Nowa sytuacja.

210 17 3
                                    

W zdenerwowaniu pochłaniam kolorowe M&M's na siedzeniu pasażera, obserwując wszystko dookoła. Las w zawrotnym tempie przewija się nieustannie za oknem czerwonego mustanga należącego do Harrego, na którego nosie lśnią okulary przeciwsłoneczne w ciemnej oprawie z kwadratowymi szkiełkami, połyskującymi za każdym razem, gdy do samochodu wpadną promienie słońca. Muzyka zagłusza ciszę, której żadne z nas nie przerywa. Gonitwa myśli krążąca po głowie wciąż nie daje mi spokoju. Na zmianę zamartwiam się o Christophera i szkołę nocnych łowców.

- Odetchnij trochę i skończ się zadręczać. - Powiedział Harry, nie odrywając wzroku od drogi.

- Ja się nie zadręczam. - Rzuciłam trochę zbyt szybko i załadowałam kolejną garść cukierków do buzi, by nie musieć za szybko odpowiadać.

- Mów jak uważasz, ale to widać. Jesteś oderwana od rzeczywistości. Krążysz myślami. Nie ma z tobą kontaktu, nie uśmiechasz się.

Nie skomentowałam słów Harrego, pozostawiając wisząca w powietrzu ciszę. Nawet radio nie było w stanie zagłuszyć niekomfortowej sytuacji, wywołanej spostrzeżeniami najmłodszego z Wellingtonów. Wbiłam wzrok w widok za oknem, zastanawiając się czy faktycznie odcinam się od świata i tracę kontakt z otoczeniem. Może faktycznie kilka razy odleciałam na spotkaniu z Harrym i Elissą, na obiedzie z Cindy i Sarą, ale to jeszcze nie jest życie poza rzeczywistością.

Przymknęłam mocno powieki, drapiąc się po karku. Rozejrzałam się po lesie, wciąż nie mogąc się nadziwić różnorodnością drzew oraz wyrastającymi w kępach kwiatami. Gdy u nas można znaleźć tylko sosny i mech, tutaj należałoby chodzić z przewodniczkiem, by móc rozpoznać chociażby część gatunków.

- Ładnie tu. - Uśmiechnęłam się nikło.

- To prawda. - Przytaknął, rozglądając się na boki. - Z góry, na zboczu której znajduje się szkoła nocnych łowców, wypływa rzeka, nad którą czasem będziecie mieć zajęcia. Jest tu tez dużo zwierząt.

Wsłuchana w opowiastki Harrego z jego lat szkolnych nawet nie zauważyłam, że minęła nam droga. Mężczyzna zaparkował idealnie między dwoma białymi liniami i wyłączył silnik.

- Ile miałeś lat, kiedy tu trafiłeś? 

- Dwadzieścia jeden. - Odpowiedział, sprawdzając komputer pokładowy. - Elissa była w twoim wieku, kiedy objawił się u niej tatuaż. 

- A co z Christopherem? - Zaciekawiona spoglądałam na zwinne palce, zapisujące ustawienia na elektronicznym panelu.

- To trochę inna historia... Widzisz, Christopher swój tatuaż dostał bardzo wcześnie. Objawił się, gdy miał szesnaście lat. Był najmłodszym łowcą w historii tej budy i jest najlepszym łowcą, jaki chodzi po tej ziemi. W tych murach to legenda. Ja i Elissa zawsze mieliśmy pod górkę przez tego pacana, bo wiecznie nas z nim porównywano. - Skrzywił się, z przekornym uśmiechem. - Teraz ma dwadzieścia osiem lat i wciąż jest najlepszy, za co naprawdę go szanuję i podziwiam. Ja i Elissa nie dorównujemy mu do pięt, mimo że uczęszczaliśmy do tej samej szkoły i tak samo ciężko harowaliśmy.

- Rozumiem. - Mruknęłam, uśmiechając się lekko.

Chciałam zadać kolejne pytanie, by nie musieć opuszczać, wozu, kiedy nagle odezwał się Harry.

- Proszę wysiadać. - Zaśmiał się i wyszedł z auta, by wyciągnąć moją walizkę z bagażnika.

- Poradziłabym sobie. - Rzuciłam z uśmiechem i przebiegłam wzrokiem po ogromnym zamku z kolorowym witrażem na środku.

HEAVENSDORFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz