14.Walka

2.6K 137 1
                                    

- Kim jesteś?- powiedział nerwowo Richard.
Kątem oka widziałam wokół zbierających się strażników.
- Kate Howard.- odpowiedziała blondynka.
- Jesteś nowa? Nigdy cię tu nie widziałem.- powiedział oschle chłopak.
- Tak, dopiero przyłączyłam się do tej watahy.- z jej twarzy wciąż nie znikał szeroki uśmiech.
~ Ojcze to prawda?- zapytał Alfę.
~ Tak synu.

Pov. Richard

Ta nowa nie będzie miała już łatwo. W pierwszy dzień zepchnęła Jennifer ze schodów. O co chodzi? Przecież nawet jej nie znała.
- Wiedz, że poniesiesz konsekwencje za swoje zachowanie.- powiedziałem surowo.
- Ale ja nie chciałam jej zepchnąć- powiedziała szybko mrugając oczami.
- Straże...
- Proszę nie...- powiedziała podbiegając do mnie. Nie zwracałem na nią uwagi, ale gdy odwróciłem się do Jennifer chwytając ją za rękę. Dziewczyna skoczyła na mnie i pocałowała. Będę musiał zdezynfekować usta po tym botoksie.
Odruchowo ją odepchnąłem, a ta poleciała z dwa metry w tył. Widziałem złość w oczach Jen, ale nie na mnie tylko na tę szmatę. Zaczęła ciężko dyszeć, wiedziałem jak to się skończy.
~ Nie przerywajcie im- powiedziałem do straży. Nie martwiłem się o Jennifer, bo wiedziałem, że porachuje jej kości. Podeszła do niej w wilczym tępie i podniosła za kłaki.
- Jeszcze raz tkniesz mojego faceta, a pożałujesz, że się urodziłaś.- wycedziła przez zęby Jennifer. Wszyscy wstrzymali oddech i oglądali przedstawienie z zapartym tchem. Kate próbowała tłumić jęk, ale nie wychodziło jej to przez ból zadawany ciągnięciem cebulek włosów. Próbowała się wyrywać, ale wtedy uścisk się zaciskał.
- Puszczaj- syknęła dziewczyna.
Drapała moją mate, a ta nawet nie reagowała. Po chwili puściła dziewczynę, ale ta nie stanęła na nogi.
Powoli  podniosła się  i niespodziewanie rzuciła się na Jennifer, ale ta nie pozostała jej dłużna.
Blondynce złamał się obcas, a ta zdjęła buta i rzuciła w moją przeznaczoną. Trafiła w ramię. Widoczne ją to wkurzyło, dlatego zmieniła się w wilka. Kate również to uczyniła, była mniejsza od Jennifer. Turlając się w bójce wyszły z budynku, a za nimi gapie oczywiście. 

Pov. Jennifer

Byłam wściekła, nikt nie ma prawa go dotknąć oprócz mnie. Jej usta nie będą mogły niczego dotykać przez tydzień. Nie wiem skąd ten plastik przyszedł, bo bić się totalnie nie potrafi. Dlaczego takie osoby mogą być zmiennokształtne? A z tym obcasem przesadziła, jej twarz mocno na tym ucierpi. Nie zadawała mi poważnych obrażeń, przynajmniej ich szczególnie nie czułam. Ja za to kąsałam ją wystarczająco mocno by się poddała. Za późno. Nie przerwę walki w takim momencie, rany na moim ciele są, więc dokończę co zaczęłam. Przejechałam pazurami po jej twarzy, zapiszczała na ten gest. Wilczyca położyła się w na plecach w geście poddania. Odsunęłam się od niej i z powrotem przemieniłam w człowieka.
Kate poszła kulejąc w las, a jej opięta sukienka podobna teraz była do właścicielki.
- W porządku?- zapytał niepewnie Richard.
- W jak najlepszym, kochanie- powiedziałam triumfalnie.
- Ja idę opatrzyć rany i się umyć, a ty to co myślałeś.- powiedziałam puszczając mu oczko.
- Okej- powiedział kierując się w stronę samochodu.
- Co robisz?
- Jadę z tobą- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Nie zamierzałam się z nim kłócić, bo i tak nie dało by to zamierzonego efektu.
Chłopak wsiadł na miejscu kierowcy, a ja na miejscu pasażera. Ruszył w ciszy, a ludzie patrzyli na mnie z podziwem.
- Nic cię nie boli?- zapytał mrużąc oczy.
- A widać żebym jęczała?- zapytałam ironicznie.

Po wejściu do domu odrazu zostałam poprowadzona do lekarza. Zapomniałam o sukience. Moja dawna sukienka, teraz była strzępami materiału. Jak jeszcze raz dorwę tą cizię tak będzie wyglądała jej twarz.
- Richard?
- Tak?
- Wybierzesz mi sukienkę?- zapytałam błagająco.
- Jasne- powiedział znikając za drzwiami.
Gdy lekarz bandażował i oczyszczał rany rozmawiałam w myślach z Richardem:
~ Mam pytanie. Czy ona dostatnie jakąś karę?
~ Tak, zdecydujemy z Alfą jaką.
~ Jeśli tortury sama mogę... no wiesz?
~ Nie wiem czy wyszłaby z tego żywa.- powiedział cicho się śmiejąc.
Oj ja bym już tego dopilnowała...
~ Straszna się robisz.- powiedział chłopak.
Dopiero teraz uświadomiłam jak to cholernie boli. Dotknęłam swoje prawe ramię, które zabolało jakbym miała coś złamane. Spojrzałam w dół i zobaczyłam zaczerwienionego siniaka.
- Mam jakieś ślady na twarzy?- zapytałam niepewnie lekarza.
Zamiast odpowiedzieć lekarz podał mi lusterko. Na policzku miałam dwie równolegle szramy.
- Za ile to się zregeneruje?
- Jeden góra dwa dni.- powiedział niskim głosem starszy mężczyzna.
Jestem ciekawa jak ta lala teraz wygląda. Zaraz, sen się nie spełnił. Właśnie muszę powiedzieć o nim Richardowi.
~ Jaki sen?- zapytał.
~ Byliśmy razem na balu i tańczyliśmy, a David wbił na imprezkę i walczyliście między sobą.
~ Ciekawe...
~ Co jest takie ciekawe?
Wstałam z kozetki i wyszłam w kilku bandażach. Ruszyłam za zapachem Richarda.
~ Bo ja widziałem swoją śmierć...

Dlaczego On?✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz