Prolog

502 21 0
                                    

-No co ty nie pękaj!-namawiała mnie przyjaciółka. Stałyśmy przed opuszczonym domem na klifie który zdecydowanie nie wyglądał przyjaźnie.
-Ech...ty to umiesz przekonywać ludzi Hope. Niech ci będzie idę. ALE jak coś nam się stanie to cię zabije!Jasne?!-odparłam nie mogąc ukryć rozbawienia przy ostatnim zdaniu.
-Byłam tam wiele razy,będzie dobrze.-powiedziała dziewczyna i pociągnęła mnie za rękę do opuszczonego domu.
Jednak ta wyprawa nie skończyła się szczęśliwie,obie dziewczyny dostały nagłego niekontrolowanego „ataku" magii, obie były dziećmi czarodziei,i takie ataki zdarzały się wcześniej ale tym razem skończyło się śmiercią jednej z nich. W wyniku ataku jedno z pięter domu się zawaliło, a dziewczyna nie zdążyła uciec...
2 lata później.
Kolejny raz budzę się zalana potem i z nie równym oddechem. Znowu ten sen, a właściwie wspomnienie mnie nawiedziło. W tamtym dniu zginęła moja najlepsza a zarazem jedyna przyjaciółka, Hope Zoe Macmillian. Miała starszego brata Erica Macmilliana.
Czując że już nie zasnę,niezgrabnie wstałam z łóżka i usiadłam na parapecie, uwielbiałam na nim siedzieć. Miałam z niego widok na ruchliwą ulice Londynu, która nawet na taką późną porę mieniła się światłami kolorowych szyldów i pękała w szwach od natłoku aut.
W innej sytuacji poszłabym do mojej siostry, Nimfadory (nie mówcie że tak o niej powiedziałam bo się na mnie obrazi, ona nie znosi swojego imienia!)
Ale jest dopiero połowa kwietnia a Dora wraca z Hogwartu pod koniec czerwca. Westchnęłam tylko na tą myśl,ale jednocześnie byłam zadowolona że od przyszłego roku będziemy razem w Hogwarcie. Ja na pierwszym roku,Dora na siódmy a Olivier na 2 rok nauczania mugoloznawstwa.
Nie mogąc nic poradzić siedziałam przy oknie aż do świtu...

Ciąg dalszy nastąpi...

Zanim nastanie świt~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz