Alex

2.4K 68 4
                                    


Alex

O matko jak on mnie wkurza! Traktuje mnie jak dziecko, a przecież już dawno wyrosłem z piaskownicy! Z furia rzuciłem się na łóżko i ponowienie odczytałem sms.

„Zapomnij! Nigdzie dzisiaj nie idziesz! Jutro też nie!" Zakląłem pod nosem. Mój własny brat traktuje mnie jak więźnia. Zawsze był nad opiekuńczy, pewnie, dlatego że było pomiędzy nami dziesięć lat różnicy. Po śmierci ciotki to on był moja jedyną rodziną. Kochałem go oczywiście, ale coraz częściej miałem go dość. Poszedłem do najlepszej szkoły w okolicy tylko, dlatego że on tego chciał. Spędzam wiele godzin dziennie na nauce, bo tego sobie życzy Thomas. Mam dodatkowe zajęcia z malarstwa oraz chińskiego i nie narzekałem. Jednak, kiedy chce gdzieś wyjść w wolny dzień zawsze jest ta sama odpowiedź. Stanowcze, niejednokrotnie wykrzyczane NIE. Zawarczałem gniewnie. Zwariuje siedząc cały czas w domu. Też chcę wyjść czasami do ludzi. Spotkać się ze znajomymi... Ehh, kogo ja oszukuje. Przecież oprócz Ben'a z nikim się nie przyjaźnie. Ludzie ze szkoły traktują mnie jak odludka i unikają mojego towarzystwa. Westchnąłem. Może nie miałem gdzie iść dzisiejszego wieczoru, ale to nie powód by zamykać mnie w domu.

Thomas

Któregoś dnia dostane szału z tym dzieciakiem. Wiem, że może trochę przesadzam, ale nigdy nie byliśmy normalną rodziną. Ciotka i ja musieliśmy się bardzo namęczyć by zapewnić Alex'owi bezpieczeństwo, i teraz przez kaprysy tego małolata nie zaprzepaszczę czternastu lat poświęcenia. Odłożyłem telefon i zająłem się spoją kawą. Czułem na sobie baczny wzrok mojej dziewczyny. Podniosłem nieznacznie oczy i zapytałem:

-Co jest? –Pokręciła tylko głową.

-Nie sądzisz, że przesadzasz? –No to teraz się nasłucham. –Alex jest jednym z najlepszych o ile nie najlepszym uczniem w szkole. Haruje jak wół przez cały tydzień, a kiedy przychodzi weekend ty nie pozwalasz mu wyskoczyć z kolegami do kina.

-Nie chciał iść do kina. –Rzekłem próbując zbić ją z tropu

-Czy na kręgle, kawę, koktajl... Obojętne.- Zagryzłem zęby. Wiedziałem, że z obecną dozą informacji Charlotte ma rację. Jednak nie mogłem jej powiedzieć całej prawdy, nie zrozumie. –Wiem, że się o niego martwisz, jednak przesadzasz. –Chrząknąłem i odparłem z poważną miną.

-Wież, że bardzo liczę się z twoim zdaniem, ale jestem odpowiedzialny za Alex'a. Obiecałem, ciotce i ... -zawahałem się przez chwilę -Obiecałem ciotce i rodzicom, że się nim zajmę i nie dopuszczę by stała mu się krzywda. Nie chcę by się włóczył po mieście wieczorami.

-A, co mu się stanie w tak małej mieścinie, jaką jest, Blue Beach?

-Licho nie śpi. –Skwitowałem. Oczyma wyobraźni po raz kolejny ujrzałem te ciemne, groźne oczy i poruszające się w napięciu mięsnie kwadratowej szczeki. Wzdrygnąłem się i potrząsnął energicznie głową. Nie ma mowy Alex nigdzie się beze mnie nie ruszy. Ten psychopata tylko na to czeka. Charlotte pokręciła tylko głową ze zrezygnowaniem, dopiła swoją kawę pocałowała mnie na dowiedzenia, po czym wsiadła do swojego czerwonego Forda i odjechała trąbiąc mi na pożegnanie. Zaśmiałem się. Któregoś dnia ona albo ja zapłacimy mandat za nieuzasadnione użycie sygnału dźwiękowego w środku miasta. Dopiłem swój napój zapłaciłem rachunek i ruszyłem w kierunku parkingu. Stojąc już przy swoim Jeepie poczułem to niemiłe wrażenie, że czyjś wzrok wbija mi się w kark. Obróciłem się na pięcie i rozejrzałem. Nikogo jednak nie było. Na parkingu byłem sam, ale mógłbym przysiąc, że... Pokręciłem głową. Wyobraźnia płata mi figle. Wsiadłem do samochodu zatrzaskując za sobą drzwi. Zacisnąłem zęby a palce zakleszczyłem na kierownicy. Może tym razem to ja przesadziłem, jednak nie czuje się winny. Jedyne, co czuje to strach.

Wchodząc do domu poczułem zapach odgrzewanej w piecyku pizzy. Skrzywiłem się. Nie miałem czasu gotować, zostawiałem bratu pieniądze licząc, że kupi sobie coś porządnego na obiad, ale zawsze kończyło się to właśnie tak. Westchnąłem, odwiesiłem kurtkę na haku i marudząc pod nosem ruszyłem w kierunku kuchni wykrzykując imię młodego. Oczywiście zignorował mnie albo siedział ze słuchawkami w uszach. Zirytowany popatrzyłem w stronę schodów.

-Alex do cholery! –Wrzasnąłem. Cisza. Ruszyłem na piętro z zamiarem opieprzenia dzieciaka od góry do dołu. Popchnąłem drzwi do jego pokoju i wszedłem. Mój brat siedział przy biurku majstrując coś z mikroskopem. Złości nieco mi minęła, kiedy zobaczyłem te jego ciemne, potargane włosy i zielone oczy skupione na czymś tak maleńkim, że nawet nie byłem w stanie tego dostrzec. Na jego czole pojawiła się pionowa zmarszczka „Całkiem jak u mnie" pomyślałem i uśmiechnąłem się do swoich myśli. Obaj z bratem byliśmy bardzo podobnie do naszego ojca, jednak to Alex odziedziczył po nim zamiłowanie do nauki. Christopher Squirrel, lekarz, psycholog i nasz ojciec. Doskonale go pamiętałem niestety Alex nie miał szans poznać naszych rodziców. Gdy doszło w naszej rodzinie do tragedii miał zaledwie pół roczku. Zacinałem zęby i zbliżyłem się do Alex'a. –Nie słyszałeś, że cię wołam? –Zapytałem a on nie odrywając się od swojej pracy odparł chłodno

-Słyszałem. Jestem zajęty.

-Obraziłeś się? –Zdjął ochronne okulary i spojrzał na mnie z wyrzutem. Wiedziałem, co za chwilę usłyszę i wiem, co na to odpowiem. Od kłótni dzieli nas jedynie kilka słów a jednak w to brnę. Dokładnie tak jak robiła nasza matka.

-Wypuścisz mnie z domu jak skończę trzydziestkę? –Zapytał tonem, jakiego nienawidziłem. Wyprostowałem się zaciskając zęby.

-Już o tym rozmawialiśmy.

-Nie Thomas ty mówiłeś a ja miałem tylko pokornie słuchać.

-Nie ma tematu. –Warknąłem odwracając się by wyjść. Usłyszałem jak Alex wstaje odsuwając z trzaskiem krzesło.

-Traktujesz mnie jak zakładnika! –Krzyknął a ja wzdrygnąłem się na te słowa. Popatrzyłem na niego z bólem. Gdyby tylko wiedział. Może powinienem mu powiedzieć prawdę? Jednak, w jaki sposób miałbym mu wyjaśnić wszystkie te kłamstwa, którymi go faszerowaliśmy razem z ciotką przez te wszystkie lata? Zacisnąłem pięści i wyszedłem zbiegając po schodach. Jak przeciąg wpadłem do garażu. Podpaliłem papierosa i syknąłem w przestrzeń.

-Robię wszystko żebyś nie stał się niczyim zakładnikiem. 

BraciszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz