Rozdział 7

3.4K 125 13
                                    

Dokładnie na przeciwko mojego szefa siedział Step. Nie miałam zielonego pojęcia co on tu robi. Nie wyglądał mi na gościa, który robi takie interesy, a już wogle nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę go w garniturze.

- Dzień dobry- przywitałam się.

- O, witaj Samanto. Przedstawiam ci Stephena...

- My się już znamy więc to nie bedzie konieczne- stracił się Step.

-To co możemy już zaczynać? Przyniosłam już wszystkie potrzebne dokumenty- wskazuje na dwie grube teczki wypchanymi dokumentami.

-Właściwie to czekamy na jeszcze jedną osobę...- szef nie zdążył dokończyć, bo ktoś wszedł do gabinetu.

- O wilku mowa- mówi Step.

Odwracamy się i widzę nikogo innego, jak pierdoloną perfekcje Nickolasa Batemana. Czy on musi być dosłownie wszędzie?

-Sam- odzywa się do mnie szef- przedstawiam tobie pana Nicolasa Batemana naszego nowego inwestora.

No myślałam, że szczękę, to ja będę z ziemi zbierać.

- My również się już znamy- mina szefa była bezcenna.

-Widzę, że ponownie się spotykamy Sam.- odezwał się Nick.

-Co za zbieg okoliczności. A Step co tutaj robi- rozmawialiśmy tak, jak by tutaj szefa w ogóle nie było.

-Step jest moja prawa ręką i zawsze mi towarzyszy w tego typu spotkaniach.

-No ok. To co możemy przejść już do konkretów?

-Proszę usiądźmy- odezwał się szef wskazując na fotele.

Wzięłam jeden z foteli i usiadłam razem z  szefem po tej samej stronie wielkiego biurka, naprzeciw Nicka.

- Więc nasza firma potrzebuje dofinansowania...- cała to spotkanie z tym "tajemniczym" inwestorem było jedną wielką nudą.

*************
Na szczęście dostaliśmy dofinansowanie. Nareszcie odbijemy się od dna.

Dzisiaj od razu po pracy musiałam jechać na lotnisko po moją najlepszą przyjaciółkę Ane. Tak jak wspomniałam na początku miałyśmy ze sobą zamieszkać.

Wsiadłam do swojego samochodu, już miałam dojeżdżać, ale ktoś zapukał do mojego okna. Odwróciłam głowę  i napotkałam twarz Nicka. Gestem ręki pokazał mi, że mam otworzyć okno.

-Witam po raz trzeci tego dnia- odezwał się Nick z tym swoim słodkim zaborczym uśmieszkiem.

-Również witam Pana "tajemniczego"- przy słowie tajemniczego zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

Nick tylko zaśmiał się pod nosem.

-Gdzie się pani wybiera?- zapytał wyraźnie zaciekawiony.

-Jadę po przyjaciółkę na lotnisko i również będziemy że sobą od dzisiaj mieszkać.

-No dobrze to już ci nie przeszkadzam. Jedź ostrożnie do zobaczenia- uśmiechnął się miło.

-Dzięki, część- zamknęłam okno samochodu i pojechałam na lotnisko.

Dopiero po dobrej godzinnej podróży dotarłam po Ane. O tej porze zawsze są bardzo duże korki.

Czekałam na swoją nową współlokatorkę i jednocześnie najlepszą przyjaciółkę na świecie.

W końcu nadszedł ten czas, przeróżni ludzie zaczęli przechodzić przez wielkie szklane drzwi. W końcu zobaczyłam moją ukochaną łamagę. Szła z trzema wielkimi walizkami, na jej widok chciało mi się śmiać. Zaczęła się rozglądać dokoła, zapewne szukając mnie wzrokiem.

-Ana ty moja kochana niezdaro!-krzyknęłam z wielkim uśmiechem na ustach.

Ona tak jakby się ocknęła i spojrzała w moją stronę.

-Sam Jezu jak ja dawno Cię nie widziałam!- podbiegła do mnie trochę niezdarnie i przytuliła mnie mocno.

-Ja Ciebie też. To co jedziemy do domu bo zapewne jesteś zmęczona podróżą- powiedziałam biorąc od niej walizkę.

-Ratujesz mi dupe, o niczym innym nie marzę, tylko o długiej relaksujące kąpieli i cieplutkim miękkim łóżeczku.- coś nie się wydaje, że Ana się trochę zbytnio rozmarzyła. Pstryknęłam jej palcami prze oczami.

-Ej, laska pobudka, nie rozmarzaj mi się.- poszłyśmy do mojego samochodu i zaczęliśmy pakować walizki do bagażnika. Droga do domu przebiegła nam w bardzo miłej atmosferze.

Wjechałyśmy na odpowiednie piętro tego ogromnego wieżowca. Otworzyłam drzwi do mieszkania. Jako pierwszą wpuściłam Ane.

-Ale żeś się urządziła, nie nieźle- widać, że była w szoku.

- Rozgość się, a ja za chwilę pokażę ci twój pokój. -Ana tylko kiwneła głowa na znak zgody.

Ana udała się już do swojego pokoju. Postanowiłam zobaczyć jak jej idzie rozpakowywanie się. Pierwsze co zobaczyłam po wejściu do pokoju, to trzy otwarte walizki niewielka część ubrań była w szafie, ale Any nigdzie nie było, po chwili drzwi od jej prywatnej łazienki otworzyły się a mniej wyszła ona.

-Już myślałam, że jacyś kosmici Cię porwali.

- Nie nie spokojnie, tylko poszłam się wykąpać.

-Słuchaj bo ja jutro muszę iść do pracy i dopiero po południu wrócę, więc prawie przez cały dzień będziesz sama w domu.

-Spokojnie ja już sobie zorganizowałam czas, a poza tym jutro o 12 mam rozmowę o pracy, więc trzymaj za mnie kciuki.

-Uwierz mi, że będę dobra to ja też idę się umyć i idę spać, bo jutro nie wstanę do pracy. Jak coś w lodówce wszystko masz.

-Dobra dzięki, to dobranoc.

-Dobranoc.

Jak wyszłam z jej pokoju poszłam się umyć, przebrałam się w piżamie. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*************
Po dość długiej przerwie wróciłam.😂
Przepraszam za błędy. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.🙃😉😘

Zagubiony chłopiec na czarnym rumakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz