Rozdział 8-Akrobatyka

211 9 1
                                    

Następnym dniem była niedziela, co oznaczało że lekcje zaczną się dopiero jutro.
Gdy rano Holly uświadomiła sobie gdzie jest i co będzie dzisiaj robić wielki uśmiech wpełz na jej twarz. Podniosła się do pozycji siedzącej, i przeciągnęła.
W jednej chwili ogarnęło ją dziwne uczucie. W tym momencie gdy odsłoni te zasłony pozna osoby z którymi zaprzyjaźni się lub nie. Dziewczyny z którymi spędzi kolejne poranki przez 7 lat. Wzięła głęboki oddech i wyciągnęła ręce do przodu. Szybkim ruchem odsłoniła zasłony, i zobaczyła że koleżanki siedzą już na łóżkach albo szukają ubrań. Łącznie było ich w 5 w pokoju.
-Cześć, przepraszam że wieczorem się nie przedstawiłam ale byłam zmęczona i tak jakoś wyszło...-powiedziałam lekko zakłopotana a wzrok dziewczyn powędrował na mnie.
-Jasne, nie ma sprawy ! My też nie za dużo rozmawiałyśmy.-powiedziała dziewczyna której łóżko znajdowało się naprzeciwko mojego.-Tak wogule to ja jestem Amelia Bernards.-powiedziała dziewczyna. Była szczupłą,jasną blondynką o niebieskich oczach.
-Ja jestem Maia Abott, siedziałyśmy koło siebie na uczcie.-powiedziała. Maia była złotowłosą wysoką dziewczyną o czekoladowych oczach.
-A! Zapomniałabym, w łazience jest teraz Chloe Micheal.-powiedziała Amelia.
-Okey, a ty jak się nazywasz?-zapytałam dziewczynę która spała po mojej lewej stronie.
-A tak ja nazywam się Edith Lorrain .-powiedziała szorstko dziewczyna. Była wysoka i miała ciemne włosy. Jej oczy prawie jak ocean, przeszywały mnie i inne dziewczyny na wylot. -Teraz ty mów jak masz na imię bo trzymasz wszystkich w niepewności-powiedziała i wskazała pogardliwie palcem na Maie i Amelię.
-No tak zapomniałabym! Ja się nazywam Holly Tonks. I bardzo miło mi was poznać.-powiedziałam do dziewczyn.
-Czekaj,czekaj moja siostra która jest w na czwartym roku, mówiła że jej profesor od mugoloznawstwa ma na nazwisko Tonks. Jesteście spokrewnieni?-zapytała Chloe która niedawno wyszła z łazienki.
-Olivier? Tak to mój brat.-powiedziałam.- Która godzina?
-Za dwadzieścia dziewiąta.-odpowiedziała na moje pytanie Maia.
Wstałam i podeszłam do mojego kufra który stał przy oknie. Otworzyłam go i zaczęłam szukać ubrań.
-A dziewczyny która półka została wolna?-zapytałam.
-Półka? Ty jesteś normalna? Obok twojego łóżka jest twoja szafa. Twoja i tylko twoja!-powiedziała Amelia.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się po pokoju. Po dwóch sekundach znalazłam wspomnianą szafę. Zaczęłam wypakować kufer w między czasie wyjmując ubranie na dziś. Gdy nie ma lekcji nie trzeba nosić szaty. Ubrałam czarne dżinsy i cienki sweter w limonkowym kolorze. Do tego moje czarne trampki przed kostkę.
Gdy skończyłam się wypakowywać poszłam z Chloe na śniadanie.
Po drodze rozdzieliłyśmy się bo dziewczyna zauważyła siostrę, która była w Slitherinie, i chciała zamienić z nią kilka słów. Więc zaczęłam iść sama. Niestety jak na moje szczęście przystało zgubiła się i gdy chciałam zawrócić, znaleźli mnie bliźniacy w których asyście dotarłam pod wielką sale.
Podziękowałam im i udałam się do stołu Hufflepufu.
-Ty, Holly a ty się nie zgubisz w drodze do stołu?-zapytał Fred. Wywróciła oczami.
-Ha.ha.ha. Bardzo śmieszne zobacz leżę i ryczę.-odparłam głosem przesiąkniętym ironią. Bliźniacy zaśmiała się krótko i udali się do stołu Gryffindoru. Ja uśmiechnęłam się do siebie. Przy stole uczniów borsuka, siedziało dość dużo osób, ponieważ wszyscy korzystali z ostatniego dnia przed rozpoczęciem nauki gdzie mogą się wyspać.
Po pysznym śniadaniu, udałam się z bliźniakami na błonia. Usiedliśmy pod drzewem i rozmawialiśmy o różnych błahostkach.
-Holly, chcesz przyjść dzisiaj do nas wieczorem zagrać w butelkę? Możesz zabrać ładne koleżanki.-powiedział George i puścił mi oczko. Wywróciłam tylko oczami na te uwagę i zaśmiałam się krótko.
-Jasne. Wezmę Cornelię i Chloe.Bedzie ktoś jeszcze?-zapytałam.
