Część 5

1.2K 119 33
                                    

Ilość słów: 864

Po tym, jak The Rogues opuścili Wielką Brytanię i udali się na amerykańską część trasy, Louis nie czuł się dobrze. Nie wiedział dokładnie, o co chodzi, ale coś go męczyło. W pewnym sensie czuł, jakby miał wszystko, czego kiedykolwiek pragnął. Odnosił więcej sukcesów, niż chciał, był bardzo dobrze wypoczęty po długiej przerwie, osiągnął sukces w nauce gry na gitarze, pisał teraz więcej niż kiedykolwiek i oczywiście, miał Harry'ego. Harry'ego, który zgodził się go poślubić.

Ale coś było nie w porządku. Louis nie wiedział, czy chciałby czegoś więcej, czy zgubił coś po drodze. Działo się tak wiele rzeczy, wokół niego zachodziły zmiany, lecz on czuł się zatrzymany. Im dalej od Harry'ego się znajduje i im dłużej są z dala od siebie, tym bardziej to małe uczucie gdzieś w nim znajduje sobie ujście, szepcząc, że to może Harry. Może ich związek nie jest cały, ponieważ za każdym razem, gdy dopuszcza do siebie te myśli, przestrzeń między nimi zdaje się coraz bardziej powiększać. Dzwonią do siebie, spędzają czas na facetime i uprawiają seks przez Skype, i wszystko jest w porządku, a on kocha Harry'ego. Wie, że kocha. Mimo to, dalej jest źle. To wydaje się stare, robili to wcześniej miliony razy, ale zdaje się, że to wszystko zbyt znajome. Mimo że niegdyś pragnął tego uczucia, tego ciepła i rodzinnej atmosfery, jaką dawał mu Harry, po raz pierwszy w ich związku zaczyna to sprawiać, że czuje się niekomfortowo, wręcz klaustrofobicznie.

Oderwanie od wiecznie tłoczącej się w nim paniki objawia się w wielu sposobach. Denerwuje Liama bardziej niż wcześniej, doprowadzając do niemal codziennych bitew na wodę zarówno na scenie, jak i za kulisami. Wychodzi z Zaynem o wiele częściej, niż wcześniej. Uważał, że piwo i huczące basy w klubie powinny wystarczyć, by wyrzucić to niemal już stałe myśli z jego głowy. To działało, ale tylko na chwilę.

W Nowym Jorku Sam, jeden z członków ich ekipy, zabiera ze sobą swojego kuzyna Kyle. Tego wieczoru Louis wraz z nimi i Zaynem wybrał się na imprezę do klubu. Po drinkach, mnóstwie śmiechu i uldze po nie myśleniu, jakim bałaganem może być jego związek dłużej niż pięć minut, Louis zapytał Kyle, czy nie chciałby potowarzyszyć im na trasie przez kilka tygodni. Kyle był podekscytowany, oczywiście chciał dołączyć. Szatyn porozmawiał z pozostałymi chłopakami, by pozwolili na to. To nie było trudne, zawsze cieszyli się na nowe towarzystwo, ponieważ trasa była dla nich męcząca i monotonna, nie tylko dla Louisa. Kyle dostał przepustkę i podpisał klauzulę poufności. Wszystko było kwestią formalności, ale po kilku dniach mógł do nich dołączyć, ku uciesze Louisa.

Kyle głównie z nim wychodził, mimo że zaprzyjaźnił się także zresztą zespołu. Louis zawsze kochał zabawiać, pragnął tej pochwały, jaką otrzymywał od otoczenia za swój dowcip i poczucie humoru, a Kyle zapewniał mu tej pochwały mnóstwo, tak samo jak śmiechu i stałego rozproszenia. Nie myślał o tym za wiele, dopóki pewnej nocy Kyle nie spróbował go pocałować.

Louis idealnie w porę odwrócił głowę i wargi Kyle wylądowały na jego policzku.

- Wiesz, że ciebie pragnę, a ja wiem, że ty mnie także. Widzę, jak na mnie patrzysz, kiedy myślisz, że nikt nie widzi – wyszeptał Kyle do ucha szatyna. - Chcę tylko, żebyś wiedział, że mogę czekać, dopóki nie będziesz gotowy. Ale możesz mnie mieć, kiedykolwiek zechcesz. Jak tylko zechcesz. Możesz ze mną zrobić co chcesz – Kyle popatrzył na niego spod swoich rzęs, ponownie pocałował policzek Louisa i chwycił przez spodnie jego kutasa. Potem odszedł do swojego pokoju, pozostawiając Louisa na wydechu i zdezorientowanego. Co się właśnie do cholery stało?

Louis nie wiedział, co robić. Nigdy nie okazał Kyle żadnego zainteresowania, poza przyjaźnią. Ale gdy teraz o tym myślał, spędzał z Kyle najwięcej czasu. Nie czuł już potrzeby wylewania kubła wody na Liama, czy wkurzania go. Nie bawił się z Zaynem w klubach nawet w połowie tak często, jak zanim Kyle dołączył. Nie czuł potrzeby, nie kiedy śmiał się z Kyle, oglądał z nim filmy i przez godziny rozmawiał o wszystkim i o niczym. Możliwe, że trochę się w nim zauroczył.

Kurwa, miał przerąbane.

Minęły trzy tygodnie, od kiedy Louis rozmawiał z Harrym. Najpierw nie odebrał kilku telefonów, ponieważ był zbyt zajęty, potem nie zdążył na ich chwilę na Skype, a teraz nie dzwonił do Harry'ego i nie odbierał przez trzy tygodnie. Jako wymówki używał różnicy czasu, ale oboje wiedzieli, że to ściema. Nie ważne jak ogromna była różnica czasu wcześniej, nigdy nie wytrzymywali tak długo, bez rozmowy ze sobą. Louis wiedział, że Harry wie, że szatyn go unika, ale był wdzięczny, że brunet daje mu przestrzeń, jakiej potrzebuje.

Louis był po prostu bardzo tym wszystkim skonfundowany. Ich związek, zaręczyny, małżeństwo, a teraz Kyle. Teraz było za późno, by tak zwyczajnie zadzwonić do Harry'ego i porozmawiać. Za każdym razem, gdy szukał oderwania, powinien był rozmawiać z Harrym, ale teraz absolutnie nie mógł odbyć tej konwersacji przez telefon, czy niewyraźne połączenie na Skype. Louis musiał wiedzieć na pewno, czego potrzebował. Musiał być w tym samym miejscu, co Harry, kiedy będzie z nim rozmawiał. Musiał go zobaczyć i dotknąć, by słowa były w stanie się wydostać. Do tego czasu Louis postanowił ignorować Harry'ego.

Wiedział, że jest dziecinny, wiedział, że to prawdopodobnie w ogóle nie pomoże, ale nikt nie mógłby go powstrzymać.

If I'm Being Honest PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz