele kobiety poparzenia.
- Nie żyje? - spytał cicho Naruto.
- Żyje, jej chakra wciąż jest wyczuwalna - odpowiedział szatyn.
Chcieli odwrócić się w stronę ich towarzyszki, zapomnieli o leżącym do tej pory na ziemi mężczyźnie. 
Zranił blondyna w rękę, zostawiając krwawy ślad po kunaiu.
Naruto zasłonił się rękoma, kiedy ostrze szybko się zbliżało do jego twarzy.
Czekał na cios, który nigdy nie nadszedł.
Otworzył niepewnie oczy i zobaczył tego samego faceta, który chciał go zaatakować, leżącego u jego stóp z igłą wbitą w tętnice.
- Musisz szybciej reagować - usłyszał głos Kazuhiro koło niego.

Odwrócił się w tą stronę, spuszczając głowę - Wiem, ale to było takie...niespodziewane...
Spojrzał na bezwładne ciało jego przeciwnika.
Nie musiał pytać szatyna, wiedział, że umarł.
Jego chakra zniknęła.
- Skończyliście? - spytała, jak gdyby nigdy, Fumiko.
Z powrotem jedno oko miała zasłonięte grzywką, a to widoczne ponownie było brązowe.
Za nią leżały trzy ciała, całe we krwi.
Naruto wolał nie sprawdzać, czy ich chakra wciąż wypełnia ich ciała.
- Tak - odpowiedział szatyn, a najmłodszy z ich grona próbował nie zwymiotować.
- Wszystko w porządku, Naruto? - szatyn delikatnie położył rękę na ramieniu chłopaka.
Tamten pokiwał głową, zakrywając usta ręką.
To nie tak, że nie widział jak ktoś umiera...
"Po prostu, wtedy było inaczej...Jakoś" - pomyślał.
Spojrzał na zakrwawioną szyję mężczyzny leżącego dosłownie przed nim i znowu poczuł odruch wymiotny.
- Spokojnie Naruto, spokojnie, uspokój się! - powtarzał nerwowo Kazuhiro, próbując powstrzymać blondyna od zwrócenia posiłku.
- Chy-chyba już mi lepiej... - wymamrotał blady trzynastolatek, starając odwrócić wzrok od zwłok. - Po-powinniśmy (tu o mało co, ponownie nie zwymiotował) ich pochować...?
Fumiko spojrzała na niego beznamiętnie - To nasi wrogowie, czemu mielibyśmy zrobić im pochówek?
Naruto spuścił głowę w dół, zastanawiając się nad odpowiedzią.
Kiedy uświadomił sobie co chce powiedzieć, spojrzał prosto na granatowowłosą - Sądzę, że dlatego, ponieważ oni także są...znaczy byli, ludźmi..

Hej, tu ja - tak jak obiecałam.Macie tu rozdział, mam nadzieję, że się spodoba ;DNie obiecuję, kiedy wstawię kolejny, bo potem wyjdzie, że nie dotrzymuję obietnic xDTo do przeczytania!


Nie patrz tak na mnie! [W TRAKCIE REMONTU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz