- Witaj, nazywam się Natalia Madelaine Collins i jestem tutaj, żeby Ci pomóc - powiedziała blondynka, z którą miałam mieć dzisiaj sesję. Była ubrana w biały kitel, a włosy miała upięte w wysokiego kucyka. Jej usta zdobiła natomiast czerwona szminka.
- Pomóc? - spytałam unosząc jedną brew.
- Tak, Iga. Jestem tutaj, by pomóc Ci pokonać twoją chorobę.
- Nie jestem chora - rzekłam poirytowana. Czułam, że zaraz nie wytrzymam i uduszę ją gołymi rękami.
- A opowiesz mi coś o sobie? - zapytała uśmiechając się lekko - Na przykład o swojej pasji, znajomych, rodzinie.
- Pasji za bardzo nie posiadam. Lubię czytać książki i rysować, ale nie jest to moim uzależnieniem, czy coś. Co do znajomych to mam jedną przyjaciółkę, Martę, ale ona już chyba nie chce się ze mną zadawać...
- Dlaczego tak uważasz?
Wzruszyłam ramionami. Naprawdę nie rozumiałam, dlaczego ona się mnie boi. Przecież jej bym nie skrzywdziła za żadne skarby!
- Możemy zostać przyjaciółkami, jeżeli zechcesz - powiedziała pani psychiatra.
- My? Przyjaciółkami?
- A dlaczego nie? Znasz tutaj jakieś inne dziewczyny?
- No nie...
- No właśnie!
- ... ale chłopacy też potrafią być dobrymi przyjaciółmi.
- Z chłopakami nie porozmawiasz o wszystkim.
I tu Natalia miała rację. Z Carlem nie porozmawiam o zakupach, o modzie lub o serialach.
- Zgoda. Zostańmy najlepszymi przyjaciółkami - powiedziałam entuzjastycznie, szeroko uśmiechając się do niej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
- W takim razie, pragnę zadać Ci jeszcze jedno pytanie... dlaczego zabiłaś ojca? Jaki on był?
- Mój ojciec był potworem! - krzyknęłam uderzając ręką o stół, tym samym przerażając Collins - Nie zasługiwał na życie, swoją obecnością zatruwał atmosferę ziemską, więc... pozbyłam się problemu - powiedziałam już spokojniejszym tonem głosu.
- Potworem? Możesz to rozwinąć? - zapytała Natalia zapisując coś w notesie.
- Znęcał się nade mną i matką. Codziennie na zmianę pił, sprowadzał panienki i bił nas. Moja rodzicielka musiała pracować za dwóch, żeby utrzymać naszą rodzinę.
- Czyli on był bezrobotny?
- Tak.
Nastała grobowa cisza. Ja siedziałam wpatrując się w drzwi, a doktor Mad wciąż pisała w zeszycie. Nagle do pomieszczenia wbiegł strażnik.
- Doktor Collins, był wypadek i jest pani potrzebna - powiedział.
- Już lecę, żegnaj Iga - rzekła Natalia Madelaine Collins uśmiechając się słabo i wyszła z sali. Ja natomiast zostałam ze strażnikiem, więc wykorzystując okazję, postanowiłam spytać.
- Jaki wypadek?
- Robert Greenwood i Carl Summer pobili się. Powodem była jakaś dziewczyna, czy coś - powiedział obojętnym tonem.
- Wszyscy są cali?
- Greenwood ma parę siniaków, a Summer ledwo żyje.
Zamarłam. Greenwood i Carl pobili się... o mnie? Raczej powodem walki nie była sparaliżowana Lucy.
CZYTASZ
The craziest friend - Jerome Valeska
ФанфикTylko wariaci są czegoś warci. • Jerome Valeska oraz inne postacie z uniwersum DC są własnością DC comics •