Rozdział 2

1.2K 41 0
                                    

Pov. Zuza

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam długi korytarz. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. "Boże, żeby się udało."Pomyślałam  skręcając w lewo, niestety drzwi jednego z pokoi się otworzyły i stanął przede mną ten człowiek.

- A gdzie to się wybierasz Zuziu? - Zapytał krzyżując ręce. Jest ubrany w jeansy i t-shirt, który opina jego mięśnie. "Szarpałabym" - Pomyślałam "Nie Zuza stop ogarnij się" - Dobrze, że nakazuje sobie w myślach.

- Do domu. - Bardziej zapytałam niż odpowiedziałam.


Pov Szymon

Przeglądałem właśnie papiery mojej księżniczki, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, zerknąłem na monitoring i ujrzałem jak moja Kruszynka wymyka się. Wyszedłem czym prędzej z gabinetu i stanąłem przed nią.


- A gdzie to się wybierasz Zuziu? - Zapytałem krzyżując ręce.

- Do domu. - Odpowiedziała.

- Rozumiem. - Powiedziałem spokojnym tonem. - Tylko sądzę, że jeszcze do mnie wrócisz kotek. - Uśmiechnąłem się.

- Nie sądzę. - Przekręciła głową po czym wyszła. A ja zwołałem moich ludzi czas zacząć zabawę,

Pov Zuza

- Mamo! - Zawołałam wchodząc do mieszkania. Po chwili w korytarzu zjawiła się kobieta na wózku.

- Zuza gdzieś ty była całą noc? - Zapytała mnie.

- Ymm na imprezie, a potem spałam u Agaty. - Przecież nie powiem mamie, że interesuje się mną szef mafii. Choć i tak pewnie się dowie.

- Dobrze Zuzia - Mruknęła. - Dzwonili z administracji. - Zawiesiła się. - Jeśli nie zapłacimy rachunków eksmitują nas. - Odparła za smucona.

- Damy radę. - Posłałam jej smutny uśmiech i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w czarne legginsy i biały, puchaty sweterek, włosy związałam byle jak w kucyk i rzuciłam się na łóżko. Skąd ja 19 latka mam wziąć pieniądze skoro ledwo na życie starcza. Po policzkach spłynęły mi łzy bezsilności , szybko je starłam. "Muszę być silna" - Pomyślałam. Włożyłam słuchawki w uszy i puściłam moją ulubioną piosenkę.

"Ile jesteś w stanie dać za to by być na powierzchni,

Ile jesteś w stanie zrobić by bliscy nie odeszli,
Ile jeszcze fałszywych kwestii, kłamstwa, obłudy,
Ile jeszcze złowieszczych wieści w drodze do zguby,
Ile jeszcze minie dni byś zrozumiał swoje błędy,
Ile prawdy w tobie tkwi i czy na niej zjadłeś zęby,
Ile jeszcze zdołasz znieść nieprawdziwych zdań o sobie,
I co niesie z sobą treść i czy prawdy zdołasz dowieść,
Ile jeszcze trudnych chwil, ile jeszcze w życiu piekła."


Pov. Szymon


Szedłem właśnie szkolnym korytarzem, by wypisać mojego aniołeczka z tego przybytku. Widząc te plastikowe smarkule i ci chłopacy, którzy próbują być straszni, zaśmiałem się pod nosem  i wszedłem do biura dyrektora, który był zajęty rozmową przez telefon. Pstryknąłem palcami, a mężczyzna odłożył słuchawkę.

- O co chodzi? - Zapytał mężczyzna.

- Przyszedłem wypisać stąd moją przyszłą żonę. - Oznajmiłem.

- Kogo? - Zapytał.

-Zuzę Migh. - Odrzekłem.

- Z tego co wiem Zuza nie ma narzeczonego. - Odparł.

- Myślę, że to nie jest pana sprawa. - Powiedziałem. - Ma pan czas do jutra by usunąć ją z listy uczniów. - Rzekłem surowym tonem i wyszedłem. Udałem się do swojego domu.

- Stary ta dziewczyna serio wpadła Ci w oko - Zaśmiał się Janek.

- Myślę, że gorzej - Wpatrywałem się w szklankę z whisky - Wpadła mi do serca. - Odparłem racząc się trunkiem, mój przyjaciel tylko zarechotał.

- Ty facet, który ma dziewczyny za dziwki nadające się tylko do jednego się zakochał? - Spytał patrząc na mnie.

- No i co się tak rechoczesz? - Spytałem.

-No wiesz Twoja wybranka raczej nie będzie Ci zębami rozpinała rozporka. - Oświadczył pijąc whisky.

- Spokojnie nauczy się. - Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.

Pov Zuza

Agacia: Ty stara jest akcja.

Do Agacia: Co znowu? Zabili kogoś czy jak?

Agacia: Ten typ co wczoraj z nim tańczyłaś na imprezie to...

Do Agacia: To co?

Agacia: To szef największej mafii na świecie.

Do Agacia: Co?!

Agacia: Mało tego, był dzisiaj w szkole i Cię z niej wypisał.

Do Agacia: Jprdl :(

Agacia: Jakoś będzie skarbuś :*

Nie wierzyłam ten chujek wypisał mnie ze szkoły na za dużo sobie pozwala. Musiałam się przewietrzyć, wyszłam z pokoju. i zaczęłam zakładać buty stojące w korytarzu.

- Wychodzę. - Oznajmiłam mojej rodzicielce i wyszłam. 

Poszłam do parku i usiadłam na jednej z ławek. Gdy mój telefon znowu za wibrował. Leniwie go odblokowałam.

Od nieznajomy: Witaj skarbie, mam dla Ciebie pewną ofertę, spotkajmy się jutro o 12 w kawiarni "Coffee heaven". Rozpoznasz mnie po białej róży. Twój przyszły mąż.
No zajebiście. Skąd ten typ ma mój numer?



Miłość z przymusuWhere stories live. Discover now