Spójrz Na Mnie

2.3K 137 77
                                    

Krew w jego żyłach zaczęła buzować. Czuł tą adrenalinę, czuł ten strach, który zaczął tworzyć się przez absurdalne myśli.

Co jeśli to był zwykły żart? Co jeśli zaraz ktoś wyskoczy z ukrytą kamerą, aby zrobić ze mnie pośmiewisko na całym świecie?, stos podobnych pytań kłębiły się w głowie Magnusa, gdy powolnym, wręcz ślimaczym tempem zmierzał w stronę hebanowch drzwi, które przez całą noc nękały go w snach.

– Oddychaj Bane, przecież nikt cię to tego nie zmusza... To jest twój wybór, twoja decyzja – tłumaczył sobie przez całą drogę, próbując słuchać własnych rad o prawidłowym oddychaniu jednak gdy w końcu stanął przed gabinetem Pana Lightwood'a, pewien głosik w jego głowie kazał mu zawrócić i już nigdy więcej nie pokazywać się w tym miejscu.

Przez całe życie słuchał rozkazów i nakazów swojego ojca. Przez całe życie słuchał głosu rozsądku, który mówił mu co może robić, a czego nie. Przez całe życie próbował uszczęśliwić każdego, ale czy choć raz pomyślał o sobie? Czy choć raz czuł się do końca szczęśliwy?

Dobra. Raz się żyje, pomyślał gładząc automatycznie ręką swoją granatową koszulę, którą przed założeniem prasował niezdrową ilość razy, po czym w końcu zapukał kilkukrotnie czując jak jego dłoń drży bardziej za każdym razem, gdy ta stykała się z ciemnym drewnem.

Może i w pewnym stopniu miał nadzieję, że właśnie dziś Pana Lightwood'a nie będzie w korporacji, jednak już po kilku sekundach przekonał się, że jego modły poszły na marne. Jego serce znów zabiło mocniej, a ciałem niekontrolowanie zawładnęły dobrze znane mu dreszcze, gdy tylko drzwi otworzyły się automatycznie, więc bez problemu mógł wejść w głąb pomieszczenia. I tak też zrobił. Tym razem miał wrażenie, że wchodząc do tego gabinetu, stawia nad swoim losem wielki znak zapytania. Co tak naprawdę go teraz czeka? Co tak naprawdę przygotował dla niego Aleksander Gideon Lightwood, który w tym momencie wpatrzony był w monitor swojego komputera. Z jednej strony Magnus ucieszył się w duchu, że mężczyzna jeszcze nie zdał sobie sprawy z jego obecności, ale z drugiej... Chciał już zobaczyć te piękne, błękitne tęczówki. Te oczy, które jednym spojrzeniem potrafiły doprowadzić go do szaleństwa. Oj tak. Uwielbiał to. Uwielbiał ten wzrok, lecz nie potrafił przyznać tego na głos. Nie potrafił przyznać, że Lightwood całkiem zawrócił mu w głowie, tworząc w niej istotny chaos i zamęt. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Nigdy wcześniej nie czuł strachu, niepewności i podniecenia jednocześnie. I to go kręciło.

– Dzień dobry, Panie Lightwood – odezwał się w końcu o dziwo spokojnym głosem. Naprawdę starał się z całych sił, aby nie ukazać przez starszym zdenerwowania, jednak gdy ten uniósł głowę, cały jego plan legnął w gruzach.

Wystarczyło jedno spojrzenie, aby Bane poczuł eksplozje w swoim podbrzuszu. Czuł te przyjemne motyle. Czuł to uniesienie, gdy błękitne oczy, niczym morskie fale, zaczęły pieścić jego ciało.

Szlak, warknął w myślach próbując w jakiś sposób zapanować nad drżącymi dłońmi. Było to naprawdę nie lada zadanie.

– Nie sądziłem, że faktycznie zawitasz u mnie tak szybko – lekko zachrypnięty, ale nadal niski i seksowny głos mężczyzny wypalił dziurę w żołądku Magnusa. Nie sądził, że wystarczy tylko parę słów, aby podjęcie decyzji stało się nagle tak banalnie proste.

– Zgadzam się – wypalił nagle nie za bardzo panując nad własnym językiem, ale nie potrafił... Nie potrafił powstrzymać wszystkich emocji, które przy tym mężczyźnie nabierały na sile.

Lightwood w tym momencie cieszył się swoimi umiejętnościami utrzymania samokontroli. Gdyby nie to, już dawno wypieprzyłby tego malucha na swojej kanapie. Sam nie sądził, że Magnus rzeczywiście podejmie decyzję tak szybko. Chciał, żeby była ona przemyślana i pewna. Przecież nie zrobi niczego na siłę, prawda? Ale... Bądźmy szczerzy... Wiedział, że chłopak prędzej czy później i tak by się zgodził. Tylko głupiec odmówiłby tak świetnej oferty.

I'm your daddy, sunshine ~ MALEC ×ZAWIESZONE×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz