Obudziła się przed 9, wyspana i zrelaksowana po maratonie filmowym, który sobie wieczorem urządziła. W towarzystwie lampki szampana, bez irytującego blondyna obok. Ostatni raz widziała go,
kiedy się rozdzielili i nie miała pojęcia, czy udało mu się wrócić do hotelu. Przeciągnęła się i poczuła się gotowa do działania. Przysięgła sobie, że dostanie od niej niezłą zjebkę, jak okaże się, że go jeszcze nie ma albo śpi po jakiejś libacji alkoholowej. Usłyszała pukanie w drzwi, ale nie chciało jej się podnosić jeszcze z łóżka, więc kiedy usłyszała wołania blondyna, sięgnęła zdziwiona po różdżkę i z łóżka mu je otworzyła. Uniosła głowę i zauważyła, że blondyn jest już całkowicie uszykowany. Ubrany był w czarne rurki i błękitną koszulkę z jakimiś napisami. Kiedy zauważyła, że na czole ma okulary przeciwsłoneczne, spojrzała w stronę okna i zobaczyła piękną słoneczną pogodę. Zaśmiał się złośliwie na jej widok i zamknął za sobą drzwi.- Nie wiedziałem, że lubisz sobie tak długo pospać, Granger - rzucił i podszedł do okna, by otworzyć drzwi od balkonu.
- Dużo o mnie nie wiesz - warknęła, opatulając się szczelniej kołdrą, czując zimny powiew powietrza. - Nie piłeś? - zapytała podejrzliwie, bo nie wyglądał na skacowanego.
- Kiedy? - spojrzał na nią zdziwiony. - Chodzi ci o wczoraj? - zapytał, a ta kiwnęła potwierdzająco głową. - Oczywiście, że piłem - zaśmiał się. - I wziąłem z domu całą zgrzewkę eliksiru na kaca - wyjaśnił, a ta pokiwała głową z dezaprobatą. - Wynosimy się stąd dzisiaj, prawda? - zapytał, siadając na rogu jej łóżka.
- Prawdopodobnie tak, a dlaczego pytasz?
- Moglibyśmy wybrać sobie jakiś lepszy hotel - rzucił pomysł, a Hermiona spojrzała na niego niepewnie. Czy on zawsze musi mieć jakiś problem?
- Co masz na myśli?
- To co wczoraj, Granger - zaczął, unosząc brew. - Wieczorami i tak będziemy siedzieli w hotelu i się nudzili, więc przydałaby się jakaś rozrywka - dodał, marszcząc czoło. - Wiesz, jakiś bar, basen, siłownia - wymienił.
Hermiona zaśmiała się, przewracając się na bok i oparła głowę na ręce.
- Nie jesteśmy tu na wakacjach, Malfoy - powiedziała rozbawiona.
- Ale możemy połączyć przyjemne z pożytecznym - zauważył słusznie. - Gadałem przed chwilą z jakimś gościem i mówił, że poleca hotel Raddison, tam podobno mają wypas.
- Tam się chciałam dzisiaj wybrać - oznajmiła Hermiona, wstając z łóżka. - Ale nie wynajmować pokój, to jeden z droższych hoteli w Glasgow - wyjaśniła, podchodząc do swojej torby.
Draco zapatrzył się na jej zgrabne nogi, kiedy szła przez pokój. Odwrócił szybko wzrok, kiedy spojrzała na niego podejrzliwie. Miała na sobie luźne, krótkie spodenki i top do kompletu. Włosy po wieczornej kąpieli znowu były pofalowane.
- A kogo to obchodzi? - zapytał jak gdyby nigdy nic. - Ministerstwo niech się o to martwi, my możemy robić co chcemy - wzruszył ramionami, a ona weszła do łazienki, zostawiając uchylone drzwi.
- Na ten hotel wydamy fortunę, co powiemy Harry'emu? - zawołała i ciągnęła dalej. - Będzie wściekły jak się dowie, że zamiast szukać śmierciożerców wylegujemy się na leżaczkach przy hotelowym basenie - zaśmiała się, a Draco wstał z miejsca.
- Nie obchodzi mnie to, należy mi się trochę przyjemności - powiedział, podchodząc do drzwi. - I tak nie wymagam dużo po tym jak mnie z tobą udupił - zaśmiał się złośliwie. - Idziesz na śniadanie? - zapytał niechętnie.
Hermiona wychyliła głowę przez drzwi od łazienki i spojrzała na niego.
- A ty idziesz? - zapytała. - A mógłbyś przynieść mi dwie kanapki? - dodała z wymuszonym uśmiechem, kiedy ten kiwnął potwierdzająco głową. - Ja muszę zrobić coś z tymi włosami - wyjaśniła, łapiąc za kosmyk swoich włosów.
CZYTASZ
Zostań #Dramione
FanfictionKiedy zostaniecie zmuszeni do współpracy ze swoim największym koszmarem to albo prędzej się pozabijajcie albo wpadniecie sobie w ramiona, próbując to zrobić. Wszechobecna nienawiść. Przymusowa współpraca. Prowokujące konfrontacje. Udawany romans. Ni...