Dzień 3

1.5K 166 144
                                    


 - Sasuke! Jedziesz dzisiaj z nami? - spytał Naruto nonszalancko podpierając się o swój snowboard. Najwyraźniej emocje wczorajszej rozmowy przycichły, lub przemyślał co miał do przemyślenia i odzyskał swoją głupkowatą postawę. Sasuke zamrugał parę razy, nie rozumiejąc jaką metamorfozę przeszła panująca pomiędzy nimi atmosfera od ostatniej rozmowy.

Oczywiście że chciał jechać z Naruto. Jednak jak zwykle przez jakąś dziwną siłę nie mógł wykrztusić z siebie odpowiedzi.

- Oczywiście że jedzie z wami - Sasuke usłyszał głos Sakury i poczuł jak jej ręka pokrzepiająco ściska jego ramię. - Musimy mieć choć ten jeden dzień w którym odpoczniemy od jego cynizmu.

Sasuke przygryzł dyskretnie wargę by nie uśmiechnąć się szeroko. W duchu ucałował Sakurę z wdzięcznością.

- Też chętnie odpocznę od waszej ciągłej babskiej paplaniny - powiedział sięgając po narty. - Do zobaczenia wieczorem - rzucił przyjaciółce odchodząc wraz z Naruto, Kibą, Gaarą i Temari w kierunku gondolek.

***

Sasuke widział jak w zwolnionym tempie moment w którym Naruto bierze zakręt tuż koło niego, zdecydowanie za blisko by było to bezpieczne. Jego deska momentalnie podcięła czarnowłosemu narty, a ten bezwładnie padł przodem na śnieg by przeturlać się dobre dwadzieścia metrów w dół czarnej trasy. W tamtej chwili nawet tego nie zauważył, ale po drodze zgubił kijki i gogle.

Myślał tylko o tym że właśnie leci w dół po śniegu, z dużą prędkością i nie może się zatrzymać. Obraz z przerażającą prędkością migał mu przed oczami. W końcu udało mu się wyhamować na muldzie zbitego śniegu.

Leżał na zimnym śniegu, patrząc się na czubki drzew, wysoko nad nim i oddychał głęboko. Jeszcze przed chwilą był przerażony. Kiedy lecisz twarzą w dół stromego stoku z nogami unieruchomionymi nartami, trudno zachować zimną krew. Teraz to dziwne mrowienie, które opanowało jego ciało, powoli uchodziło z żył. Wtedy właśnie poczuł pulsujący ból w lewym kolanie i skrzywił się w grymasie. Narty nie wypięły się, kiedy powinny, i jego lewa noga leżała przygnieciona przez drugą nartę w nienaturalny sposób. Ból nie był paraliżujący, ale Sasuke, mimo ciągłego omanienia, był świadomy że tego dnia już nie stanie na nartach. Szczególnie że nie był w stanie wyjąć jednej nogi z pod drugiej. Każda bezskuteczna próba skutkowała tylko kolejną falą kującego bólu. Nie chcąc by do oczu napłynęły mu łzy, poprzestał prób.

- Sasuke! - usłyszał jak przez mgłe wołanie Naruto. - Nic ci się nie stało? - Chyba był bliżej. Jego widok na czubki drzew został z jednej strony nieco przysłoniony przez zmartwioną twarz Naruto. Nie wiedzieć czemu Sasuke zwrócił uwagę na jego policzki, zaczerwienione od mrozu. - Sasuke! Słyszysz mnie?

- Nic mi nie jest młotku - powiedział spokojnie, maskując ból za tonem głosu.

- Jesteś pewien? - chłopak dalej klęczał tuż przy nim.

- W pierwszej kolejności trzeba mu wypiąć narty idioto! - zbeształa blondyna Tenten która w tej chwili podjechała do nich z kijkami Sasuke. Sama kontrolowanie padła na śnieg koło stóp Sasuke i sprawnie rozbroiła wiązania. Jego nienaturalnie wykrzywiona noga powróciła na swoje miejsce ale nie pomogło to szczególnie. No może tyle że nie musiał wykonywać kolejnych, bardziej bolesnych, prób oswobodzenia. Usiadł i na chwilę schował twarz w dłonie, żeby nie pokazać Naruto jak gryzie wargę by nie pisnąć. Do tego potwornie kręciło mu się w głowie, bo nie pomyślał nawet by jeździć w kasku. Teraz się to na nim odbiło. Miał śnieg wszędzie, nie mówiąc o włosach, więc było mu jeszcze cholernie zimno.

Hintertux [NaruSasu Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz