05. Pomoc

217 29 24
                                    

 W domu Karkat dał upust swojej złości. Wziął z szafki szklany wazon, którym rzucił przed siebie z całej siły i cicho krzyknął z łzami w oczach. Wystraszony Pan Vantas tym nagłym hałasem wybiegł ze swojego gabinetu i zastając widok swojego młodszego syna wśród kawałków szkła, łzami w oczach i zadrapanymi rękoma zaczął panikować.

Karkat na widok swojego rodzica rozpłakał się jeszcze bardziej. Poczuł, że dusił się swoimi łzami wtem o czymś sobie przypomniał. Nie brał dzisiaj leków.

- Karkat, co się dzieje? - spytał spanikowany Pan Vantas. Mężczyzna nie miał pojęcia jak pomóc swojemu dziecku, nie ważne jak bardzo chciał. - Chłopcze, co ci jest? Brałeś tabletki, prawda?

Czarnowłosy pokiwał przecząco głową obejmując się szczelnie chudymi ramionami. Mężczyzna pospiesznie i krótko przytulił chłopca po czym szybko ruszył do jego pokoju. Na szczęście opakowanie leków było na szafce nocnej. Pan Vantas wrócił do syna i podał mu dwie tabletki, które po drodze trzęsącymi się rękoma wyjął z opakowania.

Karkat sięgnął po nie słabo nadal popłakując i zjadł bez popijania wodą. Ojciec odprowadził go do pokoju, cały czas pilnując. Nagle po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzownka. Nastolatek niespecjalnie zwrócił na niego uwagę, położył się na swoim łożu wycierając co chwilę lecące łzy i spojrzał na swoje zadrapane dłonie.

- Zobaczę kto to - powiedział pan Vantas po czym opuścił pokój. Dźwięk dzwonka się ponowił, a mężczyzna otworzył drzwi. W nich ukazał mu się wysoki blondyn w wieku Karkata i okularach przeciwsłonecznych.

- Dzień dobry, czy jest Karkat? - spytał mając głowę skierowaną w niego.

- A kim jesteś? - spytał nieufnie zatroskany rodzic.

- Znajomym Karkata. Martwię się o niego trochę...

Pan Vantas westchnął ciężko i wpuścił chłopaka do środka. Ten natomiast od razu ruszył do pokoju czarnowłosego. Wszedł do pomieszczenia, a Karkat wystraszony podskoczył w miejscu.

- Co ty tu kurwa robisz? - syknął wściekle Vantas. Strider usiadł obok niego cały czas zachowując swój spokój. Karkat odsunął się krzywiąc lekko. - Odpowiedz mi - warknął po chwili.

- Martwię się - odparł szczerze blondyn. To zaskoczyło czarnowłosego. W ogóle się nie spodziewał czegoś takiego po kimś innym niż jego przyjaciel pacyfista. A jednak.

- Kłamiesz - stwierdził po dłuższej chwili. Strider zacisnął usta w wąską linię widocznie zawiedzony.

- Szkoda, że świata nie widzisz poza tym klaunem - odparł Dave zdejmując okulary. Karkat spodziewał się zobaczyć oczy chłopaka jednak ten miał je zamknięte. Westchnął cicho pod nosem. Spojrzał w stronę okna, ściemniało się.

- Nie powinieneś wrócić do domu?

- Nie chcę wracać do domu - blondyn zmarszczył brwi zirytowany. - Nie pytaj mnie dlaczego.

- Nie miałem zamiaru - Karkat skłamał. Zaciekawił się od razu. Chciał wiedzieć dlaczego blondyn nie chciał wracać do własnego domu, że aż zadręczał jego.

- Mogę tu spać? - Strider założył z powrotem okulary i skierował głowę w stronę czarnowłosego.

- Nie masz przyjaciół? - warknął.

- Imprezują.

- Więc tym bardziej powinni ci dać spać u siebie.

- Ale tak nie jest.

Siedzieli w ciszy. Bardzo nieprzyjemnej. Karkat pocierał nerwowo dłońmi, a Dave po prostu patrzył przed siebie.

- Dobra, ale mam warunki - powiedział w końcu Vantas.

- Słucham.

- Śpisz w salonie na kanapie, nie zaczepiasz mnie potem w szkole i zmywasz się zaraz po przebudzeniu - srzyżował ręce na piersi chcąc wyglądać stanowczo.

- Ok.

To była jedyna odpowiedź jaką dostał od blondyna. Well, that was easy. Następne okularnik wstał i skierował się najprawdopodobniej do ojca czarnowłosego.

Karkat westchnął i sięgnął po jedną z książek w jego małej biblioteczce. Oczywiście romans. Niewiele czytał z innych gatunków. Chłopak zatonął w opowieści nie zauważając, że blondyn wrócił i stał właśnie w drzwiach obserwując go.

Ekspresja na twarzy czarnowłosego zmieniała się gwałtownie, książka targała jego emocjami jak tylko chciała. Vantas już prawie miał łzy wzruszony sceną z rozdziału opowieści gdy usłyszał głos Dave'a.

- Co to za książka?

Chłopak spojrzał na niego z mieszaniną zaskoczenia, strachu i złości.

- Po coś tu przylazł? Wypad do salonu - mruknął zirytowany Karkat.

- Co to za książka? - Strider ponowił swoje pytanie cały czas patrząc na dany przedmiot.

- Po co ci to wiedzieć? Z tego co wiem to nie czytasz.

Chłopak wzruszył ramionami i usiadł obok Karkata będącego w dziwnej pozycji do czytania, Ah, ci wszyscy czytacze; pomyślał Strider.

- "Gwiazd Naszych Wina" - odparł po minucie ciszy Vantas.

- Byłem na tym w kinach - pochwalił się Dave.

- Nie przepadam za filmami, książki są lepsze - mruknął odwracając swoje czerwone oczy w inną stronę byleby nie patrzeć na blondyna.

- Co byś mi polecił? - spytał okularnik rozkładając się wygodniej na łóżku Vantasa i patrząc na niego. Karkat tylko spojrzał na niego wymownie unosząc jedną brew i skrzywił usta w dziwnym grymasie.

- Przepadasz za fantastyką, science fiction, thrillerem, horrorem, romansem czy kryminałem?

- Nie wiem, poleć cokolwiek.

- "Siódmy Syn" Orsona Scotta Carda.

- Czy on nie napisał "Gry Endera"? - spytał bardziej ożywiony Dave. Za to Karkat się zdziwił.

- Czytałeś?

- Oglądałem ekranizację.

Jakże by inaczej.

- No to masz już dwie książki do przeczytania - stwierdził czarnowłosy i odwrócił głowę w stronę sufitu. Teraz oboje leżeli na łóżku chłopaka wpatrując się w biały sufit. Karkat przygryzł lekko zdenerwowany wargę. Zerknął pospiesznie w stronę miejsca gdzie powinny leżeć tabletki. Oczywiście były u jego ojca, on na pewno dopilnuje by Karkat nie robił jakiś głupstw i nie zapominał o swoich lekach. Wtem odezwał się Dave jakby czytał chłopakowi w myślach.

- Jak wczoraj tutaj byłem na szafce leżały leki. Co sie z nimi stało? I w ogóle na co chorujesz, że bierzesz leki?

- Są u taty i alergia - naturalnie skłamał z tym drugim. Nie miał zamiaru nikomu spoza rodziny(oprócz Gamzeego oczywiście) rozpowiadać jak okrutnie potraktował jego psychikę oraz zdrowie ten bezczelny los.

Dave patrzył na chłopaka chwilę nieufnie, przynajmniej takie wrażenie odnosił Karkat po czym wzruszył beznamiętnie ramionami jakby pogodzony ze słowami czarnowłosego.

- Też biorę leki - odparł blondyn. Vantas wyczekiwał dalszej części monologu jednak nie nastąpił. Dopiero po tym zorientował się, że Dave od tak mu nie powie. Musiał zapytać.

- Jakie?

- Długa historia.

- Bierzesz leki o nazwie "Długa historia"? - Karkat prychnął. - Ciekawe. 

Strider natomiast zachichotał pod nosem.

- Nie sądziłem, że stać cię na ironię.

Karkat zacisnął usta zastanawiając się nad czymś ciężkim.

- Ja też nie.



Kraby | DavekatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz