Sobota. Nieplanowane uczucia.

2.2K 98 9
                                    

Kolejny poranek w jego ramionach. Wtuliła się mocno w jego szyję, zanim otworzyła oczy. Kolejna cudowna noc wypełniona pocałunkami, zbliżeniami, mruczeniem, drapaniem... Ale teraz był to zupełnie inny poranek. Ten miał być ich ostatnim i czuła jak serce jej się rozdziera na myśl o tym, że dzisiaj lub ewentualnie jutro prawdopodobnie z powrotem znajdą się w Londynie. Mieli się pozabijać zmuszeni spędzić tyle czasu razem, a wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Nie dość, że trwało to tak krótko to zdążyli wpaść sobie w ramiona i stracić dla siebie głowę. Pocałowała czule jego policzek, a później skroń, nos, żuchwę, a on zamruczał, przeciągając się i otwierając oczy, patrząc wprost na nią. Była piękna. Stała się światłem w jego życiu. Przyciągnął ją do siebie, składając pocałunek na jej czole, a później na ustach. Zaśmiała się, kiedy wbił palce w jej talię.

- Dzień dobry, skarbie - powiedział w jej włosy, kiedy ponownie ułożyła głowę na jego torsie. Znowu poczuła ukłucie w sercu, kiedy się tak do niej zwrócił.

- Chyba nie taki dobry - mruknęła z przymkniętymi oczyma, na co on jeszcze mocniej ją przytulił.

- Dajmy sobie jeszcze jeden dzień albo tydzień, a może nawet miesiąc - szepnął, gładząc dłonią jej gołe plecy. - Nie musimy wracać dzisiaj.

- Musimy - powiedziała szybko. Wizja spędzenia z nim tyle czasu była strasznie niebezpieczna. Bała się, że może mu oddać za dużo siebie, chociaż nie była pewna, czy już tego nie zrobiła.

- Dlaczego? - jęknął.

- Bo się boję - odparła krótko, całując go w tors, by później oprzeć się na łokciach na łóżku i na niego spojrzeć.

- Czego? - zapytał, przyglądając się jej.

- Sama nie wiem - pokręciła głową. - Może tego, że się w tobie zakocham, a potem wrócisz do Astorii i zostanę z tym sama - dodała, odwracając wzrok.

- Nie musisz zostawać z tym sama - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy, bo wizja ta całkowicie mu się podobała.

- To przepraszam, jak to sobie wyobrażasz? - zapytała obrażona. - Z resztą, wiesz co, nie chcę wiedzieć, bo to nie ma najmniejszego znaczenia - pokręciła głową i opadła na poduszkę.

- Nie chcesz być moją kochanką? - zażartował Draco, ale chyba do końca tego nie przemyślał. Podniosła głowę jak oparzona.

- Już ci powiedziałam, że nią nie będę, Malfoy - wycedziła przez zęby urażona. - Nie chcę rozwalić ci związku, nie jestem taka. Taka jak teraz też nie, to wszystko przez ciebie.

- To przez ciebie, Granger - mruknął przeciągając się. - I wcale nie rozwaliłaś mi związku. Tego co łączy mnie i Astorię nie da się nazwać związkiem.

- Tylko ty tak myślisz - warknęła, a on wzruszył ramionami. - Muszę zadzwonić do Harry'ego - oznajmiła, podnosząc się z łóżka.

- Masz powiedzieć, że ma tu być nie wcześniej jak jutro wieczorem, rozumiemy się? - zapytał, łapiąc ją w talii, by na niego spojrzała.

- Tak, rozumiemy się - mruknęła, po czym pocałowała go szybko w usta i wyswobodziła się z jego uścisku.

Skierowała się do stołu, na którym leżał jej telefon i od razu wybrała numer do Harry'ego i włączyła głośnik. Potem z powrotem podeszła do łóżka i wtuliła się w blondyna, wdychając jego cudowny zapach, głaskając jego gładką skórę na twarzy, podczas gdy on jeździł dłonią po jej włosach.

- Hermiono? - zapytał Potter po kilku sygnałach.

- Cześć, Harry - ucieszyła się. - Co tam u ciebie?

Zostań #Dramione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz