Jakim cudem?

3.4K 308 38
                                    

10.05.2018r.

- Jesteście parą.. - powtórzył Tony Stark, pocierając palcami skronie. - Mój słodki synek i płatny zabójca.
- Tato - Peter spojrzał na niego prosząco. - Nie stresuj się. Serce ci nie wytrzyma.
- Moje wytrzyma, ale pomyśl co będzie jak się Steve dowie!
- Złoży nam gratulacje? - zapytał naiwnie młody fotograf, dźgając lekko łokciem swojego faceta w żebra żeby chociaż udawał, że odczuwa skruchę. Albo przynajmniej przestał się szczerzyć jak opętany klaun. - Pomyśl. Jeżdżę po całym świecie w super niebezpieczne miejsca żeby robić moje projekty fotograficzne. Czasem trwają tam jakieś wojny albo ludzie znikają. A pod okiem Wade'a prędzej z mapy zniknie cała wioska niż ja!
Wilson wyszczerzył się pięknie.
- Powiedz mi, dziecko moje, tylko jedną rzecz; Jakim cudem z wszystkich dobrze się zapowiadających kandydatów, takich jak Osborn, ty wybrałeś nieumarłego, upiornego zabójcę ze złą sławą i twarzą jak po zderzeniu z wybuchającymi fajerwerkami?
- Pamiętasz jak mówiłem wam o pewnych komplikacjach w Azji, gdy robiłem reportaż o tamtejszych tradycjach?
- Taaak. I co w związku z tym?
- W imię jednej z tych tradycji znaleźlibyście mnie martwego na jakichś bagnach albo żywego, ale sprzedanego do burdelu, na niewolnika... Gdyby nie Wade.
Stark skamieniał.
Dosłownie.
Jeden.
Peter powoli się podniósł.
Dwa.
Peter chwycił partnera za przegub i zaczął wyprowadzać z salonu.
Trzy.
Drzwi mechaniczne zamknęły się na kilka sekund przed tym jak Tony odzyskał władze w kończynach i nad swoim głosem.
- PETERZE BENJAMINIE STARK!
Ten okrzyk mógłby z powodzeniem obudzić umarłego. Drzwi windy zamknęły się, chroniąc Petera i Wilsona przed wypadającym z salonu Starkiem seniorem, który wyjątkowo sam wyglądał jakby zamierzał zostać zabójcą.

MÓJ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz