-Hej, słońce.
-Jesteś?
-Jeongin?
-Słyszysz mnie?
-Jeongin, powiedz coś.
~Hyung...
-Skarbie, co się dzieje?
~B-bo...
-Spokojnie. Wdech, wydech.
~Hyung... Hyebin...
-Co zrobił? Zajebie gnoja!
~no on... Dzisiaj... Nieważne.
-Jak nieważne!? Jak już zadzwoniłeś to dokończ!
~Nie krzycz.
-Przepraszam. Zdenerwowałeś mnie.
~Nie powinienem dzwonić.
-Co? A to niby czemu?
~I tak nie masz co zrobić. Nie pomożesz mi...
-Ale przecież kiedyś przylecę i wtedy mu wpier-znaczy przywale.
~Hyung, to nic nie da.
-Ehh... Byłeś u wychowczyni.
~ee, nie...
-Czemu ty zawsze go chronisz? On cię nęka a ty nie widzisz problemu!
~Bo to mój przyjaciel.
-twój były przyjaciel.
~To nie jego wina.
-A co, twoja?
~Przestań.
-Próbuje cię chronić przed nim dwa lata, on robi ci krzywdę, a ty nadal uważasz go za kogoś bliskiego. To nie jest normalne, yang.
~Masz rację. Ale nie będzie mnie prześladować całe życie.
-Może, ale jesteś w takim stanie psychicznym, że...
~Muszę kończyć.
-Słucham? Nie skończyliśmy jeszcze rozmowy.
~Dobranoc, chan hyung.
CZYTASZ
Starry Night | Jeongchan
Fanfiction"lights around us" Jedyne czego chce chan to to, aby jeongin był szczęśliwy, a rozłąka sprawia, że młodszy rozumie jego intencje.