7. Córki Dobrej Wróżki i dzieci Potępionych

2.8K 111 44
                                    

*Jake*

Randka wyszła wprost niesamowicie. A ten pocałunek? Powiem szczerze, że było lepiej, niż sobie wyobrażałem. Muszę podziękować wróżkom z Nibylandii za pomoc w wystrojeniu altany. (Wśród wspomnianych wróżek nie było Dzwoneczka). Oczywiście żadna z nich nie ma pojęcia, kim jest dziewczyna, z którą się wczoraj spotkałem i każda obiecała nie mówić tacie o tym, że mam dziewczynę. No, Giny jeszcze nie jest moją dziewczyną, ale to tylko kwestia czasu. Ani trochę nie obchodzi mnie to, że jest córką Kapitana Haka, ale boję się tego, czy ona zaakceptuje mnie, kiedy dowie się, kto tak naprawdę jest moim ojcem. Z tymi myślami poszedłem do Melodii, która jako jedyna wiedziała, co odwalam. Zauważyłem ją akurat stojącą przy szafce na korytarzu. 

- Melodia, cześć! - podszedłem do córki Arielki. 

- O cześć Jake. Słyszałam, że randka się udała. - słysząc te słowa, uśmiech na mojej twarzy jeszcze bardziej się powiększył, o ile było to w ogóle możliwe.

- Giny tak powiedziała?

- No jasne, że tak. - ta informacja bardzo mnie ucieszyła. - To, kiedy zamierzasz jej powiedzieć? - wypaliła nagle, przez co mój napad euforii momentalnie zgasł. 

- Powiedzieć, o czym? - udałem głupiego, chociaż doskonale wiedziałem, o co jej chodzi. 

- O tym, że tak naprawdę nie jesteś moim bratem. - wyjaśniła, a ja ciężko westchnąłem. 

- Nie mam pojęcia. Ja... nie potrafię jej powiedzieć prawdy. Przecież ona mnie znienawidzi, kiedy się dowie. - Melodia chciała coś powiedzieć, ale obok nas przeszła Fara. Momentalnie ucichliśmy, aby córka Dobrej Wróżki nie usłyszała za dużo. Kiedy przeszła, córka Małej Syrenki kontynuowała : 

- Uważam, że powinieneś jej powiedzieć. Jeśli chcesz, ja mogę to zrobić, ale najlepiej będzie, jak dowie się od ciebie. 

- Gdyby to było takie łatwe. - westchnąłem zrezygnowany, później udałem się w stronę Maxa, który czekał na mnie na boisku szkolnym. 

godzinę wcześniej oczami Giny 

Mieliśmy właśnie niezwykle interesującą lekcję, czyli zajęcia wyrównawcze z dobroci. To po prostu istny horror! I to nie chodzi o taki, który dla zabawy sprawiamy ludziom na Wyspie Potępionych, tylko taki przerażający dla nas. Oni naprawdę myślą, że zanudzając nas na śmierć, zmienią nas w jakieś super grzeczniuchy?

- Jeśli ktoś daje wam na ręce płaczące dziecko, co robicie? A : Zamykacie je w wierzy. B : Rzucacie klątwę. C : Dajecie butelkę. D : Wycinacie mu serce. 

- Ja bym je wywaliła za burtę. - odpowiedziałam od niechcenia, co wywołało śmiech u chłopaków siedzących za mną. 

- Niestety Giny, ale nie ma takiego wariantu. - odparła Dobra Wróżka tym swoim milusim głosem. 

- A szkoda. - mruknęłam pod nosem, jednak dyrektorka szkoły tego nie usłyszała. Niespodziewanie zgłosiła się siedząca w sąsiedniej ławce, Evie : 

- A co to było to "B"? - to nieważne, że wszystkie pytania były zapisane na tablicy. Co my się będziemy wysilać, żeby czytać? Przecież nie jesteśmy jakimiś nerdami. 

- Mal? - Dobra Wróżka udzieliła głosu dziewczynie kompletnie niezainteresowanej przebiegiem lekcji. Córka Diaboliny spojrzała na tablice i przeczytała pytanie oraz warianty. 

- C : Dajemy butelkę. 

- Doskonale. - pochwaliła ją Dobra Wróżka, ale nie tylko ona. 

- Szalejesz dziewczyno. - odezwał się Carlos. 

Następcy : Miłość zakazana nie jest niemożliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz