11

13.5K 236 14
                                    

Ja i Kyungsoo znamy się praktycznie od zawsze. Dosłownie, nie jestem w stanie przypomnieć sobie takiego momentu w moim życiu, kiedy jeszcze nie spędzaliśmy ze sobą większości wolnego czasu. Chociaż zawsze obcowanie z płcią przeciwną sprawiało mi sporo kłopotów, ponieważ byłam zbyt wstydliwa, o tyle z Do było zupełnie inaczej. Był dla mnie jak starszy brat, gotowy w każdej chwili stanąć po mojej stronie i mi pomóc.

Stąd też wziął się mój uśmiech, gdy ujrzałam jego propozycję. Wieczór pełen relaksu i spokoju, to dokładnie to, czego potrzebowałam tego deszczowego dnia.

Właśnie. Deszcz.

W chwilach takich jak tamta robi się różne, dziwne rzeczy, ale byłam jeszcze na tyle przytomna, żeby wrócić do teatru po swoje rzeczy. Co prawda pozostałam w kostiumie, ale płaszcz i szalik zdecydowanie pomogły mi w nieprzeziębieniu się.

Do rodziców napisałam dosłownie w ostatniej chwili, ponieważ bateria w moim telefonie była tak samo pozbawiona energii jak i ja.

Jednak perspektywa spotkania się z przyjacielem łagodziła nieco mój słaby nastrój. Uśmiechałam się widząc jego propozycję. Uśmiechałam się zabierając rzeczy. Uśmiechałam się również wsiadając do autobusu, chociaż szczerze ich nienawidzę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale kiedy tylko stanęłam przed bramą domu Kyungsoo cały czar prysł. Wcześniejszy uśmiech uciekł w dal, ustępując miejsca rozczarowaniu całym dzisiejszym dniem. Miałam wrażenie, że lada chwila się rozpłaczę, a moje nogi wydawały się być bezwładną masą, kiedy po wstukaniu drżącymi dłońmi kodu do furtki, ruszyłam do drzwi.

Nie musiałam pukać ani dzwonić, doskonale wiedziałam, że drzwi są otwarte. Nigdy ich nie zamykał, dzięki czemu mogłam od razu skierować się do jego pokoju. Całe szczęście, poza samym Kyungsoo, w domu nie było nikogo i nie musiałam tłumaczyć jego rodzicom łez spływających po mojej twarzy. Ani trochę nie miałam ochoty na wymyślanie wymówek.

Wpadłam do jego pokoju i nawet nie starałam się zamaskować swojej rozpaczy. Czytał akurat coś na internetowym forum, podejrzewam, że recenzje filmów, ale gdy tylko usłyszał, że jestem w pokoju, odwrócił się w stronę drzwi wstając z krzesła.

- Yoo-

Nie pozwoliłam mu dokończyć od razu mocno go przytulając. Tak bardzo potrzebowałam odrobiny zwykłego ciepła i ramienia, w które mogłabym się wypłakać.

- Y-yoorin... Co się stało? - zapytał po chwili, przytulając mnie niepewnie.

Nie przerywałam mojego rozpaczliwego szlochu, mocząc jego koszulkę potokiem łez. Nie kontrolowałam do końca tego, co robię, więc po chwili wymajaczyłam jedno zdanie w przerwie pomiędzy dwoma gwałtownymi haustami powietrza, nabranymi gdy już przypomniałam sobie, że muszę oddychać. Zdanie, którego później miałam pożałować.

- Czekał na mnie - wybełkotałam - Czekał na mnie, a ja go zawiodłam...

Oprzytomniałam dopiero po chwili, gdy okazało się, że Kyungsoo mnie słucha.

- Czekał? Kto? - zapytał zdziwiony.

- Sama nie wiem... - wymamrotałam przerażona perspektywą wyjawienia mojego największego sekretu - Czy możemy po prostu obejrzeć ten film? Bo... nie chcę, nie mogę teraz o tym mówić - plątałam się.

- Yoorin - czułam, że nie pasuje mu taka odpowiedź.

- Kyungsoo, proszę... Po prostu obejrzyjmy ten cholerny film - nie odsunęłam się od niego nawet na centymetr. Musiał być już zaniepokojony, ponieważ zazwyczaj nasze rozmowy są spokojne. Mogłam nie przeklinać...

W tamtym momencie uniósł lekko moją twarz i patrząc mi prosto w oczy powiedział:

- Jeden warunek.

Po części odetchnęłam z ulgą. Jak się później okazało - niesłusznie. Spojrzałam na niego z niepewnością wymalowaną na twarzy.

- Tak? - zapytałam cicho.

- Kiedy skończymy oglądać, wszystko mi wytłumaczysz.

Skrzywiłam się lekko, wcale nie ukrywając niezadowolenia i dyskomfortu związanego z tym warunkiem.

- To nie jest pierwszy raz kiedy dziwnie się zachowujesz - zaczął, a ja jeszcze bardziej niż na opowiadanie mu o tym wszystkim, nie miałam ochoty na kłótnię.

- Dobrze, powiem ci potem, ale teraz już o tym nie wspominajmy - poprosiłam.

- Jasne - zgodził się wzdychając. - Jesteś głodna? Przyniosę ci kolację...

- Chętnie... Mogę wziąć twoją bluzę?

- Oczywiście. Bierz co chcesz. Zaraz wracam, skoczę po to jedzenie dla ciebie.

Wyszedł, a ja otworzyłam jedną z szuflad komody stojącej obok. Szuflady z moimi rzeczami. Wybrałam krótkie dresowe spodnie i luźną koszulkę, po czym dobrałam jedną z jego bluz. Poszłam do łazienki się przebrać, a gdy wróciłam on już na mnie czekał.

Po chwili siedzieliśmy już na łóżku, plecami opierając się o ścianę, a ja wybierałam film na jego laptopie. Tak jak zazwyczaj to bywało, wcześniej przygotował dla nas kilka propozycji. Nie były one zarezerwowane dla jakiegoś konkretnego gatunku. Z każdego coś by się znalazło. Nie miałam ochoty na dumanie nad postawami bohaterów, ani mój nastrój nie nadawał się na rozczulanie się nad komediami romantycznymi. Aktualnie bliżej mi było do dramatu. Koniec końców zdecydowałam się na niewymagającą opcję jaką byli Avengersi z dwa tysiące dwunastego roku.

Ogólnie taki film akcji o superbohaterach był świetnym wyborem na rozładowanie dotychczasowego napięcia, jednak nie było nam dane dokończyć oglądania.

W momencie, w którym akcja toczyła się już pełną parą, praktycznie osiągając punkt kulminacyjny, nagle wszystko szlag trafił i wylądowaliśmy we wszechobecnej ciemności z pięcioma procentami baterii na laptopie, którego wcześniej nie chciało nam się podpinać do ładowarki. Ona zawsze leży za daleko. Wcześniej zapalone lampki, teraz nie dawały znaku użytkowania, a laptop umierał.

Cztery procent... Trzy procent... Dwa procent... Jeden procent...

I czerń zalała cały dom.

- Cholera - szepnął Kyungsoo.

Fuk me dadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz