Było już dosyć późno gdy Karkat wrócił do domu. Od razu po wejściu do swojego pokoju rzucił się na łóżko. Nie miał nawet sił by pójść do łazienki się umyć tak, więc sięgnął po telefon spoczywający w jego kieszeni i wyciągnął go od razu odblokowując. Wszedł na pesterchuma z zamiarem sprawdzenia czy ktoś do niego nie napisał. Niespecjalnie spodziewał się, że ktoś oprócz Gamzeego oraz od niedawna Stridera zainteresuje się jego marnym istnienem, sprawdzał głównie dla zasady. Jednak ktoś napisał.
Kanaya. Dawno z nią nie rozmawiał w cztery oczy. Tak właściwie w ogóle dawno z nią nie rozmawiał w jakikolwiek sposób odkąd przeniosła się do prywatnej szkoły.
GA: Witaj Karkat. Wybacz, Że Się Dawno Nie Odzywałam, Ale Nie Miałam Zbytnio Czasu. Teraz Akurat Go Posiadam I Przychodzę Cię Zapytać Czy Byłbyś Chętny Na Spotkanie W Najbliższym Czasie.
Karkat dłuższą chwilę ślęczał nad wiadomością. Był lekko zaskoczony, że Maryam sama zaproponowała spotkanie. Chłopak nerwowo przygryzł wargę zastanawiając się nad odpowiedzią gdy wtem dostał nowe powiadomienie.
TG: yo
TG: kitkat
TG: karkles
TG: jestes tu w ogole
TG: czy ten glupi klaun cie pozarl po drodze
TG: ziomek odezwij sie
TG: jakbys nie wiedzial to tu strider
Chłopakowi serce zabiło mocniej, zbladł lekko, ale jednocześnie na jego policzki wkradła się zdradziecka czerwień, która była przyczyną napływającej złości. Skąd ten chłopak w ogóle znał jego pesterchum? W jakim celu napisał? Czego chce? Może chce się z niego ponabijać i potem pokazać to ludziom w szkole?
Stop.
Najlepiej go zignoruje. Tak. To dobry pomysł.
Jednak ignorancja nie pomogła. Jedynie pogorszyła sprawę. Wiadomości ciągle przychodziły, a to tylko wyprowadzało Karkata z równowagi. Nie potrafił się skupić na wiadomości do Maryam. Ryknął cicho zirytowany i wszedł w okno chatu ze Striderem i mu odpisał.
CG: CZEGO CHCESZ?
TG: o jednak zyjesz
TG: co u ciebie
TG: klaun cie nie zjadl
TG: czy to moze wlasnie ten klaun udaje ciebie
TG: jezeli to ty umalowany frajerze to sie pierdol
CG: NIE WYZYWAJ MOJEGO PRZYJACIELA, DEBILU
I po co on mu odpisywał? Znowu mu ciśnienie podskakuje. Nie może się denerwować, nie powinien. Głupi Strider. Głupi, głupi, głupi. Obaj byli głupi. Dave bo pisał, a Karkat bo mu odpisywał.
TG: no sluchaj kitkat
TG: nie sadze by taka poczwara mogla byc czyimkolwiek przyjacielem
TG: no chyba ze innej poczwary
TG: a ty taka przeciez nie jestes
TG: wiec po co sie z nim zadajesz
TG: bo ja nie rozumiem
Vantas zamrugał zaskoczony parę razy widząc najnowsze wiadomości od blondyna. Chłopak nie twierdził, że czarnowłosy jest kimś gorszym? Nie wierzył w to. Uszczypnął się nawet aby upewnić się, że to nie sen. Niestety lub stety nadal siedział oparty o ścianę na łóżku gapiąc się jak debil na wiadomości od króla szkoły, najwiekszej gwiazdy dyskoteki, TEGO Dave'a Stridera, mówiące o tym, że nie jest 'poczwarą', jak to określił Gamzeego.
CZYTASZ
Kraby | Davekat
FanfictionKarkat zawsze bał się zawierać przyjaźnie i nie potrafił tego robić. Nigdy nie wychylał się ze swojego cienia. Był tym dziwnym chłopcem od dziwnych i grubych książek o krabach. Dave miał bardzo wielu przyjaciół i poznawał ich przypadkowo. Aż nazbyt...