79

1K 71 4
                                    

Do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy wszedł chłopak, wcześniej otwierając drzwi i wkładając klucz do kieszeni.

Podszedł do nas, ówcześnie zamykając piwnicę od środka.

- To na wypadek, gdyby zachciało im się odwiedzin- prychnął.

Słaby żart.

- Masz wszystko? -zapytałem ledwo przytomny.

- Tak- położył wszystko na ziemi.

- Pij - podał mi dwie butelki półlitrowej wody. - Jeśli dasz radę ją napoić, to próbuj.

Odkręciłem korek i przyłożyłem plastikową buteleczkę do ust dziewczyny. Powolutku zacząłem ją przechylać, a ona powoli połakała kolejne łyki wody. W ten sposób wypiła oba napoje.

- A ty? - zapytał Arthur.

- Dam radę - odpowiedziałem cicho, a następnie przyłożyłem worek z lodem do brzucha Alex. Mokrą chusteczką starałem się zmyć zachniętą już krew z jej ust, cały czas jedną ręką trzymając ją lekko, aby nie spadła z moich kolan.

Kiedy skończyłem, przyłożyłem kolejny woreczek z lodem do jej policzka.

Siedzieliśmy tak od dłuższego czasu, Alex nie spała, ale siedziała z zamkniętymi oczami, niewiele jej to da, ale wiem że jest bardzo osłabiona.
Przez cały ten czas prowadziłem ożywioną rozmowę z moim przyjacielem, przynajmniej chciałem żeby była ona ożywiona, ale wyszło jak wyszło.

- Przyda wam się trochę snu. Moi rodzice gdzieś pojechali. Chodźcie!  - wstał. W jego głosie słychać było nutkę radości, a w oczach widać było iskierki, do pewnego momentu.

Chlopak odwrócił się w naszą stronę i spojrzał na nas. Widział jak żałośnie próbuje się podnieść, co zupełnie mi nie wychodziło.

- Daj mi ją - powiedział poważnie, podchodząc.

- Nie ma takiej opcji! - powiedziałem także z powagą.

- Ty nawet wstać nie możesz, a chcesz ją nieść?! - krzyknął.

- Tak!  - odkrzyknąłem.

- Chłopie, jak się z nią wywrócisz to zrobisz krzywdę nie tylko sobie, ale jej też. - groza była idealnie widoczna na jego twarzy.

- Dobra- warknąłem z niechęcią. - Tylko delikatnie- powiedziałem kiedy zabierał ode mnie Alex.

Chyba kilka minut próbowałem się podnieść, ale przez ciągły ból w całym ciele nie mogłem tego zrobić.

Wcześniej zupełnie tego nie czułem.

- Do cholery! - wrzasnęłam sfrustrowany.

- Rick - westchnął- poczekaj tu i nie wstawaj. - odwrócił się i z dziewczyną na rękach poszedł w kierunku drzwi.

Co kurwa?! 

Gdzie on ją zabiera?!

- Ey! Arthur! Dokąd z nią?! - krzyczałem.

- Uspokój się! - warknął. - zabieram ja do pokoju, zaraz po ciebie wrócę. - westchnął.

- Tylko spróbuj jej dotknąć!

- Spokojnie, włos jej z głowy nie spadnie- uśmiechnął się i wyszedł.

Mam złe przeczucia.

Z Tobą Mogę Nawet Dotknąć GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz