Która Sierra jest prawdziwa?

61 4 2
                                    

Skóra mrowiła mnie niemal na każdym skrawku ciała, kiedy przekraczałam próg hali sportowej. Przyjemne mrowienie oderwało nieco mój umysł od rzeczywistości. Muzyka już grała, odbijając się echem od ścian ciemnego korytarza, dając mi znak, że Christopher już tu jest. Poszłam się szybko przebrać, by nie marnować czasu. Niemal czułam napięcie, jakie narasta we mnie na myśl o tym, że spędzimy razem te dwie godziny pełne uwodzicielskich i zuchwałych spojrzeń oraz zalotnych uśmieszków. Związując włosy w warkocz, szłam powoli, ciesząc się pod nosem niczym wariatka. Kiedy przekroczyłam próg hali treningowej, mój uśmiech spłynął tak szybko, jak pojawił się na mojej twarzy. Sierra zgięta w pół, wyciągała do sufitu kość ogonową, rozciągając mięśnie długich szczupłych nóg. Miałam ochotę kopnąć ją w ten wypięty tyłek z całej siły, żeby poleciała wysoko w niebo i najlepiej, jakby już stamtąd nie wróciła. Wiem, że to dziecinne marzenie, ale nikt nie irytuje mnie tak, jak ta wiedźma. Zamiast silnego kopniaka, wywróciłam oczami i modląc się w duchu, by blondynka zaraz opuściła halę, rozpoczęłam bieg, by rozgrzać każdą partię ciała. 

- A więc to ty jesteś tą ofermą, z którą mam dzisiaj ćwiczyć. Kto by pomyślał? Obstawiałam wiele osób, ale ty byłaś na końcu listy. - Słysząc szyderczy głos Sierry za plecami miałam ochotę się zatrzymać i naprawdę przemyśleć opcję kopnięcia jej w tę chudą dupę.

- Cóż za zaszczyt mnie spotkał, nie wierzę, że tu jesteś. - Bąknęłam, kiedy zrównała się ze mną na trzecim okrążeniu.

- Ciesz się, że się zgodziłam, bo nie mogło cię spotkać dziś nic lepszego, a miałam już całkiem niezłe plany na ten wieczór i zauważ, że przełożyłam je specjalnie dla ciebie. 

- Sugerujesz, że spędzanie z tobą czasu to nie jest kara boska?

- Wręcz błogosławieństwo, suko. - Zatrzymałam się kończąc bieganie kółek i zaczęłam się rozciągać. 

- Nie sądzę. - Rozgrzewając przedramiona, rozejrzałam się po hali, szukając wzrokiem mojego wybawienia, które liczyłam, że pojawi się tu w przeciągu pięciu minut i wejdzie przez drzwi, wypędzając złego demona.

- Spóźni się, dlatego jestem tu ja, bo mnie o to poprosił. 

W głowie zabijałam Sierrę tysiące razy, sztyletując ją, odcinając głowę, dusząc, podtapiając, wysadzając i podpalając. Nienawidziłam Christophera za to, że nie przełożył naszych zajęć na później lub chociażby nie uprzedził mnie o zmianie instruktora. Z drugiej strony wiem, że jeśli blondynka nie byłaby wystarczająco dobra, a sam brunet nie ufałby jej, to nasze dzisiejsze zajęcia spełzłyby na niczym i czas nadrabiania zaległości wydłużyłby się zamiast skracać. Miałam ochotę wyparować, odejść w nicość, ale niestety wciąż stoję tu w towarzystwie blondynki, która tłumaczy mi wszystko jak komuś ograniczonemu umysłowo. Przyznaję, że Sierra przerobiła ze mną, co prawda niechętnie, ale skrupulatnie dźwignie i chwyty blokujące. Z zadowoleniem sprawiała mi ból i przyglądała się, jak wiję się pod jej uchwytami, starając się wyswobodzić. Oczywiście sama na sobie również pozwalała mi ćwiczyć, czego nie spodziewałabym się po tej żmijowatej twarzy i wrednym charakterze. Nigdy nie posądziłabym, że to wątłe i wyżyłowane ciało ma w sobie tyle siły, co nie jeden rosły byczek ze szkolnej drużyny footballowej. Jestem pod dużym wrażeniem z jaką sprawnością i łatwością wszystko jej przychodzi. 

- Przyciągasz rękę do klatki piersiowej i łapiesz udami chwyt skrzyżny. - Syknęłam, przy kolejnej dźwigni, czując rwący ból na obręczy barkowej.

Odklepałam niemal natychmiast, a blondynka poluźniła niechętnie chwyt i wypuściła mnie całkowicie. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Pomasowałam bolące miejsce i starając się rozluźnić napięte mięśnie, poruszyłam barkiem w koło, starając się wyjść na twardzielkę. 

HEAVENSDORFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz