Lawina

327 31 2
                                    

- Sherlock? - usłyszałem znajomy mi już głos z pokoju obok.
- Tak, John? - spytałem stając we framudze drzwi z kubkiem herbaty w prawej dłoni.
- Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego jesteś socjopatą? Czy coś mogło to wywołać?
Nagłe pytanie z jego strony lekko zbiło mnie z tropu. Dość dziwne rozpoczęcie dnia, nawet jak na niego.
- Tego się nie nabywa, to siedzi w tobie od zawsze - odparłem krótko i  beznamiętnie, choć posiadałem w tamtej chwili tyle do powiedzenia.
Nie miałem zamiaru jednak dać mu satysfakcji z lawiny pytań i monologu naukowego, z którego i tak nic by nie zapamiętał.
Spojrzałem w jego kierunku, lecz odpowiedział mi tylko wyraźnie zamyślony wyraz twarzy.
- Obserwowałem Cię - zaczął, a ja już wiedziałem co jest na rzeczy. Miałem nadzieję, że się mylę, ale było pewne dokąd niesie się ta rozmowa. - Kiedy jesteś sam, kiedy ta cała góra problemów cię przytłacza, pokazujesz emocje jak każdy inny, wydajesz się taki normalny - przerwał, by wziąć głęboki oddech - myślałem, że może jakieś wydarzenie z dzieciństwa, coś traumatycznego, co mogło spowodować twoje zamknięcie..
- Nie - przerwałem, by za chwilę ujrzeć jego zdziwienie. - nic takiego nie miało miejsca, John.
- Ale...
- Rozumiem twoją obawę lub niepewność, lecz zapewniam Cię, że moja osobowość nie dotyczy żadnej przykrej sytuacji z dzieciństwa, nie ma powodów do zmartwień, jeśli tak się tym przejmujesz.
Mężczyzna trwał przez chwilę w ciszy uważnie analizując rysy przeciwległej ściany aż w końcu wydał z siebie parę prostych słów, które uderzyły we mnie jak piorun:
- Możesz być świetnym naukowcem, ale jesteś okropnym kłamcą.
Oczywiście miałem miliony pomysłów na ciętą ripostę, która zakończyłaby tą uciążliwą konwersację, lecz pozostałem bez słowa. Wszystkie moje myśli i decyzję zawisły w powietrzu wraz ze świdrującym moje tęczówki wzrokiem blondyna.
- Zapewniam Cię, że...
- Możesz przestać?! - jego ton głosu zniżył się znacznie, gdy podniósł się ze skrzypiącego fotela.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Czy możesz raz w życiu porozmawiać ze mną na poważnie?
- Cały czas to robię.
- Nie wydaję mi się, Sherlock.
Przestrzeń między nami stawała się coraz mniejsza, a atmosfera intensywniejsza od mojej zimnej już herbaty.
- Znamy się lata, widziałem cię w różnych sytuacjach, a ty prędzej zwierzyłbyś się Molly niż mi.
- Nie praw...
- A nie, wybacz, już to zrobiłeś, udając swoje cholerne samobójstwo, po którym uwaga, szok, to ja zbierałem się dwa lata. Dwa pieprzone lata, Sherlock!
Wspomnienia: matka, siostra, śmierć rudobrodego, krzyk, płacz, ciemność. To wszystko wybuchło we mnie nagle ze zdwojoną mocą.
Przypływ emocji popchnął mnie jak marionetkę do najgłupszej decyzji w moim życiu. Jedynej po za moim rozsądkiem.
Odległość między nami zmniejszyła się i zanim John zdążył dodać kolejnych słów do mojego mózgu nie docierały już inne bodźce niż jego ciepłe usta.
O dziwo, mężczyzna od razu oddał mój pocałunek zamykając swe oczy w rozkoszy.
Chłopak wydawał z siebie najsłodsze dźwięki jakie było mi dane usłyszeć na tej Ziemii podczas, gdy ja próbowałem odzyskać kontrolę nad moimi agresywnymi ruchami i przemijającą falą uczuć i różnorakich emocji.
Wsunąłem dłonie w kosmyki jego włosów i oddałem się przyjemności, by po chwili opamiętać się i zacząć łapczywie łapać oddech odsuwając się milimetry od jego twarzy.
Spodziewałem się wrzasku, uderzenia, czegokolwiek.
Zamiast tego usłyszałem tylko:
- Tak na prawdę nie byłem pewny, czy kłamiesz. Teraz mam pewność.
Jego uśmiech był ostatnim co pamiętam.

You're My Only ~Johnlock AU Oneshoty ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz