12

11.3K 202 4
                                    

- Prąd? - zapytałam odsuwając się lekko, aby ułatwić mu sięgnięcie do lampki. Spróbował ją zapalić, jednak nic to nie dało.

- Na to wygląda... - odpowiedział po chwili bawienia się włącznikiem.

- Da się coś z tym zrobić?

- Poczekaj chwilę - powiedział, po czym wstał, wcześniej biorąc swój telefon i użył go jako latarki.

Kiedy tylko opuścił pokój, żeby rozwiązać nasz problem, zaczęłam się obawiać. Skoro nie oglądamy filmu bardzo prawdopodobnym jest, że postara się ruszyć temat powodu mojego dzisiejszego płaczu. W momentach takich jak ten zawsze żałuję, że nie umiem panować nad tym co mówię. Nie dość, że głupio się wygadałam, to jeszcze praktycznie miałam pewność, że gdybym tylko spróbowała go teraz okłamać, skończyłoby się na kilku wymamrotanych głupotach i wielkim rumieńcu. Nie było sensu nawet próbować. Z drugiej strony wyjawienie prawdy nie będzie wcale prostsze.

Co ja mam mu powiedzieć? Przecież mnie znienawidzi!

Zaczęłam panikować, co jeszcze bardziej zablokowało mój umysł.

Oczywiście nie miałam całej wieczności na nerwowe przemyślenia, ponieważ Kyungsoo pojawił się spowrotem w pokoju już po chwili.

- I? - zapytałam próbując dojrzeć co trzyma w rękach. Było jednak zbyt ciemno, by cokolwiek dostrzec.

- Wygląda na to, że nic z tym nie zrobię... ale przyniosłem świeczki i ciastka - ledwo udało mi się zauważyć uśmiech na jego twarzy. Nerwowo odwzajemniłam ten gest.

- Ekstra - powiedziałam biorąc od niego paczkę maślanych ciastek.

W tym czasie Do zapalał kolejne świeczki ustawiając je w odpowiednich miejscach w pokoju tal, aby chociaż trochę rozjaśnić panującą wokół ciemność.

- To może... zagramy w Monopoly? - zaproponowałam widząc, że już kończy. Miałam nadzieję, że zapomniał o wcześniejszej umowie.

- Monopoly? - zapytał zdziwiony, kiedy zdążyłam już wypchać sobie usta ciastkami. Nie spieszyłam się z przeżuwaniem. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że każde wypowiedziane przeze mnie słowo nie wyjdzie mi na korzyść.

- No co? Od kiedy nie lubisz Monopoly? Zawsze to uwielbiałeś... Przecież masz nawet tę wersję z kartami kredytowymi.

- Nie no, lubię. Po prostu trochę mnie zaskoczyłaś.

Uśmiechnęłam się najniewinniej jak tylko potrafiłam. Chyba zapomniał.

- No to gramy! - wykrzyknęłam z entuzjazmem.

Nic nie mówiąc podał mi pudełko schowane gdzieś wśród wielu planszówek z okresu naszego dzieciństwa. Zaczęłam wszystko rozkładać, na samym początku zaklepując oczywiście pionek deskorolki. Zawsze brałam deskorolkę, tak jak on zawsze brał samolot. Dzisiaj nic nie miało się zmienić.

- No więc... Słucham - powiedział nagle ustawiając planszę.

Poczułam się zbita z tropu i przerażona, że jedyna co się zdałam to udawanie głupiej i dalsze rozkładanie banku (mieliśmy także banknoty, na wszelki wypadek, gdyby terminale się zepsuły).

- Skończyliśmy oglądać. Możesz opowiadać - kontynuował prostując się i czekając aż skończę.

- Nie, wcale nie skończyliśmy oglądać. Została nam jeszcze jedna czwarta filmu - broniłam się jak dziecko.

- Ale oglądać skończyliśmy. Już nie oglądamy. Gramy z Monopoly - nie dawał za wygraną, a cała ta rozmowa coraz bardziej przypominała mi kłótnię przedszkolaków. Musiałam przenieść tę konwersację na inne tory.

Fuk me dadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz