Rozdział 6

3.8K 129 8
                                    

Po tym jak wstałam i wyszykowałam się do pracy. Jak co rano, wstąpiłam do kawiarni.

-Hej Lukas! To samo co zawsze.

-No cześć, już się robi.-już po chwili otrzymałam swoje zamówienie.- A tak wogóle jak wróciłaś wczoraj do domu?-nie no fajnie, teraz po tym jak mnie zostawił, będzie się mnie pytał jak wróciłam do domu.

-Nick mnie podwiózł, taki typek, którego widziałam dosłownie dwa razy na oczy.

-A chociaż fajna z niego dupa?- ten to myśli tyko o jednym.

-Dupe, to ma akurat niezłą i jest zabujczo przystojny.- powiedziałam rozmarzona.

-O, czy ja dobrze słyszę, że mowa jest tu o mnie?- kurwa no, to wpadłam, bo znikąd pojawił się Nick w idealnie skrojonym czarnym garniturze.

Kuźwa, ale on zajebiście wygląda.

Kuźwa, ale on zajebiście wygląda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie, wydaje ci się. Mówimy o... takim jednym modelu.- była to pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy.

-No dobrze powiedzmy, że ci wierzę.- to co powiedział, nie było zbyt przekonujące.

-Dobra chłopaki, ja zbieram się do pracy, bo dzisiaj ma przyjechać jakiś bardzo ważny inwestor, który zapewne będzie jakimś ciągle narzekającym starym gburem przyczepiającym się o byle co. Znając moje szczęście, też przypierdoli się do mnie.

-Ja też lecę bo ta cała kolejka się nie obsłuży. Powodzenia Sam.

Nick chilę popatrzył na mnie i powiedział.

-Wątpię, by się do ciebie o coś przyczepił, ale tak czy siak powodzenia z tym starym gburem.- kończąc swoją wypowiedź puścił mi oczko, a ja głupia spaliłam buraka i poszłam w stronę wyjścia z kawiarni.

*************
Zaparkowałam  właśnie pod wejściem do firmy. Weszłam do budynku pokazując swoją kartę upoważniającą mnie do wejścia. Przechodząc obok recepcji Melania wskazała na mnie ręką bym do niej podeszła.

-Hejka, co tam u ciebie Mel?- uśmiechnęłam się do niej ciepło.

-No cześć, weź lepiej nic nie mów. Dzisiaj od samego otwarcia firmy mamy jedno wielkie zamieszanie.

- Ten cały sajgon jest spowodowany przyjazdem tego całego inwestora?- to jest nie do pomyślenia, że jedna osoba może narobić takiego zamieszania.

-Dokładnie tak. Każdy siedzi jak na szpilkach, bo od tego zależy los tej firmy. Ten cały typ, już jest w gabinecie i radze ci się nie spóźnić. Wiesz, zawsze przyda się jakieś dofinansowanie.- to ostatnie zdanie powiedziała nieco przyciszonym głosem.

-To akurat prawda. Mam nadzieje, że, to nie bedzie jakis stary gbur, który zwraca uwagę na każdy najmniejszy szczególik. Dobrze, to ja lecę, bo nie zostało mi dużo czasu. Do zobaczenia później.

-No też mam taką nadzieję. Jak się wyrobie to wpadnę po Ciebie i pojedziemy razem na obiad.

- Nie ma sprawy.

Wjechałam na odpowiednie piętro. Szybko weszłam do swojego biura, zostawiłam w niej jeszcze nie wypitą kawę i torebkę. Zostały mi dosłownie trzy minuty na dotarcie do gabinetu szefa. Zamknęłam biuro. Kierowałam się w stronę pomieszczenia najważniejszej osoby w tej firmie, stałam już pod drzwiami. Nie ukrywam, że byłam dość zdenerwowana, bo miałam poznać naszego inwestora. Wystarczy bym powiedziała coś niestosownego do sytuacji, a już bym mogła wszystko zaprzepaścić.

Zapukałam delikatnie w drzwi i czekałam na pozwolenie by wejść.

-Proszę- za drzwi usłyszałam cichą zgodę na wejście.

Nacisnęłam klamkę i lekko popchnęłam drzwi. To co tam zobaczyłam, a mianowicie kogo, wmurowało mnie w ziemię.

Tego się nie spodziewałam.

************
SORRY ZA TAK KRÓTKI ROZDZIAŁ, ALE NIE MAM WENY.

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY. 🙃😏😉😂♥️♥️♥️🙈

Zagubiony chłopiec na czarnym rumakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz