- Cześć Minho! Przyszedłem i przyprowadziłem kogoś!- odpoczywający w łóżku brunet od razu skulił się w sobie, słysząc, że prócz Jisunga jest w jego domu ktoś jeszcze. Ostatnimi dniami, pragnął coraz to bardziej się od wszystkich i wszystkiego izolować, ale nadopiekuńczość nowego znajomego uniemożliwiała mu to skutecznie.
Nagle podniósł się do siadu, gdy usłyszał jakieś mruknięcie i kroki Jisunga. Po chwili do sypialni wszedł uśmiechnięty chłopak z..
kotem na rękach?? Minho nie wierzył własnym oczom. Przez moment myślał nawet, że to z powodu gorączki ma jakieś omamy, ale odkąd Han podał mu tabletki na zbicie temperatury, czuł się raczej dobrze.- Poznaj Konga* (*kr. "Kulka").- Jisung podszedł do łóżka kolegi i położył na jego kołdrze całkiem sporego białego kocura w rude łaty. Zwierzak miauknął głośno i ułożył się jak gdyby nigdy nic na nogach chłopaka, prawie od razu zasypiając.
- Faktycznie wygląda jak kulka..- szepnął Lee, głaszcząc delikatnie miękką sierść. Odkąd pamiętał, marzył o kocie, o kompanie, który nie pytałby o nic, tylko w razie potrzeby był przy nim i pozwolił się głaskać.
- Mam w domu kotkę. Ostatnio przyprowadziła tego oto pana i zaciążyła. Mama tak się wściekła, że wyrzuciła Konga z domu.- westchnął Han, siadając na dywanie obok łóżka.- Nie mogłem znieść myśli, że być może błąka się gdzieś po ulicach, więc nim zdążył uciec, złapałem go i postanowiłem go tu przynieść.- oparł głowę o rękę i przyglądał się delikatnym dłoniom Minho, przejeżdżającym co rusz po delikatnej sierści zwierzaka.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- Nie, skąd.- zaprzeczył od razu Lee.- Dziękuję, że przyszedłeś. Tobie też dziękuję, Kong.- szepnął kotu na uszko.- Zawsze chciałem mieć kota, ale mój brat..- urwał, nie chcąc powiedzieć za dużo. Mimo to Jisung już zainteresował się tematem rodziny chłopaka.
- Właśnie, ty mieszkasz z bratem, prawda?- spytał, a Lee tylko pokiwał głową.- Nie obraź się, bo mogę się mylić, ale gdy wtedy go spotkaliśmy, nie wydawał się zbyt miły.- mruknął.
Minho spuścił wzrok. Wstydził się zarówno brata, siebie jak i warunków w jakich mieszkał. Na codzień nie było tak źle, ale czasem gdy Changbin pił, robił straszny rozpierdol w domu i oczywiście młodszy musiał to sprzątać. Teraz jednak, czując jak Jisung się nim opiekuje, wolał skorzystać z kilku dni wolnego i poleniuchować. Chyba pierwszy raz w życiu nie martwił się kolejnym dniem, a żył chwilą.
- A jak się czujesz? Kiedy wracasz do szkoły?
- Chyba jutro. Dzięki tobie, wszystko już ze mną w porządku.- uśmiechnął się delikatnie brunet.
- Cieszę się, że na coś się w końcu przydałem.- zaśmiał się Han, głaszcząc Minho po nieco przetłuszczonych już włosach.- Ludzie wokół mnie nie lubią tego jak się zachowuję. Mówią, że im matkuję i mam przestać.- skrzywił się ledwo widocznie.
- Ja.. Mi.. Mi się to nawet podoba..- szepnął zawstydzony Minho. Chyba pierwszy raz czuł się najważniejszy i nie miał pojęcia jak odwdzięczy się koledze.
- No to świetnie! Będę mógł się tobą opiekować jak słodkim maluszkiem!
Chory chłopak chyba nigdy w życiu nie był tak bardzo czerwony jak własne teraz. Jego twarz i uszy płonęły purpurowym ogniem, a na słowa "słodki maluszek" żołądek zrobił podwójne salto w tył i związał się w supeł.
- Wow.. czyżbyś znowu dostał gorączki? Czy może moje słowa tak na ciebie działają?- spytał ze śmiechem Jisung. Drugi tylko pokręcił głową, nie wiadomo na który z domysłów.
- A, właśnie! Mogę jutro po ciebie przyjść? Poszlibyśmy razem do szkoły i wstąpili po drodze do takiego niesamowitego baru bubble tea po drugie śniadanie, co ty na to?- dopytywał Han.
- D-dobrze.. M-możemy..- szepnął Minho, nagle wpadając na pewien pomysł.- M-masz może ochotę na j-jakiś film?
- A z chęcią.- uśmiechnął się jeszcze szerzej Sung, pokazując wszystkie ząbki. Minho znowu przeszło przez myśl, że mógłby wytrzymać wszystko dla takiego uśmiechu.
***
Chłopcy miło spędzili czas, oglądając komedię, którą Jisung chciał obejrzeć rok temu w kinie, ale nie dał rady. Z zafascynowaniem patrzył jak Minho uśmiecha się delikatnie, a czasem nawet cicho śmieje. To naprawdę był niesamowity widok. Zamknięty, wręcz smutny chłopak, był w tej chwili naprawdę zadowolony.
W pewnym momencie, żaden z nich się nie zorientował kiedy dokładnie, ich dłonie się połączyły. Ciepłe palce Hana splotły się z drobnymi lodowatymi wręcz, Minho, delikatnie głaszcząc ich miękką fakturę. Mimo że żaden nie powiedział tego na głos, obydwaj chcieli w tym momencie zatrzymać czas.
Zwłaszcza Minho, któremu od tej pory, w towarzystwie kolegi było naprawdę ciepło.
***
- O nie.- wstał gwałtownie Lee, gdy odczytał wiadomość, która przerwała im seans.
- Co się stało? Zbladłeś.. Wszystko w porządku?
- Musisz stąd iść. Naprawdę przepraszam, ale serio musisz już pójść.- zaczął panikować Minho.- No wyjdź!- krzyknął zdenerwowany, gdy zobaczył, że Jisung nie reaguje.
- Najpierw powiedz co się stało.- poprosił cicho Han, zaniepokojony gwałtownością kolegi.
- Jutro w szkole ci wszystko wyjaśnię, ale proszę idź już sobie..- szepnął w odpowiedzi chłopak i po prostu siłą wypchnął gościa z pokoju.
Zestresowany, oparł się o ścianę na korytarzu i stukał nogą w podłogę, pchając palce do buzi. To był jego nawyk, który objawiał się w momentach największego stresu. Niestety nerwowe sytuacje pojawiały się praktycznie codziennie. Jednocześnie patrzył naglącym wzrokiem na Jisunga, który w pośpiechu zakładał buty. Co chwilę spoglądał na swojego bladego kolegę i zastanawiał się jaka była treść wiadomości, że doprowadziła tego chłopaka do takiego stanu.
Już miał wychodzić. Już wszystko miało ujść na sucho Minho, gdy po otworzeniu drzwi, zobaczyli za nimi starszego brata Lee. Nie wiadomo, który z tej trójki był bardziej zdziwiony, bo każda z twarzy wyrażała co innego.
Gospodarz, trzymający w dłoni pęk kluczy, stał jak wryty z szeroko otwartymi oczami, widząc intruza w swoim domu, w dodatku w obecności swojego młodszego braciszka. Jego emocje zmieniły się momentalnie, gdy rozpoznał w nim ucznia, który towarzyszył Minho w drodze powrotnej do domu i bezczelnie śmiał pytać go o wyjście do kawiarni. Był wściekły jak nigdy dotąd, krew się w nim zagotowała.
Dla Jisunga, kiedy tylko zobaczył kto stoi na klatce schodowej, wszystko, a przynajmniej większość stała się jasna. Zrozumiał dlaczego jego kolega tak szybko próbował się go pozbyć. Jedyna niejasna dla niego rzecz to, to jakie relacje były w tej pokręconej rodzinie i czemu Minho się do cholery boi.
Sam najmłodszy uczestnik tego całego zdarzenia, wyglądał jakby miał zemdleć. Trząsł się jak osika i przytrzymywał się ściany, by nie upaść. Z jego ust ulatywało co chwilę tylko jedno ciche słowo "hyung".
ㅁㅁㅁ
A ja będę zła i przerwę w tym momencie ㅋㅋㅋ
Jeśli mam być szczera, to myślałam, że dzisiaj tego nie wstawię, bo dosłownie przed chwilą spięłam dupsko żeby to dokończyć. Mimo majówki miałam bardzo mało czasu, żeby pisać, więc przepraszam jeśli pojawią się jakieś błędy, bo pisałam to na raty, a nie mam siły tego sprawdzać. Niezbyt mi się podoba ten rozdział. Ale w piątek pojawi się kolejny i mam na niego pomysł, więc wierzę, że będzie o niebo lepszy od tego. Do zobaczenia ^-^
CZYTASZ
White Tinnitus and Your Warm Hand | MinSung
FanfictionLee Minho, cichy chłopak o zimnych dłoniach, ze słuchawkami, z których nie płyną żadne dźwięki. I Han Jisung, głośny, radosny dzieciak o wielkich oczach i jeszcze większym sercu.