-Sherlock, John nie żyje już od dwóch lat, musisz się ogarnąć - westchnęła Mary stojąca w drzwiach od kuchni.
Wzdrygnął się na dźwięk jego imienia. Nie mógł zapomnieć.
-To nie takie łatwe, Mary - odparł i sięgnął po swój instrument wydając z niego pojedyncze dźwięki.
Dziewczyna przewróciła oczami, znowu zaczął ją ignorować.
-Znajdź sobie przyjaciół - powiedziała zrezygnowana.
-Ja nie mam przyjaciół - zmył ją krótko. Rozmowa była skończona.
-Nie możesz się wiecznie izolować, Sherlock. On by tego nie chciał.
Ale Holmes juz nie odpowiedział. Mary ponownie westchnęła i po paru minutach opuściła mieszkanie mężczyzny.
Sherlock odłożył skrzypce i położył się na kanapie Sherlokując w swój specyficzny sposób, ale tak naprawdę był martwy w środku.
Pozbawiony czegoś, co ludzie nazywają "drugą połówką" duszy. Jednak coś go tknęło. To dzisiaj. Obiecał sobie, że dzisiaj opróżni biurko z jakichkolwiek pozostałości po nim. Powoli podszedł do blatu i rozstrzęsionymi rękami zaczął przeglądać przegródki.
Po trzydziestu minutach w oczy rzucił mu się stary, potargany zeszyt. Przewertował kartki i oniemiał.
Przedmiot wypadł mu z rąk. Główny napis mówił : Pamiętnik podpisano John Watson.
Sherlock stał sparaliżowany odkryciem.
-John prowadził pamiętnik... - pomyślał zaskoczony.
Nie wiedział, czy był gotowy zmierzyć się z tym, ale otworzył pierwszą kartkę.
1 marca
Po przebudzeniu wpatrywałem się chwilę w jego śpiąca twarz. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie. Jego zmierzwione włosy wyglądały wtedy tak uroczo. Do pokoju witały już pierwsze promienie światła. Udałem się do kuchni i zaparzyłem kawę.
Usłyszałem za sobą kroki, a, następnie ręce owijające się wokół mojej talii.
-Jooohn.. - jęknął Sherlock.
-Hm?
-Kawaa..
Zachichotałem cicho. Co za głupek.
-Robi się, Sherl. - odparłem.
Chłopak pomruczał coś jeszcze i pocałował mnie w kark, co przyniosło mi miłe dreszcze. Wiedział, że to lubię.
Gdy ukochany się rozbudził spytał bardziej poważnym tonem:
-To jakie plany na dziś?
-Nie mamy żadnych zgłoszeń. Cały dzień dla nas. - odparłem wesoło.
Uśmiechnął się, ale zachował ciszę.
Pierwszy raz od dłuższego czasu spędziliśmy cały dzień na leniuchowaniu i oglądaniu telewizji bez celu. Byłem po prostu szczęśliwyPo twarzy Sherlocka spłynęła pojedyncza łza. Mimo, iż brzmiało to jak ckliwa historyjka, on widział w tekście Johna uczucia, których on sam-Sherlock Holmes, wtedy nie rozumiał. Postanowił czytać dalej.
17 marca
Dziś przy obiedzie Sherl zachowywał się dość dziwnie. Nie zjadł wiele, ale to nic nadzwyczajnego. W końcu wydał z siebie cztery magiczne słowa :
-Wyjdziemy jutro gdzieś razem?
Jego twarz wyglądała jak dorodny buraczek. Zaśmiałem się.
-Z tobą zawsze. - odparłem. Holmes uśmiechnął się jak dziecko, które wygrało właśnie zabawkę.
Wieczorem zobaczyłem go. Był ubrany w garnitur. Poważnie - Sherlock Holmes ubrany był w czarny garnitur. Nie da się ukryć, wyglądał seksownie. Zatkało mnie. Sherl zobaczył moją minę i niepewnie spytał :
-Aż tak źle?
-Boże, Sherl. Wyglądasz wspaniale. - odpowiedziałem z uśmiechem. Odwzajemnił go i zmniejszył odległość między nami. Gdy stykaliśmy się już nosami powiedział:
-Kocham Cię, Johnie Watsonie.
Mimo, że słyszałem te słowa dość często, coś mnie tknęło. Dotknąłem jego miękkich ust.
-Ja siebie również.
Holmes wysłał mi spojrzenie zbitego psa. Cholernie urocze spojrzenie.
-Oj no, też Cię kocham, głupku. - mruknąłem. Siedzieliśmy chwilę wtuleni w siebie. Było po prostu normalnie. Dalej nie byłem do końca pewien swojej orientacji, ale teraz myślę, że to Sherlock Holmes był właśnie moją orientacją.
Drogę do restauracji milczeliśmy obserwując gwiazdy, jak normalna para. Żadnych wybuchów, kłótni, walk, po prostu my i księżyc. Patrzyłem na jego twarz jak zahipnotyzowany. Jego piękne oczy w blasku księżyca wydawały się jeszcze bardziej urodziwe. Po Chwili mężczyzna dostrzegł mój wzrok i zaśmiał się lekko, co mnie onieśmieliło, lecz zaraz posłał mi najmłodszego buziaka jakiego mogłem dostać i było po prostu dobrze. Często używam słowa "po prostu" jakby było to cos najzwyklejszego w świecie, bo w istocie dla zwykłego człowieka tak by było, ale dla mnie każdy jego dotyk był najwspanialszym przeżyciem. Ale dość już o tym. Zaskoczyłem się nieco tym, że Sherl zamówił dla nas wino, ale nie przeszkadzało mi to. Do czasu aż nie wypiliśmy trochę za dużo. Zamówiliśmy taksówkę i wtoczyliśmy się do domu, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Położyłem Holmesa do łóżka i postanowiłem wziąć szybki prysznic. W jego trakcie usłyszałem uchylanie drzwi od łazienki. Musiałem ich nie domknąć. Nagle we framudze stanął, pijany już, Sherlock.
-Sherlock, nie widzisz, że zajęte?! - wrzasnąłem zawstydzony.
-Nie dla mnie. - uśmiechnął się uwodzicielsko. Tylko ten kto ujrzał ten uśmiech, mógł zrozumieć co mam na myśli. Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się to. Aż zbyt.
Chłopak powoli zmniejszał odległość między nami, a ja byłem zbyt sparaliżowany, by jakkolwiek zareagować.
Dotknął mojej mokrej skóry, a przez moje ciało przebiegł dreszcz podniecenia. To zdecydowanie nie szło w dobrą stronę.
-Jesteśmy pijani, przestań. - szepnąłem.
-Oj,Jawn.. Raz możemy sobie pozwolić. - dotknął mojego ucha. Przymknąłem powieki.
-Będziesz żałował. - kontynuowałem,lecz on ucieszył mnie namiętnym pocałunkiem. Ujrzałem błysk w jego oku. Błysk pożądania. Przestałem się bronić.
Nasze języki zaczęły prowadzić taniec, gdzie jeden na zmianę prowadził nad drugim. Przyciągnąłem do siebie jego pośladki, razem z nabrzmiałą erekcją.
-Sherl..-jęknąłem. Nie było mnie stać na nic więcej.Sherlock przestał czytać. Jedna z kartek była w połowie wyrwana. Mimo uczucia lekkiego zażenowania własną osobą, kontynuował czytanie tekstu.
CZYTASZ
You're My Only ~Johnlock AU Oneshoty ~
Fiksi PenggemarJak w tytule, reszty dowiecie się czytając ?