-My,ty i dwie koleżanki, Lee,Alicja,Angelina i dwóch takich z pierwszego roku...-powiedział Fred.
-...Marcus i Micheal?-zapytałam podnosząc brew do góry.
-Skąd wiedziałaś!-odpowiedzieli bliźniacy.
-Hmm, są zabawni i mili, widziałam że jako jedni z nielicznych chłopców w tym roku zostali przydzieleni  do Gryffindoru, i wiedziałam was razem po uczcie.-powiedziałam.
-Ale ty spostrzegawcza,może jeszcze mi powiesz jakie mam dzisiaj skarpetki co?-zapytał sarkastycznie Fred.
Po kilku godzinach rozmów wróciłam do zamku, bliźniacy poszli załatwić jedzenie na naszą kameralna posiadowę. Ja w tym czasie razem z Cornelią przechadzałyśmy się po zamku gdy nagle wpadła na nas mała blondynka.
-Ojej przepraszam, nie zauważyłam was!-powiedziała i zaśmiała się kłopotliwie.
-Nic się nie stało! Jak się nazywasz, i w jakim jesteś domu?-powiedziała Cornelią. Nie żebyśmy oceniały po domach ale wiedzieć trzeba.
-Mam na imię Zoe Spinnet i jestem gryfonką. A wy?-zapytała młoda Spinnet. Nie wiedziałam że Alicja ma siostrę.
-Ja to Holly Tonks a ta to Cornelia Buckfly.-odpowiedziałam Zoe.
-Może chcesz pójść pochodzić z nami po zamku a później na obiad?-zapytała się Zoe, Cornelia.
-Jasne!-widać było że jest podobna do siostry.
Z Zoe szybko znalazłyśmy wspólny język. Zwiedziłyśmy zamek i teraz wiem już gdzie jest Wielka Sala, biblioteka, pokój wspólny Krukonów i Gryfonów.
Po naszej przechadzce poszłyśmy na obiad, a potem na spacer na boisko Quditcha. Cornelia wyznała że nie pała miłością do sportów, za to Zoe go uwielbiała. Ja wolę akrobatykę, którą trenowałam jak jeszcze nie chodziłam do Hogwartu.
-Dziewczyny wiecie co to jest akrobatyka?-zapytałam je. Obie są czystej krwi i raczej tego nie wiedzą.
-Akrebotyka? Co to jest?-zadała pytanie Zoe. Zaśmiałam się tylko z jej przekręcenia słowa.
-Akrobatyka. To taki mugolski sport. Jest połączeniem tańca i akrobacji.-wytłumaczyłam po krótce.
-Trenowałaś to?-zapytała ze zdziwieniem Cornelia.
-Tak, nie mogłam całymi dniami przesiadywać na płacach zabaw i w domu. Dlatego gdy miałam 7 lat zapisałam się. Miałam zajęcia 3 razy w tygodniu po 2 godziny.
-Pokażesz nam coś!-poprosiły dziewczyny. Pokiwałam głową i wyciągnęłam z kieszeni moją mp3, mama zaczarowała ją tak że gdy chce zrobić jakiś pokaz, to mogę muzykę niewyobrażalnie zgłośnić.
Włączyłam muzykę z mojego ostatniego układu i zaczęłam tańczyć. Gdy wykonałam akrobacje rundak i trzy fiflaki, dziewczyny wydały krótkie "wooow". Potem miałam jeszcze salto machowe, koła arabskie i różne ścieżki.
Po skończonym układzie ukłoniłam się, dziewczyną.
-O ja cię, ale super! Też tak chce!-wykrzyknęła Zoe.
-No to było naprawdę ekstra!-zawtórowała Cornelia.
-Dzięki,ale i tak nie jestem taka dobra.-powiedziałam skromnie. W tym momencie przypomniała mi się Agata i Nadia. Są to moje "najlepsze przyjaciółki" z treningów. Czujecie ten sarkazm. Były okropne. Cały czas mi dokazywały i dokuczały. A gdy zwracało się im uwagę to mówiły że 'przecież one nic nie robią, o co ty masz do nas problem?!' Zawsze mówiły że nic nie osiągnę i że lepiej będzie jak zrezygnuje. A teraz nawet nie chodzą na treningi bo trenerka je wywaliła.
Niestety ja spełniłam ich prośby bo zrezygnowałam pod koniec zeszłego roku szkolnego na rzecz nauki w Hogwarcie.
-Dobra? No co ty! Ty jesteś fantastyczna!!-krzyknęła Zoe.
-Dobra,dobra wracam do zamku?Jestem głodna.-powiedziała Cornelia. Faktycznie robiło się zimno więc za radą Cornelii poszliśmy na kolacje. Co prawda miałyśmy wrócić na obiad, ale zbyt dużo czasu zajęło nam zwiedzanie zamku. Tym razem usiadłyśmy wszystkie przy stole Gryfonów. Jak na moje szczęście koło bliźniaków.
-Cześć chłopaki!-przywitała się Zoe.-To moje koleżanki Cornelia Buckfly i...
-Holly Tonsk, Zoe ona była u nas na wakacjach.Znamy ją-powiedział George.
Po kolacji wzięłam Cornelie i Chloe i poszłyśmy na butelkę do bliźniaków.
Zabawę czas zacząć!
Ciąg dalszy nastąpi...

Zanim nastanie świt~George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz