- Minsu, błagam odbierz - wyszeptałam do telefonu po kolejnym długim sygnale.
Na wszystkich bogów tego świata, przecież ona zawsze ma w rekach telefon. Dlaczego nie odbiera?
"Tu poczta głosowa. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału."
Gdy po raz dziesiąty usłyszałam ten sam komunikat, stwierdziłam, że dalsze próby są bez sensu. Westchnęłam ciężko i odłożyłam telefon na szafkę nocną, na wszelki wypadek wcześniej przeciągając głośność dzwonka na maksimum. Położyłam się cała roztrzęsiona na łóżku i starałam jakkolwiek uspokoić.
Propozycja mojego internetowego Tatusia całkowicie wybiła mnie z równowagi. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu, chyba. Gdzieś w środku czułam, że muszę się zgodzić i pójść na to spotkanie, jednak wolałam najpierw podzielić się tą informacją z kimś zaufanym.
Naturalnie pierwszą osobą, o której pomyślałam był Kyungsoo. Jednak tak szybko jak wpadłam na ten świetny pomysł, tak szybko go się pozbyłam. Do był ostatnią osobą, która powinna o tym wiedzieć, a co dopiero mi w tym doradzać. No może rodzice stali z nim na równi.
Drogą tej właśnie eliminacji, jakieś pół godziny temu doszłam do wniosku, że najodpowiedniejszą osobą jest właśnie Minsu. Poznałyśmy się w gimnazjum i mniej więcej od początku drugiej klasy stałyśmy się nierozłączne. Jest moją najlepszą przyjaciółką i drugą najważniejszą osobą w życiu, tuż po Kyungsoo. Niby widujemy się codziennie w szkole, ale nie ma opcji, żebym czekała z tą rozmową cały dzień. Myślę, że Tatuś podziela moje zdanie.
Całe szczęście zanim zdążyłam całkowicie się załamać, usłyszałam grającą obok mnie piosenkę z mojej ulubionej dramy. Gdyby nie powaga sytuacji, odsłuchałabym dzwonka w całości i dopiero wtedy wzięła telefon do ręki, a połączenie prawdopodobnie zdążyłoby się już zerwać. Ale co ja poradzę, że tak kocham "Goblina"?
- Dzwoniłaś, Yoorin. Jedenaście razy. Co się stało? - usłyszałam głos Minsu, gdy już przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Błagam, powiedz, że masz teraz czas i możesz przyjechać do mojego domu już teraz i w tej chwili - wyrzuciłam z siebie ciągiem, szczędząc jakichkolwiek wyjaśnień.
Usłyszałam głębokie westchnięcie Minsu. Przez chwilę bałam się, że odmówi, tłumacząc, że nie ma czasu i nie bez powodu nie odebrała ostatnich jedenastu połączeń. Całe szczęście pogroziła mi tylko śmiercią i powiedziała, że będzie za jakieś pół godziny.
Chwilę oczywiście zajęło nam sprzeczanie się o okoliczności tego spotkania, jednak nie minął kwadrans i Minsu zadała zasadnicze pytanie:
- O co chodziło?
- Pamiętasz jak wyrwałaś mi telefon wtedy w kawiarni? - zaczęłam.
- Wtedy, jak się wkurzyłaś, bo wysłałam tamto zdjęcie do tego typka, którym pisałaś? - Minsu zdecydowanie ma głowę do zawiłych relacji międzyludzkich.
- Tak, wtedy - odpowiedziałam odwracając wzrok. Najgorsza część właśnie czekała na wypowiedzenie.
- Ajajaj... Yoorin, co zrobiłaś? - zapytała patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
- Jeszcze nic - znowu spojrzałam w jej stronę - Ale napisał do mnie pytając, czy nie chcę się spotkać. Proponował wyjście do kawiarni - wydusiłam z siebie. Może nie do końca pytał, ale nie ma co zagłębiać Minsu w szczegóły tej relacji.
- Nie gadaj... - wytrzeszczyła oczy.
Pierwszy dobry znak: Nie ochrzaniła mnie od razu.
- Nie wiedziałam, że dalej ze sobą piszecie. Ile to było? Ze trzy tygodnie temu?
Drugi dobry znak: Nie wyglądała na wściekłą.
- Tak, piszemy. I to sporo. - odpowiedziałam.
- Odpisałaś już mu?
- Nie. Chciałam najpierw z tobą pogadać... I tak, wiem, że to ryzykowne i głupie i mam o tym zapomnieć - westchnęłam wlepiając wzrok w swoje skarpetki.
- Nie no, co ty - położyła dłoń na moim ramieniu. - Raz się żyje.
- Nie mówisz poważnie...
Spojrzałam na nią nie dowierzając. To się nie może dziać naprawdę.
- Serio. Idź na to spotkanie. W końcu to kawiarnia, nawet jakby coś się działo, to będzie tam pełno ludzi. No i miej telefon w pogotowiu. - spojrzała na mnie srogo.
Rzuciłam się na nią obejmując jej szyję i prawie popłakałam się ze szczęścia. W duchu dziękowałam za taką przyjaciółkę. Nareszcie ktoś mnie rozumiał. Minsu jedynie poklepała mnie po plecach i zaśmiała się pod nosem. Siedziałyśmy tak razem dobrych kilka godzin przedyskutowując różne scenariusze tego spotkania. Kiedy musiałyśmy się już pożegnać i opuściła mój dom, wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku, żeby chwilę później sięgnąć po ładujący się obok telefon.
bejbigerl: Jasne, Tatusiu.
Użytkownik zdrowy_rozsądek chyba opuścił czat...
![](https://img.wattpad.com/cover/109305312-288-k771699.jpg)
CZYTASZ
Fuk me dady
Romancebejbigerl: fuk me dady chanyeol404: olłais 14.08.2017 - #120 w Romans 23.08.2017 - #86 w Romans 5.09.2017 - #70 w Romans 2.10.2017 - #46 w Romans 29.01.2018 - #35 w Romans 5.02.2018 - #27 w Romans 29.05.2018 - #26 w Romans