[03] Chapter Third: "Memory"

1.2K 89 6
                                    

W rozdziale mogą znaleźć się treści nieodpowiednie dla niektórych osób i dość kontrowersyjne. Zostałeś ostrzerzony.

            Madeleine siedziała w jednym z kątów swojego pokoju z podciągniętymi pod brodę kolanami, w których schowała zapłakaną twarz. Znów czuła się tak samo, jak dwa lata temu. Nie mogła w żaden sposób opanować strachu, który zapanował nad każdą komórką jej przemęczonego ciała. Nie pozwoliła wczoraj zbliżyć się do siebie rodzicom. Jedynie Melodie potrafiła nie dotknąć jej i nie obudzić u niej żadnych instynktów samozachowawczych. Szatynka pozwoliła, aby jej ciałem wstrząsnął szloch bezsilności. Tak bardzo chciała znów być starą Madi, która nie bała się niczego, oprócz pająków i potrafiła wybronić się z każdej sytuacji! Wiedziała jednak, że to nie możliwe. Westchnęła ciężko, podnosząc głowę, którą oparła na kolanach, wpatrując się w okno. Gdyby tylko zaufała swoim przeczuciom i nie wpuściła tego człowieka wtedy do domu nic by się nie stało. Dlaczego akurat tego wieczoru musiała zrezygnować we własną intuicję?! Potrząsnęła głową, ale nie była w stanie wyrzucić z umysłu obrazów, które samoistnie zaczęły się w niej przewijać, tworząc jedną, niesamowicie długą dla dziewczyny, retrospekcję, która wręcz paliła.

20 maja 2012 roku, Londyn

            Uśmiechnięta od ucha do ucha szatynka krzątała się po salonie, usiłując znaleźć swój telefon. Pomimo tego, że zguba nie chciała dać się znaleźć ona cały czas emanowała szczęściem w najczystszej postaci. Już miała położyć się na podłodze, żeby sprawdzić przestrzeń pod jedną z sof, ale usłyszała pukanie do drzwi. Westchnęła ciężko, udając się w tamtym kierunku. Jako, że była sama w domu, to właśnie ona musiała otworzyć niezapowiedzianemu gościowi. Gdy była na miejscu spojrzała przez wizjer, żeby rozpoznać osobę, która nachodzi ją o tak wczesnej porze. Zdziwiła się, widząc po drugiej stronie przyjaciela swoich rodziców – Josh ‘a Smith ‘a . Przeczucie podpowiadało dziewczynie, żeby nie dawała znać o swojej obecności i już miała go posłuchać, ale usłyszała głos mężczyzny.

- Madeleine, wiem że poszłaś na wagary. Widziałem cię, jak wchodzisz z powrotem do środka. – zaklęła szpetnie pod nosem i ignorując przeczucia odkluczyła, wpuszczając tym samym postawnego faceta do środka. – Nie martw się, nie powiem twoim rodzicom. – zapewnił, uśmiechając się szeroko. – Chciałem tylko pożyczyć od was cukru, ponieważ zaraz wychodzę do pracy i już nie zdążę kupić go w sklepie, a bez kubka słodkiej herbaty nie mogę normalnie funkcjonować. – zaśmiał się, drapiąc swój kark. Szatynka zmierzyła go badawczym spojrzeniem, po czym kiwnęła delikatnie głową i udała w kierunki kuchni.

            W wejściu poczuła, jak gość kładzie duże dłonie na jej biodrach. Natychmiast odwróciła się w jego kierunku, z zamiarem spoliczkowania go, ale ten był szybszy i wpił się zachłannie w jej usta. Na początku stała zdziwiona oraz wyprostowana, jak słup soli, ale kiedy tylko dotarło do niej, co się dzieje, natychmiast zaczęła się wyrywać. Nic to jednak nie dało, ponieważ cały czas pozostawała w stalowym uścisku umięśnionych ramion, z którymi nie miała najmniejszych szans w jakiejkolwiek walce fizycznej. W pewnym momencie poczuła, jak palce napastnika zaciskają się na jej zgrabnych pośladkach i już była w stu procentach pewna, czego on od niej chce. Nie lubiła żadnego ze znajomych swoich rodziców, jednak nie myślała, że są zdolni do czegoś takiego. Wzmocniła szarpanie, co na niewiele się zdało. W niebieskich oczach Madi zabłyszczały łzy przerażenia. Chciała, żeby to wszystko w końcu się skończyło. Jeszcze nigdy nie bała się nikogo aż tak bardzo, jak mężczyzny, który właśnie zabrał się za zdejmowanie jej białej bokserki. Starała się jakoś mu przeszkodzić, ale w końcu zirytowany rozerwał ciuch na strzępy i rzucił gdzieś za siebie.

[THE END] The Princes and The CriminalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz