Rozdział 1-Zacny panicz

392 21 0
                                    

Rano,już o ludzkiej porze wstałam a właściwie spadłam na jasne panele po usłyszeniu mojego budzika.
No tak zasnęłam na parapecie- pomyślałam i zaczęłam się zbierać z podłogi. Była dzisiaj środa,14 kwietnia.
Muszę dzisiaj wysłać sowę mojemu bratu, ma jutro urodziny.
Mieszkałam w zwyczajnej mugolskiej dzielnicy w Londynie,w zwyczajnym bloku. Moje mieszkanie było na ostatnim piętrze więc mój pokój był na poddaszu i tylko z jednej strony miał okno z parapetem inne były dachowe. Mój pokój był jasno urządzony,były w nim jasne panele i meble z jasnego drewna.Ściany zostały pomalowane pastelową żółcią na jednej z nich i jasnej szarej na pozostałych.Koło małej biblioteczki wisi huśtawko-hamak na którym (zaraz po parapecie)uwielbiam siedzieć.
Jest w nim też dużo małych roślinek,i żółtych jak i pastelowo zielonych akcentów.
—Skip time 25 czerwca—
O na wszelkie hipogryfy, jak ja się cieszę!! Jest 25 czerwca i właśnie idę z mamą i tatą na dworzec odebrać Dorę!
Ale nie wiem gdzie są rodzice byłam już tu tyle razy że wiem gdzie co jest, i nie ma opcji żebym się tu zgubiła. Olivier wraca później musi wraz z innymi profesorami doprowadzić wszystko w Hogwarcie do porządku,siostra mi pisała w listach że te bliźniaki od Weasley'ów to niezłe ziółka,i że nie jest pewna czy Hogwart będzie stał równo na wzgórzu,McGonagall będzie mieć dalej swój kok gdy te dwa urwisy opuszczą Hogwart.
-Holly...Hol...HOLA!-moi rodzice dobrze wiedzieli że tylko tak mnie zatrzymają, nie znoszę jak ktoś mówi na mnie Hola, nie po prostu tego nie nawidzę.
Zatrzymałam się i prawi poleciałam do przodu ale jakiś wysoki,rudy,niebieskooki chłopak był ode mnie może o głowę wyższy.
-wow,wow,wow...zastopuj dziewczyno bo wpadniesz pod pociąg-zaśmiał się przyjaźnie co odwzajemniłam.-O, przepraszam mam na imię Charlie Weasley!A ty, strusiu pędziwiatrze jak cię zwą?-zapytał wesoło.
No tak przecież to ten Wealsey w którym moja siostra buja się od jej piątego roku. Zaśmiałam się w myślach i wpadłam na pomysł.
-Ja się zwe Holly Isabel Davis, miło poznać tak zacnego panicza.-powiedziałam nie mogąc ukryć śmiechu i w między czasie ukłoniłam się.
Teraz pora go zagiąć. Zaśmiałam się szatańsko w myślach i rozpoczęłam plan.
-A tak wogule Charlie to z ką cię niesie?-zapytałam z udawanym zainteresowaniem.
-Yyy,wróciłem ze szkoły-powiedział lekko zakłopotany. Wiedziałam że my czarodzieje,ci czystej,półkrwi i mugolscy musimy się ukrywać a on nie wiedząc że jestem z „tego świata" nie może mi nic powiedzieć.
-A jakaś dziwna ta twoja szkoła? Gdzie ona jest?-zapytałam.
-Och,No wiesz trudno to określić....
-Szkoda, a tak właściwie to czemu wybiegałeś ze ściany? To jest nienormalne!-dobrze wiedziałam co rani czarodziejów.
-Nie jestem dziwadłem! Po prostu przewidziało ci się muszę już...
-I czemu nie powiedziałeś ze przyjaźnisz się z moją siostrą!- jego reakcja bezcenna, a mina jeszcze lepsza.
Dobra powiedz mu i tak pewnie nie wie o co chodzi
-Tak naprawdę jestem Holly Isabel Tonks.-powiedziałam śmiejąc się,wiedziałam że zna moją siostrę oboje są prefektami.
-Holly,Holly, a tak, już wiem! To najważniejszy powód masz racje mojej przpięknej przyjaciółki...Nimfadory-dodał cicho żeby jego przypadkiem nie usłyszała gdyby szła.-po który jedzie do Londynu! Nie mów jej że to powiedziałem, bo biegnie tu,do zobaczenia!-odkrzyknął mi i pobiegł przed siebie.
Obróciłam się na pięcie i tym razem zaliczyłam definitywny upadek, a na mnie leżała moja ukochana,wredota czyli moja siostrunia. Tuliłyśmy się na ziemi aż przyszli rodzice.
Poszliśmy do jakiejś ciemnej uliczki i deportowaliśmy się mama z tatą a ja z Dorą. Tak na marginesie Dora w tym roku zdawała licencje i nie miałam okazji się z nią deportować.
Jednak gdy dotarłyśmy do domu nie wszystko było na swoim miejscu...
Ciąg dalszy nastąpi.

Zanim nastanie świt~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz