Rozdział piąty

72 12 6
                                    

Cały wieczór myślałem o Ai, przez co się nie wyspałem.
Dzień był bardzo chłodny, a ja — pełny nienawiści do świata, przez swoje złe samopoczucie — szybko szedłem do szkoły. Nagle zauważyłem znajomą sylwetkę i zakląłem pod nosem. Z niechęcią zdjąłem słuchawki z uszu.

— Cześć! — zawołał Platz. — Jak tam randka?

— To nie była randka — burknąłem.

— Jasne. — Zaśmiał się.

— A u ciebie jak tam? — zapytałem z nutką ironicznego zainteresowania. — Mary ci w końcu wskoczyła do łóżka, tygrysku?

— To drażliwy temat. — Platzman spoważniał. Mój cel został osiągnięty. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem przed siebie.

Na dziedzińcu nie zauważyłem Ai — może miała na późniejszą godzinę?

Wszystko mnie irytowało. Zaczynając od rozmów dookoła mnie — nie potrafiłem się skupić na podstawowych czynnościach, kiedy ludzie wokół rozmawiali. Zaczynałem słuchać tych zlepków zdań i myślałem, że zeświruję. Podszedłem do okna, gdzie nikogo nie było i patrzyłem przed siebie, żeby się uspokoić, ale nagle usłyszałem czyjeś kroki.

— Tutaj jesteś! — zawołały moje przydupasy. Jeszcze ich brakowało. — Szukaliśmy cię!

— Fantastycznie — mruknąłem. — Wayne, jak tam twój lep na muchy? — spytałem. Przez swoją irytację stałem się strasznie złośliwy.

— Alex jeszcze nie ma w szkole — odparł spokojnie. — Zaczyna lekcję później. — W ten oto sposób, dowiedziałem się tego, czego chciałem.

— Rozumiem — powiedziałem. Usłyszałem dzwonek. Zbawienie.

*

Wychodząc z sali, na korytarzu, zobaczyłem osobę, którą chciałem najbardziej zobaczyć. Dzisiaj wyglądała trochę ponuro — chyba taki był dzień. Miała na sobie szary sweter i czarne spodnie oraz rozpuszczone włosy — mimo że się nie uśmiechała, to i tak prezentowała się bosko.
Alex nadrabiała kolorami. Była ubrana w sukienkę w jakieś dziwne wzory, a na to żółty rozpięty bezrękawnik. Zauważyłem też, że za falowanymi blond włosami skrywały się kolczyki w kształcie wielkich kół. Kiedy Wayne zobaczył Alex, wyglądał, jakby szedł na ścięcie, ale razem z Platzem, dziarsko za mną szedł — a przecież im nie kazałem.

W momencie, gdy Aja zwróciła na mnie uwagę — uśmiechnęła się. Mój humor poprawił się przez ten jeden, niewielki gest. Zostałem sam z dziewczyną, bo Alex zabrała ze sobą Wayne'a i Platza. Że tak z dwoma na raz...?

— Cześć — powiedziała Aja.

— Cześć — odparłem, nadal omijając kontaktu wzrokowego. — Jak tam?

— W porządku, a u ciebie?

— Też.

— Dzisiaj nie ma pogody do oglądania chmur. — Zaśmiała się.

— Racja — przyznałem. — A podobało ci się? — spytałem. — Wiesz jak coś to następnym razem...

— A będzie następny raz? — przerwała mi.

— Jeśli będziesz chciała... — powiedziałem cicho.

— Będę chciała. — Uśmiechnęła się tajemniczo.

W tym momencie podszedł do nas Platz z Wayne'em i Alex.

— Co robisz w sobotę? — zapytała mnie Alex.

— Nic — odparłem. — A co?

— Razem z moimi rodzicami organizujemy wielki piknik i chłopaki idą, więc może też chciałbyś przyjść?

— A będzie wyglądał tak, jak ostatnia impreza u Platza? — Zaśmiałem się ironicznie.

— Nie. — Uśmiechnęła się Alex. — Będzie kulturka i sami poważni ludzie. Tylko was zapraszam, bo będę się cholernie nudzić.

— Zastanowię się — odparłem i w tym momencie zadzwonił dzwonek.

— Powiesz mi na następnej przerwie — zawołała Alex. — Idę na lekcję, Aja, idziesz?

— Za chwilę — odpowiedziała, patrząc mi w oczy. — Zostawicie nas samych? — zapytała. — Chcę ci coś powiedzieć, Dan.

— Spoko — odparł Platz i zabrał Wayne'a i Alex. Serce zabiło mi szybciej, bo nie wiedziałem, o co chodzi dziewczynie. Z tego stresu wbiłem wzrok w swoje stopy.

— Dan — powiedziała Aja i swoją ręką podniosła moją głowę tak, abym patrzył jej w oczy. — Wiem, że jesteś negatywnie nastawiony na tę imprezę u Alex. Ale moglibyśmy spędzić ją tylko we dwoje. — Nie wierzyłem własnym uszom, serce mi biło jak młotem, ale tym razem przez ekscytację. — Moglibyśmy popatrzeć w chmury... — dodała.

— Chyba mnie przekonałaś. — Zaśmiałem się, aby rozładować emocje.

— Super. — Uśmiechnęła się.

— Do zobaczenia na następnej przerwie — powiedziałem.

— Cześć, Dan.

*

Wróciłem do domu i zmęczony opadłem na łóżko. Zacząłem rozmyślać o Benie. Jak on teraz żyje, i gdzie. Byłem bardzo ciekawy, jakich ma przyjaciół, jak się uczy. Chciałbym się z nim spotkać, chociaż na jeden dzień.
Z drugiej strony, może musiałem dać sobie spokój? Przecież minęło tyle lat. Ben na pewno już o mnie nie pamiętał albo jedynie kojarzył mnie przez mgłę. Gdybym zapomniał o Benie i przestał o nim rozmyślać, moje życie stałoby się o wiele lepsze. Możliwe, że przeszłość była jak zbędny balast, który musiałem usunąć. Może zostałbym bardziej lubiany w szkole? Postanowiłem, że skupię się na tym, co jest teraz — w szczególności na Ai, bo bardzo mi na niej zależało. Platza i Wayne'a przestanę traktować jak przydupasów — zostaną moimi przyjaciółmi.
Tak. Postanowiłem zmienić swoje życie.

I'm going back to my roots. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz