Rozdział 6

1.1K 44 10
                                    


(Na początek, chciałabym Was serdecznie przeprosić, za moją długą nieobecność tutaj :( Nie będę pisała, żadnych żenujących tłumaczeń, po prostu, nie chciało mi się i tyle. Dobra no to, lecimy!)

*Pov Zuzia*

Obudziłam się z krzykiem i płaczem. Śniła, mi się dzisiejsza noc. Tylko szkoda, że to nie był sen, to była rzeczywistość. Zostałam zgwałcona w moją noc poślubną przez osobę, której nie kocham i nigdy nie pokocham. Zerknęłam na niego, przebudził się, cholera.
- Co się stało myszko?- Zapytał i zaczął gładzić moje włosy, odsunęłam się.
- Ty się stałeś, przez Ciebie wszystko mnie boli! - Wykrzyczałam mu w twarz.
- Chodź tutaj. - Nim zdążyłam co kol wiek powiedzieć, ułożył mnie tak bym leżała z głową na jego klatce piersiowej, delikatnie ucałował mnie w czubek głowy i zaczął masować moje plecy, nucąc jakoś kołysankę. Może to dziecinne, ale zasnęłam. Wtulona w niego.
 - Może nie jest taki, zły nie jest. - Pomyślałam.
Nie taki diabeł straszny, jak go malują, co nie? Jasne, co ty sobie wmawiasz?

*Pov Szymon*

Moja księżniczka przeze mnie płakała, no, ale mogła być grzeczna. No cóż jeszcze się wszystkiego nauczy. Patrzyłam na nią i była taka niewinna, jest moja i TYLKO moja, sam nie wiem, kiedy zasnąłem.
Ranek, promienie słońca wpadły do pokoju, przez nieszczelne rolety i opadły na moją twarz. Leniwie otworzyłem oczy i zerknąłem na śpiącą Zuzię. Przeciągnąłem się i delikatnie wstałem z łóżka, tak by jej nie obudzić. Powędrowałem do łazienki gdzie dokonałem porannej toalety i założyłem czarne jeansy i błękitną koszulę, wyszedłem z łazienki i poszedłem do kuchni, przygotować śniadanie dla mnie i mojej myszeczki. Padło na naleśniki. Po około trzydziestu minutach naleśniki były gotowe, polałem je bitą śmietaną i posypałem kawałkami owoców. Ułożyłem je na talerzu na dużej tacy, obok dwa porcelanowe talerze, i dwie filiżanki jedna z kawą dla mnie i zieloną herbatę. Zapytacie, dlaczego nie dam jej kawy? A co gdyby była w ciąży? Jeszcze to by zaszkodziło dziecku i co wtedy. Wszedłem do tymczasowej sypialni, Zuzia już nie spała, siedziała na łóżku.
 -Hej. - Przywitałem się i podszedłem do niej, nadstawiając policzek.
Pewnie zapytacie po co? No, chyba to jasne, oczekiwałem buziaka, na powitanie od mojej żony. Ta, tylko musnęła mój policzek.
- Lubisz naleśniki? - Zapytałem.
- Ahh, nie ważne, smacznego - Postawiłam przed nią tace, ze śniadaniem.
Sam usiadłem obok i zabrałem się za jedzenie.

*Pov Zuzia*

No, no, jaśnie pan gangster umie zrobić naleśniki. W ogóle co mu się stało, że zrobił nam śniadanie i to tak sam z siebie. Czyżby obudziły się w nim odruchy człowieczeństwa? Hah, niemożliwe, zaśmiałam się w duchu i zabrałam za posiłek.
- Gdzie? - Zapytał gdy wyciągnęłam dłoń, po filiżankę z czarnym płynem. - Dla Ciebie jest zielona herbata - Oznajmił surowym tonem.
Serio? Pan i władce nie pozwali mi już pić kawy.
- Dlaczego nie mogę pić kawy? - Zapytałam.
- Bo możesz być w ciąży. - Oznajmił.
I w tym momencie zbaraniałam, w jakiej ciąży? Uhh mam nadzieje, że ,,Strzela ślepakami" Bo inaczej serio mogę być w stanie błogosławionym, a tego bym nie zniosła, nie, że nie chce mieć dzieci, ale nie z nim. Skinęłam tylko głową.
Około czternastej wchodziliśmy do jego willi, no teraz to naszej, a raczej do mojego więzienia. Już w samym progu przywitała nas starsza kobieta.
- Dzień dobry państwu. - Przywitała się. - A ty pewnie jesteś Zuzia? - Uśmiechnęła się do mnie czule.
- Dzień dobry, tak, a pani? - Zapytałam.
- Zuziu, ja jestem tylko pomocą domową i mów mi Isaura - Uśmiechnęła się. - A teraz wybacz obowiązki wzywają - Powiedziała i udała się w nieznanym mi kierunku. 
Mój mąż, zaczął mnie oprowadzać mnie po rezydencji. Mój Boże ile tu przeróżnych pokoi, najbardziej podobała mi się sypialnia.
- A tu jest moja bawialnia. - Otworzył drzwi do ostatniego z pokoi...








You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 03, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Miłość z przymusuWhere stories live. Discover now