Część 3

1.6K 130 44
                                    

Ilość słów: 2413

Na ich siódmą rocznicę, Louis zabrał Harry'ego do Primrose Hill. Przez lata był to pewien rodzaj tradycji. Zazwyczaj, gdy Louis był w domu, chodzili na spacery po parku, a kiedy wracali do domu, Harry gotował dla nich jakąś fajną kolację. W tym roku Louis nalegał, by poszli najpierw do przytulnej, włoskiej restauracji, a potem do parku. Tak naprawdę Harry nie miał nic przeciwko zmianie, ale Louis przez cały dzień zachowywał się dziwnie nerwowo. To sprawiło, że Harry zaczął się martwić.

Po tym, jak przez pewien czas szli w ciszy, Harry zapytał:

- Louis, co się dzieje? Czy coś się stało? Proszę, powiedz mi.

- Wszystko jest w porządku, skarbie. Dlaczego pytasz?

- Zachowujesz się tak dziwnie! Trochę się boję. Nie tak wyobrażałem sobie nasz romantyczny, rocznicowy spacer. Nawet nie trzymasz mnie za rękę! - sapnął z irytacją Harry.

Louis chwycił dłoń Harry'ego i zaprowadził go pod drzewo, gdzie kiedyś namiętnie się całowali próbując uniknąć wścibskich spojrzeń. Znaleźli je, kiedy przeprowadzili się do Londynu, a Harry pokochał ten park, więc przychodzili tu tak często, jak mogli. Harry obwieścił, że drzewo jest ich wyjątkowym miejscem i każdego roku wracali do niego, by oprzeć się i całować pod nim. Kiedy Louis był na trasie, a Harry za nim tęsknił, często przychodził i siadał pod tym konkretnym drzewem, by poczuć się choć trochę bliżej Louisa.

Tym razem Harry obawiał się stawania pod nim. Wszystkie możliwe złe scenariusze przeszły przez jego głowę, gdy czekał aż Louis coś powie. Louis popatrzył na niego, ciepło się uśmiechając.

- Harry, wiesz, że jesteś miłością mojego życia – powiedział, biorąc dłoń Harry'ego w tą własną. - Byłeś tutaj dla mnie w najlepszym czasie mojego życia, jak i w tym gorszym. Byłeś tutaj, kiedy poszedłem do X-Factora. Byłeś, kiedy wyszedł nasz pierwszy singiel. I byłeś tutaj, kiedy straciłem matkę. Kiedy myślałem, że już nigdy nie znajdę powodu wartego szczęścia, wyciągnąłeś mnie z tej czarnej dziury i sprawiłeś, że uświadomiłem sobie, iż ona na pewno chciałaby, abym był szczęśliwy, a nie tonął w smutku.

Oczy Harry'ego wypełniły się łzami, gdy słuchał przemowy Louisa.

- Ja także byłem tutaj dla ciebie, mam nadzieję. Kiedy zdawałeś swoje egzaminy i szedłeś na uniwersytet. Byłem z ciebie taki dumny, a ty wciąż przyjeżdżałeś, by się ze mną zobaczyć, kiedy tylko mogłeś. Teraz masz pracę, którą kochasz, znalazłeś swoje miejsce, a ja cieszyłem się tymi wszystkimi momentami, które cię do tego zaprowadziły, nawet tymi gorszymi. To one stworzyły nas takimi, jakimi teraz jesteśmy. Rozmawiałem z moją mamą zanim zmarła. Dała mi kilka życiowych lekcji, ponieważ czuła, że musi się nimi podzielić. Jedna z rzeczy, jakie powtarzała brzmi: „Nigdy nie odchodź od Harry'ego". Widziała, jak dobrzy razem jesteśmy, jak dobry jesteś dla mnie. Widziała miłość między nami i powiedziała mi, że to ten rodzaj miłości, jaki pojawia się raz w życiu. Swojej musiała szukać przez długi czas, zanim znalazła Dana. My naszą znaleźliśmy w takim młodym wieku, więc powinniśmy ją pielęgnować.

Louis znalazł się na kolanie i wyjął z kieszeni pierścionek. Był to piękny, platynowy pierścionek z akwamarynami i diamentami. W tym momencie Harry już całkowicie płakał, a Louis nie mógłby kochać go bardziej.

- Harry Edward Styles, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?

Harry patrzył na niego przez chwilę, zanim nie upadł na kolana i mocno go przytulił.

- Tak! Tysiąc razy tak!

Louis zaśmiał się. Wiedział, że Harry powie tak, ale nie miał stu procent pewności. Wziął lewą dłoń Harry'ego i wsunął pierścionek na jego palec serdeczny. Pasował perfekcyjnie.

If I'm Being Honest PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz