Rozdział 3-Pocałunek z szybą

284 19 2
                                    

W sobotę, tak jak obiecała pojechaliśmy na Pokątną.
Rano wstałam o 8:30 i pobiegłam obudzić Nimfadorę.
-Dora!Dora! Wstawaj, dzisiaj jedziemy na Pokątną!-wrzeszczałam jej do ucha, ona była tam kilka razy a ja też chce tam pojechać.
Gdy wszyscy wstali i zjedliśmy pyszne śniadanie, pojechaliśmy Błędnym Rycerzem do Dziurowego Kotła, bo deportacja z moją ręką to duże ryzyko ponownego rozszczepienia.
Podczas jazdy mocno trzymałam się mamy,ale i tak nie uchroniło mnie to od pocałunku z szybą.Rodzice zapłacili Stan'owi i wyszliśmy z pojazdu.
W środku mama i tata spotkali znajomych z prac,(mama jest uzdrowicielem, a tata aurorem)którzy powiedzieli im ze muszą iść na jakąś dodatkową zmianę.
-No dobrze...Dora masz tu pieniądze i klucz do Gringotta jakby co.-powiedziała mama i przekazała nam inne potrzebne informacje. Potem tylko odprowadziła nas na Pokątną i deportowała się.
-No to młoda przyszła czarodziejko gdzie chcesz iść najpierw?-zapytała mnie siostra i pokazała ręką na zatłoczoną ulice.
-hmm...chyba najpierw po różdżkę?-zapytałam nie pewnie. Miałam listę zakupów ale jak poprosiła to wybrałam to najpotrzebniejsze.
-No to w drogę!-pociągnęła mnie za rękę do Olivandera.
Gdy weszłyśmy do sklepu akurat wychodziła z niego Bogato ubrana rodzina. Mama i córka miały piękne ciemne włosy i zwiewne suknie, a tata był ubrany w idealnie skrojony garnitur. Gdy nas zobaczyli podnieśli wysoko głowy i skrzywili się na widok naszych t-shirtów i dżinsów. My tylko w myślach przewróciłyśmy oczami.
-Dzień dobry, panienki Tonks, w czym pomóc?- zapytał staruszek przyjaźnie.
-Nawzajem, przyszłyśmy po różdżkę dla Holly, a z moją tylko na czyszczenie.-odpowiedziała siostra.
To tu czyszczą różdżki? Nie wiedziałam. Okej mniejsza z tym,pan Olivander zaczął szukać różdżki dla mnie. Próbowałam jedną,drugą,piątą,siódmą,jedenastą,dwudziestą po tym skończyłam liczyć.
A co jak nie ma dla mnie różdżki i nie będę mogła się uczyć w Hogwarcie?
Moje rozmyślań przerwał pan Olivander z kolejnym magicznym patykiem.
-To już musi być ta, włos z ogona hipogryfa, wierzba,13 i 2/3 cala, odpowiednio giętka, to niezwykle rzadki rdzeń, Hipogryfy bardzo rzadko pozwalają zabrać sobie włosy. Świetnie do zielarstwa i pojedynków będzie ci wierna do końca życie, Holly.-powiedział zaintrygowany własnym wyborem.
Machnęłam i odruchowo zamknęłam oczy,nie chcąc znów oberwać popiołem z kominka. Ale zamiast tego poczułam ciepło i radość że znalazłam tą jedyną, otworzyłam oczy a z różdżki wydobywały się zielone iskierki. Podziękowałyśmy i zostawiłyśmy różdżkę Nimfadory do czyszczenia.
-To teraz polecam pójść po szaty.-zaproponowała Dora a ja przystanęłam na propozycje. U Madam Maklin spotkaliśmy tą samą rodzinę co u Olivandera. Tym razem matka dziewczyny kłóciła się o jakiś materiał co podobno jest słabej jakości itp, itd.
Zgodnie stwierdziłyśmy że wrócimy później,a tym czasem pójdziemy po wagę,fiolki i inne rzeczy poza szatą i książkami. Zaszłyśmy również po zwierzątko. Nie mogłam się zdecydować ale w końcu wzięłam rudo-białego kota z niebieskimi oczkami,był mały i puchaty. Gdy zawracałyśmy po szatę obyło się bez kłótni i nieporozumień. Poszło szybko i sprawnie, zostały tylko książki. Dora doskonale wiedziała że kocham książki i dla tego poszłyśmy tam na koniec by móc poświęcić na to więcej czasu. Kiedy zdobyłam te niezbędne do nauki zaczęłam się rozglądać za czymś dla rozrywki. W końcu kupiłam trzy,
„Podręcznik młodego zielarza- Nicolas Flamel"
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć?-Newt Scamender"
„Mugole i ich fenomeny-Zbiór"
Po wszystkich zakupach wróciłyśmy do domu błędnym rycerzem i zjadłyśmy kolacje z Olivierem. Później Dora opowiadała mi trochę o Hogwarcie ale i tak dużo wiedziałam.
Zasnęłam szczęśliwa z dzisiejszego dnia.
Ciąg dalszy nastąpi...

Zanim nastanie świt~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz