Ilość słów: 1369
Dzwonił już dłuższy czas, zanim Harry odebrał.
- Lepiej, żeby to było coś ważnego, ponieważ dzwonisz do mnie w środku nocy, Louis.
To pierwszy raz, kiedy szatyn słyszał głos Harry'ego i chciałby, aby była to szczęśliwsza okazja, ale nie. Stwierdzili, że jeżeli zajdzie ważna potrzeba, powinni się skontaktować, a teraz tak było.
- Są zdjęcia mnie i Kyle, przytulających się, a prasa pisze artykuły, że się rozchodzimy – wypluł szatyn. Na linii zapadła cisza. - Kochanie, jesteś tam? - zapytał Louis.
- Budzisz mnie, żeby powiedzieć, że mnie zostawiasz, a Kyle jest twoim nowym chłopakiem? - zapytał ze złością Harry.
- Nie! - wykrzyknął z desperacją Louis. - Oczywiście, że nie!
- Cóż, zatem jak powinienem to interpretować? - zapytał ze zdziwieniem Harry. Louis westchnął, ale zaczął wyjaśniać.
- Wyszedłem z ekipą wczoraj wieczorem i Kyle przyszedł do mnie. Chciał przeprosić na osobności, więc ja, jak idiota uwierzyłem mu i poszliśmy na zewnątrz. Okazało się, że on tylko chciał znowu dobrać mi się do portek. Nawrzeszczałem na niego i powiedziałem, że nigdy więcej nie chcę go widzieć, ale potem on mnie przytulił. Odepchnąłem go, przysięgam, ale ktoś musiał zrobić zdjęcie i sprzedać je do prasy. Teraz Lisa pracuje nad naprawieniem tego, ale chciałem cię ostrzec, żebyś wiedział, co jest grane.
-Oh – Harry przez moment był cicho. - Więc nie rozstajesz się ze mną? - zapytał.
- Oczywiście, że nie! Kocham cię, Harry. Chcę być z tobą przez resztę życia – odrzekł szatyn.
Naprawdę musieli popracować nad swoją komunikacją. Harry nie wydawał się mu do końca ufać.
- Dobrze. Zatem, w porządku. Myślę, że powinienem publicznie pokazać się z pierścionkiem. Żeby prasa nie wpadła na zły pomysł – powiedział Harry zamyślonym tonem.
- Nie musisz, ale powstrzymałoby to pewne pytania. I to dałoby nam czas na poukładanie tego wszystkiego. Jeżeli nie masz nic przeciwko założeniu go – powiedział ostrożnie Louis.
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Kocham ten pierścionek, będę nosił go publicznie, to w porządku, ale nasza umowa wciąż obowiązuje, Louis. To nie oznacza, że zmieniłem zdanie.
Louis wypuścił wstrzymywany oddech.
- Świetnie! I tak, umowa wciąż obowiązuje. Przepraszam, że zmuszam cię, byś przez to przechodził. Nie mogę przeprosić wystarczająco.
- Jest jak jest – zachichotał brunet, powtarzając cytat z tatuażu Louisa. Szatyn nie mógł się powstrzymać i także się zaśmiał. Tak bardzo tęsknił za Harrym i jego kiepskim poczuciem humoru.
- Więc, jak się masz? - zapytał potem Harry.
Gadali przez chwilę, przyznając, że nie rozmawianie jest ciężkie, cięższe niż myśleli. Kiedy rozmowa zbliżała się ku końcowi, Louis szybko zapytał:
- Czy mogę ci wysłać skrawki napisanych piosenek? Każdej nocy chciałem je wysłać, ale musiałem się powstrzymywać. Chciałbym nie musieć.
- Tęsknię za tym – przyznał Harry. - Możesz je przysyłać, jeśli chcesz.
Louis poczuł się bardzo szczęśliwy, że nawet pośrodku tego całego bałaganu, Harry nadal chce go słyszeć. Pożegnali się i rozłączyli. Może ten koszmar przyniesie coś dobrego. Przynajmniej miał pozwolenie na wysyłanie Harry'emu wiadomości i mógł z nim przez chwilę rozmawiać.
CZYTASZ
If I'm Being Honest PL (Larry)
Fanfiction"- Obiecujesz dzwonić codziennie? - zapytał Harry, mocno obejmując Louisa. - Oczywiście, kochanie. Nie przeżyłbym dnia bez twojego głosu. Głupiutki chłopcze - wyszeptał szatyn do jego ucha. Pocałowali się raz jeszcze, a potem Louis podążył za Albert...