ROZDZIAŁ XIV CZ.2

27 2 6
                                    


-Tato?- zapytał chłopak łamiącym się głosem.

-Synu...-szkarada uśmiechnęła się i podeszła do zszokowanego Aarona.- Tak długo cię nie widziałem. Tęskniłem.- bestia spróbowała dotknąć jego twarzy, ale chłopak się odsunął.

Przyglądałam się całej sytuacji, jednocześnie powoli zbliżając się do sztyletu, który opuściłam. Najchętniej wzięłabym go do ręki i zabiła bestie, ale nie chciałam krzywdzić Aarona. Już widział śmierć jednego rodzica. Jednak miałam wrażenie, że nie obędzie się bez użycia broni.

-Bardzo brakuje mi twojej matki. Nie wiem, jaki demon mnie wtedy opętał, ale wiesz, że ja by nigdy czegoś takiego nie zrobił. Bardzo was kochałem.

-K-kim ty jesteś? Bo na pewno nie moim ojcem!

Kątem oka zauważyłam, jak spod burty wychylają się James i Emily. Mieliśmy pomoc.

-Próbowałem znaleźć tego demona i Celine w Podziemiu, ale nie dałem rady. Przepraszam.- powiedziała Bestia i podeszła do coraz bardziej ufnego Aarona. 

Ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Małymi kroczkami obeszłam rozmawiających i cicho schyliłam się po sztylet, który ukryłam za plecami.  

-Przecież możemy wszystko naprawić, ale nie tutaj. W lepszym miejscu. Proszę, nie wracaj do domu. Bolesne wspomnienia w tobie odżyją.

-Skąd wiesz, że chcę iść do domu?

-Jestem przy tobie cały czas, mimo, że mnie nie widzisz.

Bestia wykonała ruch, który mnie zaniepokoił. Skrzyżowała dotąd wyciągnięte w stronę Aarona ręce, za plecami. Jedną ręką wyciągnęła zza płaszcza miecz. Podeszłam cicho ze sztyletem trzymanym w drżącej dłoni do potwora i nim zdołał wykonać jakikolwiek ruch, wepchnęłam mu sztylet głęboko w brzuch i wyszarpnęłam broń z bezwładnego już ciała. Bestia upadła na pokład,trzymając miecz w ręku. Odsłoniła obraz Aarona, po którego policzku płynęły łzy.

-Zabiłaś mojego ojca!- krzyknął z żalem.

Emily podbiegła do niego i ujęła jego twarz w dłonie, szepcząc słowa, które miały go uspokoić.

-Zabiła go... zabiła mojego tatę...a miało być już wszystko dobrze.- wyjęczał i wtulił głowę w ramiona Emily.

Stałam z zakrwawionym sztyletem w ręku, kiedy spod pokładu wylazł Nathaniel.

Aaron spojrzał na niego i powiedział ze wstrętem:

-Daliśmy się wszyscy omamić. Ona nam nie pomaga. To morderczyni.

-ON CHCIAŁ CIĘ ZABIĆ! ŻEBY NIE JA BYŁBYŚ TRUPEM.-wskazałam na ciało.- TO BYŁBYŚ TY!

-Uspokójcie się!- krzyknął Nathaniel.-Layla, odłóż sztylet. Już nie ma nikogo, kogo musiałabyś zabić.

Rzuciłam broń. Chłopak bez strachu podszedł do ciała, przewrócił je na plecy i ukazał wszystkim widok miecza, który Bestia trzymał w dłoni.

-Layla...- Aaron wykrztusił z siebie.- Przepraszam... Ja nie wiem, co....

-Nie musisz przepraszać. Ja już wiem co.- warknęłam.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam do mojego pokoju. Umyłam ręce, przebrałam się i wskoczyłam do łóżka.

-Chciałabym być w domu.- chlipnęłam w poduszkę.

***********************************************************************************************

-Layla...- usłyszałam szept i otworzyłam oczy.

Przede mną stał mężczyzna z białymi włosami, trzymając za rękę małego synka.

-Dlaczego mnie zabiłaś?- zapytał ze smutkiem, a z jego ust wypłynęła stróżka krwi.

-Mieliśmy być szczęśliwi! Miało być wszystko dobrze!- krzyknęło dziecko głosem Aarona.-Jesteś morderczynią! Zabiłaś mojego tatusia!

-Layla, odłóż nóż. Już nie musisz nikogo zabijać- podszedł do mnie Nathaniel.

-Nie zbliżaj się do mnie, potworze! - krzyknęła Emily.

-Pomyliłem się, co do ciebie. Wszyscy się pomyliliśmy.- powiedział James ze złością i popchnął mnie na podłogę.

-DLACZEGO MNIE ZABIŁAŚ?

-WSZYSCY SIĘ POMYLILIŚMY.

-MIAŁO BYĆ WSZYSTKO DOBRZE!

-POTWORZE!

-NIE MUSISZ JUŻ NIKOGO ZABIJAĆ.

NIEEEEEEEEEEE! DOŚĆ!




Nefilim- dziecko ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz