Zrozumienie

601 37 6
                                    



Anthonius

Wchodząc do jego pokoju wiedziałem, co ujrzę. Słyszałem jak zanosił się płaczem i dusił łzami. Zrobiłbym wszystko by go uspokoić jednak nie wiedziałem jak. Leżał odwrócony plecami do drzwi, gdy tylko podłoga zatrzeszczała pod moimi stopami usiadł i wcisnął się w kąt patrząc na mnie z przerażeniem. Westchnąłem i usiadłem na krześle patrząc mu w oczy.

-Alex... -chrząknąłem –Źle to wszystko zrozumiałeś. Nie miałem zamiaru... Sądzisz, że zabrałem cię do jaskiń żeby cię zabić, ale to nie prawda. Chcieliśmy żebyś zrozumiał. To nie jest łatwe ani dla ciebie ani dla mnie. –Patrzył na mnie a w jego oczach był tylko strach –Nie skrzywdzę cię. Jesteś tu bezpieczniejszy niż gdziekolwiek indziej. –Westchnąłem i otarłem twarz dłonią –Chciałem ci to powiedzieć już dawno i szkoda, że tego nie zrobiłem. Alex nie ma na świecie siły, która zmusiłaby mnie do zabicia ciebie. Ty i twój brat zawsze byliście i będziecie dla mnie bardzo ważni. Obiecałem, że się wami zaopiekuję. –Milczał patrząc na mnie z coraz większym obrzydzeniem. –Dobrze to wszystko poskładałeś. Znałem twoich rodziców. –Gdy to mówiłem do pokoju wszedł Togo.

-To my dwaj zastrzeliliśmy Chris'a i Adel. –Powiedział a ja obserwowałem jak Alex zaciska zęby i cofa się jeszcze bardziej. –Uwierzyłeś już w swoją wersję tak jak Thomas. On tez nas nie słuchał nie chciał poznać prawdy a ona nie jest taka czarno biała jak wam się wydaje.

-Ja, Togo, Maddox i twój ojciec znaliśmy się od zawsze, od dzieciaka. Twój tata pochodził stąd. Nasi rodzice się przyjaźnili i my też. –Musi zrozumieć. –Chris był moim najlepszym przyjacielem i nie strzeliłbym do niego gdybym miał wybór, ale go nie miałem.

-Zostawcie mnie. –Szepnął przez zaciśnięte zęby –Przestańcie już. –Ukrył twarz w kolanach.

-Alex po prostu nas wysłuchaj. –Poprosił Togo. –Pozwól nam wytłumaczyć ci, co się stało. Zrozumiesz wtedy, dlaczego teraz tu jesteś i dlaczego to wszystko się dzieje. Nikt ci nie zrobi krzywdy. –Podszedł bliżej przysiadając na rancie łóżka –Koło jaskiń patrzyłeś na mnie jakbyś chciał żebym ci pomógł. Pomógłbym. Nie pozwolę by stała ci się krzywda i jestem pewien, że Anthonius też nie. Daj nam szanse to wyjaśnić. –Milczał a widząc, że nie zmierza się odezwać Togo ciągnął dalej – Byłeś bardzo mały, gdy ten koszmar się zaczął. Społeczność wyspy jest bardzo hermetyczna. Ludzie nie tolerują tu obcych, osób z lądu, a kimś takim była twoja mama. –Uśmiechnąłem się i dodałem

-Chris poznał ją przez przypadek. Byliśmy w Blue Beach dla zabawy. Tak po prostu. Czterech kumpli na wakacjach. Pracowała jako kelnerka w jednej z knajp na wybrzeżu. Ja i Togo trochę poszaleliśmy a twój ojciec nas uspokajał. Tak dla wygłupu Oscar popchnął go i wpadł na Adele. Tak się poznali a potem twój tata ściągnął ja na wyspę.

-Byli naszymi przyjaciółmi i kiedy urodził się twój brat Adel uparła się to ten, który wpakował ja w tą kabałę będzie ojcem chrzestnym jej syna. –Togo uśmiechnął się –I tak trochę wbrew mojej woli stałem się chrzestnym Thomas'a i dlatego tak mi ciężko mu wybaczyć to, co odwalał. –Przełknął ślinę – Potem urodziłeś się ty i ludzie zaczęli gadać.

-Aresztowano kilku z naszych i rozniosła się plotka, że to twoi rodzice współpracują z policją. Wielu, bardzo wielu chciało ich śmierci. Powiedziałem o tym twojemu ojcu. –Patrzyłem na Alex'a czując, że on w ogóle mnie nie słucha.-Chcieliśmy was wywieźć. Ukryć gdzieś, ale twój ojciec się nie zgodził. Wiedział tak jak ja, że Kahil i inni znaleźliby was wszędzie. Powiedział żebyśmy to my wykonali wyrok –głos mi się załamał

-Bo dzięki temu ty i twój brat przeżyjecie. Zabraliśmy twoich rodziców do tamtej jaskini ty i Thomas mieliście zostać tutaj, ale jakimś cudem Thom znalazł się tam razem z nami i wszystko widział.

BraciszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz