1. Haly's Circus

458 31 14
                                    

Nadszedł dzień, w którym miałam się spotkać z Martą. O godzinie siedemnastej przyjaciółka przyjechała razem z rodzicami pod mój dom, skąd mieliśmy wyruszyć do cyrku.

O osiemnastej rozpoczęło się przedstawienie. Miałyśmy przyjemność zobaczyć występ Latających Graysonów, kilku klaunów, Snake Dancer'a i wielu, wielu innych.

Po zakończonym przedstawieniu musiałyśmy czekać na moich rodziców, którzy mieli odwieść nas z powrotem do domu. Usiadłyśmy koło jakiejś cyrkowej przyczepy, przed którą stała czerwona klatka z napisem  „Snake Dancer, Haly's Circus". W środku znajdował się wąż, który od razu zwrócił moją uwagę.

- Zobacz, Marta - zawołałam przyjaciółkę ukazując jej węża - Czyż nie jest piękny? Ciekawe czy jest jadowity.

- Nie, nie jest - powiedział przechodzący obok chłopak.

- Jezus, człowieku! Chcesz żebym przez ciebie zawału dostała?! - krzyknęła moja przyjaciółka.

- Nie przesadzaj Marta, ja już dawno słyszałam jego kroki. Nie obraź się, ale zbyt dobrze to ty się nie skradasz - zwróciłam się do chłopaka. - Iga jestem - przedstawiłam się i wyciągnęłam dłoń w stronę nowego znajomego.

- Jerome - odpowiedział i uścisnął moją dłoń.

Chłopak był minimalnie wyższy ode mnie, miał rude włosy oraz niebieskie oczy. Obstawiałabym, że jest w naszym wieku. Ubraną miał szarą koszulę w czerwoną kratę.

- A więc Jerome... jesteś synem Snake Dancer'a, tak? - zapytałam.

- Tak, ale...

W tym momencie chłopak przerwał swoją wypowiedź, ponieważ w naszym kierunku zaczęła iść policja.

- Co tutaj robi policja do cholery?! - spytała Marta.

- Iga Letter, jesteś aresztowana pod zarzutem zabójstwa Jacoba Letter
- powiedział jeden z gliniarzy zakuwając mnie w kajdanki. Nie próbowałam nawet się wyrywać, bo wiedziałam, że prędzej czy później mnie złapią. Ostatni raz spojrzałam na Martę i Jerome'a. W ich oczach widziałam zdziwienie, a może nawet i strach. Uśmiechnęłam się lekko i obdarzyłam towarzyszy szaleńczym spojrzeniem.

- Żegnaj, Marta. Do zobaczenia, rudzielcu.

°°°
Parę minut później siedziałam już na komisariacie w sali przesłuchań. Do pomieszczenia weszło dwóch policjantów.

- Dlaczego zabiłaś swojego ojca, Iga? - zapytał jeden z nich.

- Dlaczego? To proste. Zasłużył sobie na to.

- Zasłużył? Nikt nie zasługuje na taką śmierć.

- I tu się pan myli. Ten potwór nie miał prawa żyć! Nie przeszkadzała mi jego obecność póki zachowywał się jak człowiek. Mówiłam: „Okej, krzycz sobie na matkę, możesz nawet ją bić, ale nigdy, przenigdy nie podnoś na mnie ręki!" - zachichotałam patrząc na siedzącego przedemną policjanta.
- Znosiłam to przez lata, dawałam się poniżać na oczach innych. Sprawił, że moje życie było piekłem, więc ja sprawiłam, że on sam dostał się do piekła. Rozumiesz? - spytałam i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale bawiła mnie cała ta sytuacja. Przerażone miny gliniarzy sprawiały, iż chciało mi się śmiać jeszcze bardziej. Zwariowałam? Całkiem możliwe.

Policjanci wyszli z pomieszczenia na pięć minut, prawdopodobnie chcieli się naradzić. Po chwili jeden z nich, ten który był ciekawy dlaczego zabiłam ojca, wszedł do pomieszczenia i powiedział:

- Razem z moim partnerem stwierdziliśmy, że kwalifikujesz się do Arkham. Zaraz zabierze cię stąd samochód i zawiezie do tego budynku, byś mogła spędzić tam resztę życia.

Zamarłam. Czy on właśnie powiedział, że jadę do Arkham Asylum? Przecież tam trafiają wariaci, mordercy, gwałciciele i truciciele, a ja...ja wyświadczyłam tylko światu przysługę. To niesprawiedliwe.

C.D.N.

Wreszcie mamy pierwszy rozdział! Trochę zwlekałam z jego napisaniem, ale uważam, że wyszło całkiem nieźle. Piszcie w komentarzach, czy chcielibyście w następnym rozdziale zobaczyć, jak według mnie wyglądają postacie.
                                                   Lubjeserek

The craziest friend - Jerome ValeskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz