Ktoś ci spuścił niezły wpierdol.

34 2 0
                                    

Nie wiem, kiedy to się stało, ale zdecydowanie jest mi przykro i smutno z tego powodu. Odkąd powiedziałam Tinie o strzygach, oddaliłyśmy się od siebie. Co prawda wciąż rozmawiałyśmy ze sobą na różne tematy z życia szkoły, plotkowałyśmy o chłopakach czy wysłuchiwałam kolejnych historii o niespotykanie boskim Willu, ale to już nie było to.  Wydawało mi się, że dziewczyna ucieka myślami i odcina się ode mnie. Wyraz jej twarzy, kiedy mówiłam o czymś zbyt długo stawał się nieobecny, co czasem doprowadzało mnie do szewskiej pasji, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Znalazła kilka nowych koleżanek, z którymi niestety nie załapałam wspólnego języka, gdyż miałyśmy zupełnie odmienne zdania na wiele tematów i krąg naszych zainteresowań nie oscylował na tym samym poziomie. W czasie kiedy Tina jest z nimi, a jest tak coraz częściej, ja chodzę na siłownię; biegam z Katy, która niesamowicie dużo schudła i zaczyna wyglądać coraz lepiej lub ćwiczę samotnie na hali sportowej. Czasem udaje mi się spotkać sparingpartnera ze starszego roku, który spuszcza mi łomot, aż huczy i wychodzi z łatwością pod prysznic, kiedy ja mam wrażenie, że właśnie stoczyłam walkę o życie w klatce z dzikim zwierzęciem. 

Zajęcia skupiające się czystko na teorii skończyliśmy jakoś tydzień temu, zostawiając za sobą szkolne sale, ławki i podręczniki. Ulżyło mi, że nie będę musiała gnić już w murach potężnego zamczyska, dusząc się ignorancją Tiny i jej małym zainteresowaniem. Zamiast tego, wprowadzono nam więcej treningów na świeżym powietrzu i  na hali sportowej, dodatkowe godziny z samoobrony i sztuk walki, więcej strzelań dziennych oraz nocnych, by przygotować nas do egzaminu, który pozwoli nam wyjść w teren, poza murami szkoły. Stresowałam się, bo mimo godzin spędzonych na doskonaleniu technik walki czy pracy nad siłą i muskulaturą, wciąż nie czułam się wystarczająco dobra, a osoba, której podziwu i pochwały łaknęłam najbardziej tylko utwierdzała mnie w tym wszystkim z dnia na dzień mocniej i mocniej.

- Dobierzcie się w pary! - Zarządził Christopher, patrząc po każdym z nas pośpieszająco, jednak na mnie zatrzymał swój wzrok na znacznie dłuższą chwilę. 

Bałam się, że ktoś mógł zauważyć sposób, w jaki zlustrował mnie od góry do dołu, zatrzymując oczy w typowo strategicznych miejscach, na jakie mógł się gapić tylko facet. Czułam palący dotyk jego wzroku, ale twardo starałam się ignorować fakt, że te cudowne niebieskie oczy przeszywają mnie na wskroś i rozpalają we mnie ogień, którego w życiu nie będę potrafiła zagasić. Zbyt mocno pragnę tego spojrzenia. Za bardzo chciałabym, by znów mnie dotykał, a jego usta spoczęły na moich, ale nie przyznam mu tego. Nie możemy być razem i dał mi to jasno do zrozumienia, więc nie robię sobie nadziei. Spojrzałam na Tinę, która stała już z Jen - swoją nową najlepszą kumpelą. Zauważyłam, że każdy już dobrał się z kimś w parę, tylko ja z ociągnięciem wykonywałam polecenie naszego przystojnego instruktora, o którym nie powinnam w tej chwili myśleć. Spojrzałam na to, kto został jako ostatni i szczerze powiedziawszy nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Kenneth West, który jest typem chłopaka z bicepsem zamiast mózgu, o sile konia pociągowego i niesamowitych umiejętnościach, jeśli chodzi o sztuki walki, bo jeśli chodzi o wiedzę książkową... Cóż, chłopak pewnie nie wiedziałby jak przeliterować słowo "wiedza" czy "książka". Przełknęłam głośno ślinę, stając obok chłopaka, który zdecydowanie przewyższał mnie o głowę i szyję. Jedyne, co przyszło mi teraz do głowy to: o kurwa, dostanę solidny wpierdol. 

Spojrzałam na Christophera, który nie zwracał już na mnie najmniejszej uwagi, notując coś w dzienniku. Zachowywał się, jakbym przestała istnieć, kiedy wlepiałam w niego spojrzenie jak ciele w malowane wrota. Liczyłam, że poczuje mój błagalny wzrok o zmianę partnera, ale ten jakby był z kamienia i nic do niego nie docierało. Widziałam jak niebieskie oczy Kennetha wpatrywały się tępo w matę do ćwiczeń i zastanawiałam się, o czym myśli ten półgłówek. Co on ma teraz dokładnie w głowie? Może właśnie rozsmarowuje mnie na macie jak krwawy dżem na kanapce? Poczułam przypływ paniki, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wręcz odwrotnie, wyprostowałam się i odsunęłam panikę na dalszy plan, starając się pomyśleć, jakie słabe punkty może mieć ta góra mięsa. 

HEAVENSDORFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz