26.11.2017r.
Wade chciał dać swojemu chłopakowi wyjątkowy prezent z okazji rocznicy. Czekając więc aż ten dzień nadejdzie stworzył doskonały plan wieczoru obejmujący przede wszystkim łakocie i seks. Ale Peter miał zajęcia, których nie mógł opuścić.
Czekając, zniecierpliwiony i zmartwiony, Wade zjadł jedną czekoladkę z dużego pudełka. Trochę potem następną. Ani się obejrzał, a rozległ się odgłos klucza otwierającego drzwi mieszkania.
...a jemu została jedna czekoladka.
Wade nie miał pomysłu jak się z tego wykręcić.
Pożarł właściwie wszystko!
Kwiatki jeszcze się trzymały w wazonie, wino stało w butelce, ale... Jego bombonierka dla chłopaka. Zaczął biegać przerażony dookoła stołu, szarpiąc rękoma za wyimaginowane włosy i przeklinając. W ten sposób zastał go, wyraźnie zaskoczony, Peter.
- Coś się stało?
Podczas kolejnego okrążenia dookoła stołu Wade nie wyrobił przy zakręcie i potknął się. Peter w ostatniej chwili odsunął się do tyłu i starszy padł plackiem, dokładnie przed nim, na ziemie.
- Co się stało? - powtórzył chłodniej i bardziej ponaglająco, dając do zrozumienia, że żadna półprawda albo wymówka nic nie dadzą.
- Zjaaadłem wszystkie czeeekolaaadki dla ciebie - wyrzucił z siebie żałośnie, podnosząc głowę, żeby popatrzeć w jasne oczy chłopaka wzrokiem biednej sierotki Marysi. - I teraaaz nie maaa czeeekolaaadek dla ciebieee!
- A ta? - Peter ominął go, podchodząc do stołu i wyjmując z pudełka ten ostatni smakołyk. - Zarezerwowana dla innego Petera, którego nie znam ? - zapytał rozbawiony.
- Nie! - zaprotestował, zrywając się na równe nogi. - Dla ciebie!
- W takim razie - policzki chłopaka pokryły słodkie, ciemno różowe rumieńce sięgające uszu. - Powinieneś mnie nią chyba nakarmić - dokończył o wiele mniej śmiało.
Wade sapnął, a potem porwał partnera na ręce jakby nic nie ważył i z okrzykiem wojownika, brzmiącym jak pisk radości małej dziewczynki otrzymującej właśnie pluszowego jednorożca, natychmiast pobiegł do sypialni, uważając aby nie rozbili się po drodze na jakiejś ścianie.
Najwyraźniej wciąż mógł jeszcze liczyć na to, że ta druga część jego planu się spełni.