60

1.4K 82 3
                                    

Oboje byliśmy wmurowani w beton. Nikt się nie ruszał, ani nie odzywał. Nie było wiadomo co powiedzieć Liam'owi. Co miała zrobić Em, a co ja. Mój brat ,,syn" patrzył na nas z widocznym wyczekiwaniem. Moje i dziewczyny usta były lekko uchylone ze zdziwienia. Ja co chwila otwierałem je i od razu zamykałem, nie wiedząc co mały powinien usłyszeć. Spojrzałem na nią, a ona na mnie. W końcu, kiedy miałem już coś powiedzieć odezwała się, wyprzedzając mnie.

- Ja... chyba nie, przykro mi. - powiedziała jąkając się przy tym okropnie. Mój wzrok przeniósł się na malca. Z jego dużych, ciemnych, zaszklonych oczek zaczęły wypływać łzy, które kreśliły nierówną drogę w dół po jego, dziecięcych, lekko różowych policzkach. Było ich coraz więcej i kiedy wstałem, żeby podejść do chłopca on po prostu, nie patrząc na nas wybiegł z pomieszczenia i pobiegł do swojego pokoju. Wbiegł na górę, a następnie jedyne co było słychać to trzask drzwi. Odwróciłem się i popatrzyłem na Emmę. W jej oczach były szklanki, a ona miała umieszczony swój wzrok przed sobą, w ścianie. Podszedłem do niej.

Stała przede mną, ale nadal się nie ruszyła. Jedna, słona kropla wypłynęła jej oka.

Już chciałem zapytać o to ci się przed chwilką stało, ale ona odezwała się znów pierwsza.

- Nie chciałam wchodzić z butami w waszą rodzinę. - dopiero teraz podniosła trochę wyżej głowę i spojrzała na mnie. Rozpłakała się na dobre, więc wziąłem ją w swoje silne ramiona i przytuliłem. - To byłoby chamskie, nie mogłam tak. - wyszlochała w mój tors.

- Cii... nie wtargnęłabyś w naszą rodzinę, ponieważ już od dawna jesteś jej częścią. -uśmiechnąłem się do niej kiedy popatrzyła na mnie.

- Naprawdę ?- zapytała troszkę się już uspokajając.

- Tak - znowu przytuliłem ją z całej siły i pocałowałem w czoło.

- Trzeba iść do Liam'a - powiedziała.

- Wiem. Idziemy ? - spytałem.

- Yhym. -mryknęła.

Weszliśmy po schodach i stanęliśmy przed jego pokoikiem.
- Mogę z nim porozmawiać ?- zapytała po długiej ciszy w którą panowała między nami.

- Jasne. Jeśli tylko będziesz chciała, to pewnie, że tak.- zakomunikowałem, na co ona tylko skinęła głową w geście zrozumienia.

Wymieniliśmy jeszcze porozumiewawcze spojrzenia i
bez pukania wkroczyliśmy do środka.

Przez widok jaki zastaliśmy pękały nam serca. Malec leżał zwinięty w kulkę na łóżku. Jego policzki nadal były pokryte łzami, a zaschnięte ślady pokrywały nowe. Oczy miał przymknięte, ale podkrążone. Z ust słychać było cichutkie szlochanie, co jeszcze bardziej nas zasmucało. Nie chcieliśmy na to patrzeć, ale co mieliśmy zrobić.

Podeszła do niego i ukucnęła obok.

- Słońce, nie masz powodu, żeby płakać, więc dlaczego to robisz ?

- B-bo mo-oi kol-ledzy mają ma - mamusie, a-a j-ja nie mam - wychlipał po czym sam wstał i poszedł do Emmy, a potem niespodziewanie się do niej przytulił.

- Liam, ale dlaczego ja ?- nie wiedziała co powiedzieć.

- Bo-o mamy mo-oich kolegów się ni-nimi o-opiekują i... i ich kochają. Ty się mn-mną opiekujesz, b-bawisz się.
K-kochasz mnie ?- popatrzył w jej przyjęte tym co usłyszała oczy.

Nie zdawałem sobie sprawy, że może, aż tak mocno odczuwać brak matki.

- Liam... to jest bardzo trudny temat. - westchnęła.

- Plose- wyseplenił.

Dziewczyna odwróciła swój wzrok w moją stronę i bezgłośnie się o to zapytała.



Z Tobą Mogę Nawet Dotknąć GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz